Wileńskie organizacje w międzywojniu

Pogotowie Ratunkowe

Na ulicy przy Skopiówce padł człowiek w ataku padaczki. Wokół było wielu gapiów i ktoś krzyknął, że należy nie gapić się, a wezwać pogotowie. Posypały się obelgi, a kobieta z tłumu krzyknęła: poleży, poleży i wstanie, a doktory go dobiją – zanotował „Kurier Litewski” z dnia 1 grudnia 1910 roku.

Przytoczony fragment potwierdza, jak ważną do spełnienia rolę w społeczeństwie miało Wileńskie Pogotowie Ratunkowe: nie tylko udzielanie pomocy poszkodowanym, chorym, ale też informowanie i edukowanie społeczeństwa o roli nowo powołanej placówki medycznej. Temu celowi służył także „Kurier Litewski”, zamieszczający w dziale „Pogotowie Ratunkowe” sprawozdania w ilu wypadkach było ono czynne, np. ile razy wyjeżdżało za miasto lub kogoś opatrzyło na miejscu. Jednocześnie była to też informacja o pożyteczności prywatnej organizacji, która ciągle szukała środków pieniężnych na utrzymanie, chociaż częściowo była subsydiowana przez miasto.

Wileńskie Towarzystwo Doraźnej Pomocy,

czyli późniejsze Pogotowie Ratunkowe, zostało założone w grudniu 1902 roku jako piąte w Polsce: po Krakowie (1891), Lwowie (1893), Warszawie (1897) i Łodzi (1899). Inicjatorem powołania tej placówki i długoletnim protektorem był właściciel Landwarowa hrabia Władysław Tyszkiewicz z małżonką Marią Krystyną z Lubomirskich. Potwierdzają to materiały archiwalne i weksle przechowywane w Państwowym Archiwum Litwy.

Pierwszy bal dobroczynny na rzecz powołania Wileńskiego Towarzystwa Doraźnej Pomocy odbył się 4 września 1902 r. w Sali „Grand Hotelu” z udziałem najbardziej zamożnych kręgów ziemiaństwa wileńskiego. Motywacja powołania placówki nawiązywała do chlubnych doświadczeń pogotowia z Wiednia (1881), Krakowa i Warszawy. Na zebranie założycielskie przybyło 13 osób. Pierwszym prezesem pięcioosobowego zarządu założycielskiego Towarzystwa został hr. Władysław Tyszkiewicz, który też na własny koszt zamówił dwie karetki oraz pierwszy sprzęt medyczny. Zadecydował też o przeszkoleniu 4 lekarzy i 8 sanitariuszy przyszłej placówki w pogotowiu warszawskim. Lekarze otrzymywali pensję 600 rub. rocznie, a sanitariusze pełnili swe obowiązki jako wolontariusze. Zarządowi założycielskiemu udało się pozyskać 66 członków zwyczajnych, a roczna składka wynosiła 5 rub. Inauguracja Pogotowia odbyła się 10 grudnia 1902 r.

Początkowo mieściło się ono przy ulicy Dominikańskiej 2, w dawnym klasztorze podominikańskim. Okna wychodziły na ulicę Wileńską, co potwierdza kierownik Pogotowia dr Kazimierz Kodź w piśmie do sekcji zdrowia magistratu wileńskiego, prosząc o wstawienie wybitej szyby (18/19 lutego1922 r.). Na terenie Pogotowia znajdowały się pomieszczenia do przyjmowania pacjentów oraz mieszkania służbowe, ogrzewane węglem kamiennym i drzewem. Tabor Pogotowia znajdował się przy ulicy Franciszkańskiej 2, w późniejszej głównej siedzibie (1932). Pierwszym prezesem powstałego Towarzystwa został lekarz dziecięcy dr Witold Węsławski (ur. 1855). Kolejnymi kierownikami Pogotowia Ratunkowego, wg zachowanych dokumentów archiwalnych, byli m. in.: internista dr Kazimierz Kodź (ur.1887) i chirurg dr Mieczysław Trzeciak (ur.1889).

Pogotowie Ratunkowe organizowało raz w roku, do wybuchu I wojny światowej „Dzień Pogotowia”, podczas którego zbierało ofiary na swą działalność. Była też loteria. Imprezie patronowała małżonka hr. Tyszkiewicza Maria Krystyna, pozyskując darczyńców z kręgów arystokratyczno-ziemiańskich. Wszyscy ofiarodawcy otrzymywali odpowiednie znaczki, zaprojektowane przez profesora Ferdynanda Ruszczyca i zatwierdzone przez gubernatora.

Zakres działalności Pogotowia

Zapewne nie tylko troska o dobry wizerunek Pogotowia Ratunkowego stała się przyczyną skarg lekarzy na działalność tej placówki. Wyrażało je pismo prezesa Związku Lekarzy Polaków dra Ludwika Czarkowskiego (1922) do naczelnego lekarza sekcji zdrowia, że nie pełni ono należytej funkcji i nie działa w porze nocnej. Odpowiedź sekcji zdrowia, przekazana 5 dni później, brzmiała: publiczność wileńska, a po części widocznie i Związek Lekarzy nie zdaje sprawy z zadań Pogotowia. Jest ono zobowiązane wyjeżdżać w nagłych wypadkach skaleczeń, zatruć, zasłabnięć na ulicach, ale nie jest [jego] obowiązkiem zabezpieczania snu spokojnego lekarzom wolnopraktykującym, których chorym w nocy stan zdrowia pogorszył.

Z pewnością występowała konkurencja o posadę w Pogotowiu, bowiem w 1922 r. Związek Lekarzy zwrócił się do lekarza naczelnego Wilna, by zwolniono felczera, a na jego miejsce przyjęto lekarza. Co też i zostało uczynione od 1 stycznia 1923 r.

Należy dodać, że pomimo dość długiego istnienia Pogotowia (35 lat), sprawozdania tej instytucji donosiły, że mieszkańcy Wilna wciąż jeszcze zwracają się w wypadkach nie odpowiadających zadaniom Pogotowia, np. w razie chorób przewlekłych lub też lekkich niedomagań, które wcale nie wymagają pomocy lekarskiej natychmiastowej, albo też wzywają Pogotowie chcąc dostać się do szpitala. W 1937 roku dr Kazimierz Kodź sugerował władzom miasta, iż bardzo jest potrzebne opracowanie nowego regulaminu, zgodnego i z obecnymi wymaganiami natury ogólnej, i z wymaganiami obecnego, własnego prawa, a nie jak stary regulamin osnuty jak na wymaganiach, tak i prawach naszych zaborców.

Najczęściej Pogotowie Ratunkowe miało do czynienia z różnego rodzaju ranami kłutymi i ciętymi, tłuczonymi i postrzałowymi, jak również ze stłuczeniami i innymi urazami. Otrzymywali je poszkodowani w bójkach, podczas napadów w celach rabunku lub zemsty. Do tej kategorii zaliczały się również uszkodzenia ciała powstałe w fabrykach, w pracowniach, przy budowie domów, w trakcie robót ziemnych itd. Liczba tego rodzaju przypadków wzrastała z roku na rok. Dokumenty archiwalne odnotowały: Przyczyną tego zła zdaje się być wciąż wzrastające w Wilnie nożownictwo. Rozprawy na noże w bójkach i napadanie na ulicach w celu rabunku lub zemsty stały się w ostatnich czasach w Wilnie zjawiskiem powszednim, co łatwo daje się zaobserwować pracując w Pogotowiu. Resztę przypadków stanowią zatrucia gazami, pokarmami i alkoholami, samobójstwa różnego rodzaju, nagłe zachorowania i zasłabnięcia.

Instytucja miejska

Podczas okupacji niemieckiej (1914) okazało się, że fundusze Towarzystwa zostały całkowicie wyczerpane. Zaciągnęło ono dług u ziemianki kowieńskiej Marii Kwintowej. Członkowie Towarzystwa Doraźnej Pomocy w osobach: dr W. Węsławski, ks. D. Czerniawski, dr L. Łukowski, J. Margowicki, W. Makowski, J. Mineyko, dr M. Minkiewicz, Z. Nagrodzki, dr W. Zahorski zobowiązali się zwrócić dług po upływie 6 miesięcy po zawarciu pokoju między Niemcami a Rosją, a także po wznowieniu komunikacji w Rosji.

Na początku 1919 roku bolszewicy usunęli cały zarząd Pogotowia, czyniąc je instytucją miejską. Magistrat miasta (1922) bezskutecznie zwracał się do dra Węsławskiego jako prezesa b. Pogotowia Ratunkowego z prośbą o zwołanie zarządu celem omówienia sprawy wznowienia działalności Towarzystwa. W 1925 roku spadkobiercy p. Kwintowej – generałowa Wincenta z Kwintów Konarzewska, Henryka Przewyższ-Kwinto, Maria z Żołądziów Dymsza, Henryk Kwinto – zwrócili się do dra Węsławskiego z prośbą zwrócenie zaciągniętego długu. Były prezes szukał rozwiązania tej sprawy i ratunku w magistracie, przekonując, że urząd powinien spłacić zaciągniętą pożyczkę, a zostaną mu przekazane środki z kont Towarzystwa: 2120 rubli i 1303 marki, także 7 weksli na sumę 16 tys. rubli hrabiostwa Tyszkiewiczów. Po długich wyjaśnieniach prawnych rada miejska uchwaliła, że przyjmuje aktywa i pasywa Towarzystwa. Dług, na podstawie rozporządzenia prezydenta RP o przerachowaniu zobowiązań prywatno-prawnych, po kolejnych przeliczeniach, z kwoty wypożyczonych 3000 rubli wyniósł z odsetkami 501 zł i został zwrócony zainteresowanym. Wydział prawny przeliczył, iż przekazy Towarzystwa wynoszą 125 złotych, a weksle bez tekstu są bezwartościowe, bo mają wartość skoro są zaopatrzone w tekst.

Cdn.

Zyta Kołoszewska

Cytowane urywki pochodzą z teczek „Pogotowie Ratunkowe”, przechowywanych w Państwowym Archiwum Litwy.

<<<Wstecz