II tura wyborów samorządowych

Nowe lokalne władze

1 marca na Litwie zostały wybrane rady samorządów oraz 19 merów. 40 merów mieszkańcy Litwy wybrali w drugiej turze, która odbyła się w niedzielę, 15 marca. Frekwencja wyniosła zaledwie 32,20 proc.

Z powodu rażących naruszeń ordynacji wyborczej Główna Komisja Wyborcza anuowała wyniki wyborów w Trokach. Wybory samorządowe zostaną tam powtórzone latem – 7 czerwca.

W tym samym dniu wyborcy okręgu orańsko-ejszyskiego będą wybierali nowego posła na Sejm. Niedługo mandatu posła zrzeknie się poseł Algis Kašėta, który 15 marca został wybrany na mera rejonu orańskiego. Głosowało na niego 60,81 proc. wyborców (7 270 mieszkańców).

Nowym merem Wilna został 41-letni Remigijus Šimašius z Ruchu Liberalnego.

Konserwatyści utracili wpływy w dużych miastach kraju. Merem Kowna został przedsiębiorca Visvaldas Matijošaitis. Wygrał on z obecnym merem tymczasowej stolicy, konserwatystą Andriusem Kupčinskasem. Na kolejną kadencję mera Kłajpedy został wybrany Vytautas Grubliauskas z Ruchu Liberalnego. Wygrał on z parlamentarzystką, konserwatystką Agnė Bilotaitė.

Merem Szawel został niepartyjny Arturas Visockas. W Poniewieżu również zwyciężył niepartyjny Rytis Mykolas Račkauskas, pokonał on konserwatystę Maurikijusa Grėbliūnasa.

Nie najlepsze są również notowania socjaldemokratów. Sam szef litewskich socjaldemokratów, premier Algirdas Butkevičius przyznał, że w dużych miastach Litwy socjaldemokraci wypadli słabo. Socjaldemokraci będą rządzili w 16 z 60 samorządów. Konserwatyści wygrali w 11 samorządach, Ruch Liberalny – w 8 samorządach.

Litewski Związek Wolności (Artūrasa Zuokasa) powinien mieć 5 merów, Związek Rolników i Zielonych – 4, Partia „Porządek i Sprawiedliwość” – 3, Partia Pracy – 3, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie – 2.

Wybory samorządowe nie były pomyślne – bardziej lub mniej – dla wszystkich tradycyjnych partii na Litwie, twierdzą politolodzy. Ich zdaniem ajwiększymi przegranymi są Partia Pracy i „ Porządek i Sprawiedliwość”.

Politolog Alvidas Lukošaitis szacuje, że obywatelskie komitety wyborcze zebrały około 8 proc. głosów, gdy podczas wcześniejszych wyborów głosowało na nie o połowę mniej wyborców.

„Mimo że każda partia będzie twierdziła, że wygrała, po bezpośrednich wyborach konserwatyści i socjaldemokraci mają mniej merów, liberałowie mają tyle samo” – mówi politolog Mažvydas Jastramskis. „Istnieje niepisana zasada, zgodnie z którą podczas wyborów parlamentarnych do głosów uzyskanych podczas wyborów samorządowych partie dodają 50-60 tys. głosów. Znaczenie obywatelskich komitetów wyborczych jest wyolbrzymiane – jest to jedynie szarpnięcie. Podstawowymi graczami podczas wyborów parlamentarnych będą duże partie, zwiększą one liczbę wyborców, pozostaje jedynie pytanie, jaki będzie rozkład głosów” – rozważa.

Wg L24.lt

<<<Wstecz