11 lutego – Światowy Dzień Chorego

Aby czuli się bardziej kochani i umocnieni

„Tak, zdrowie jest nam potrzebne, ale niech przede wszystkim nasze dzieci cieszą się dobrym zdrowiem…” – mówili pacjenci szpitala w Czarnym Borze, przyjmując ze wzruszeniem życzenia, pogodzeni ze swoją szpitalną codziennością. Obchodzony 11 lutego Światowy Dzień Chorego stał się okazją dla pracowników szpitali i starostw rejonu wileńskiego do zorganizowania święta dla podopiecznych.

– Ważne, aby swoje cierpienie jednoczyć z cierpiącym Chrystusem, tylko wtedy ma ono sens. Dzień Chorego, to dobry moment, aby przynajmniej raz do roku, skoro już wszyscy jesteśmy tak zabiegani, zwrócić uwagę na człowieka naznaczonego chorobą, samotnego, który potrzebuje wsparcia – mówił ks. Jerzy Witkowski, proboszcz parafii w Wojdatach i rektor kościoła w Czarnym Borze, nawiązując do tegorocznego orędzia papieża Franciszka na Światowy Dzień Chorego: „Mądrość serca to trwanie przy bracie. Czas spędzony u boku chorego jest czasem świętym. Jest wielbieniem Boga, który kształtuje nas na obraz swego Syna, który nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu” (Mt 20, 28). 11 lutego kapłan celebrował w czarnoborskim szpitalu Mszę św. i udzielił sakramentu namaszczenia chorych.

Sąsiedztwo szpitala z kościołem, którego budynek do niedawna był wykorzystywany jako ambulatorium, zobowiązuje – wierni ze swoim duszpasterzem każdego roku organizują spotkanie z okazji Światowego Dnia Chorego. Młodzież z miejscowej szkoły im. św. Urszuli Ledóchowskiej przybywa, aby uświetnić uroczystość koncertem.

Do pacjentów w rejonowych placówkach zdrowotnych z życzeniami przybyła Maria Rekść, mer rejonu wileńskiego, która odwiedziła m.in. chorych w szpitalu w Czarnym Borze i Niemenczynie. „Człowiek cierpiący, chory, często samotny, potrzebuje uwagi, rozmowy, ciepła i serdeczności” – powiedziała mer w rozmowie z „Tygodnikiem”.

W rejonie wileńskim są cztery szpitale opiekuńczo-pielęgnacyjne – w Czarnym Borze (wspólny z ambulatorium), w Niemenczynie, Rzeszy i Szumsku. Zawsze w tym dniu pacjenci są w centrum uwagi, mają gości – uczniowie miejscowych szkół wystawiają koncerty, kapłani przybywają z posługą sakramentu namaszczenia chorych. Chorych odwiedzają przedstawiciele Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego. „Trafiają do nas różni chorzy: jedni są po urazach, np. złamaniu nogi, inni mają choroby przewlekłe, są po wylewach, po śpiączce, ale są też osoby starsze, które z racji na swój wiek potrzebują codziennej lekarskiej opieki” – powiedziała Egle Zagorskiene, ordynator czarnoborskiego szpitala. Pacjenci i lekarze cieszą się, że niedawno, dzięki funduszom UE i samorządu w szpitalu przeprowadzono renowację – remont pomieszczeń, zakupiono specjalistyczny sprzęt, wykorzystano nowoczesne technologie w laboratorium. Wymownym przykładem troski rejonu wileńskiego o mieszkańców jest sytuacja pewnego pacjenta, który trafił do szpitala „z ulicy”. Jak się okazało pacjent nie ma litewskiego obywatelstwa i stałego pobytu, więc Kasa Chorych nie opłaca jego leczenia. Szpitale stołeczne, po okazaniu niezbędnej pomocy, zrezygnowały z dalszej kuracji. Dzięki temu, że samorząd pokrywa jego pobyt w szpitalu, ma zapewnioną dobrą opiekę.

W przededniu Światowego Dnia Chorego placówka w Czarnym Borze miała dodatkową okazję do uczczenia. Jedna z lekarzy rodzinnych, była ordynator, Walentina Jeleckich obchodziła 40-lecie pracy zawodowej. Lekarka, która też mieszka w starostwie czarnoborskim, wszystkie te lata poświęciła jednej placówce – szpitalowi w Czarnym Borze. Mer Maria Rekść, przybyła, by złożyć życzenia z okazji jubileuszu, dołączyli też: zastępca ordynatora Centralnej Przychodni Rejonu Wileńskiego Natalia Keczina starosta Tadeusz Aszkielaniec oraz koledzy z pracy. „Pani postawa jest dla mnie przykładem dawnej inteligencji; tego, jakie należy mieć podejście do ludzi, jak się nimi opiekować, żeby zaufali lekarzowi” – w imieniu współpracowników mówiła ordynator szpitala Egle Zagorskiene.

Z kolei jubilatka, podsumowując lata pracy, powiedziała, że do lekarza nie zawsze zgłasza się człowiek po leczenie, ale po to, by ktoś go wysłuchał, porozmawiał z nim. „Jestem lekarzem, który pochodzi z tej samej miejscowości, co i jego pacjenci, dlatego wszystkich dobrze znam. Cieszę się, gdy ludzie zwracają się do mnie o pomoc, gdy zatrzymują się, aby ze mną porozmawiać na ulicy. Często, gdy mijam cmentarz, przypominam sobie tych, którzy już odeszli. I jedno wiem na pewno, że zawsze postępowałam tak, żeby każdy z moich pacjentów żył jak najdłużej” – mówi Walentina Jeleckich, przyznając, że czuje się spełniona w swym powołaniu lekarskim.

Rola ludzi zdrowych jest bardzo ważna. Często dzięki jednej dłoni trzymającej rękę cierpiącego, ból choroby staje się lżejszy do udźwignięcia. Zwraca na to uwagę papież Franciszek w swoim orędziu na Światowy Dzień Chorego: Prośmy z żywą wiarą Ducha Świętego, aby dał nam łaskę zrozumienia wartości towarzyszenia, często w sposób cichy, skłaniającego nas do poświęcenia czasu tym naszym siostrom i braciom, którzy dzięki naszej bliskości i naszej życzliwości czują się bardziej kochani i umocnieni. Jak wielkie kłamstwo kryje się natomiast w pewnych wyrażeniach, które kładą mocny nacisk na «jakość życia», skłaniając do uwierzenia, jakoby życie poważnie dotknięte chorobą nie było warte przeżycia!

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: gratulacje po prostu zaskoczyły panią Walentinę (pośrodku).
Fot.
autorka

<<<Wstecz