Planuje sie ustawowo ustalić ceny skupu mleka

Mleczarski węzeł gordyjski

– Osadzili nas kapitalnie, jedne nerwy, a najgorsze, że nie widzimy perspektyw na pozytywną zmianę i zamiast rozwijać, i unowocześniać swe fermy stoimy w miejscu, a nawet cofamy się – twierdzą zgodnie jedni z największych producentów mleka w rejonie wileńskim Sylwester Kijewicz i Jan Wojciulewicz. Ministerstwo Rolnictwa przyznaje, że sytuacja na rynku mleczarskim jest nienormalna i zapowiada wprowadzenie tymczasowego ustawowego regulowania cen skupu mleka.

Pan Sylwester gospodaruje w starostwie rukojeńskim. Jego stado liczy ponad 151 głów, z czego 74 – to krowy dojne. Codziennie spółce „Rokiškio sūris” dostarcza od 1000 do 1200 t mleka po 18,5 eurocenta (0,64 Lt) za litr.

– Przed rokiem sprzedawałem mleko po 29,5 eurocentów za litr (1,02 Lt), a obecnie cena spadła niemal o połowę, z powodu czego w ciągu miesiąca tracę ok. 15 tys. litów. Otrzymam tymczasowe wsparcie, ale będzie to kwota symboliczna i na dłuższą metę nieskuteczna – żalił się Kijewicz.

Rząd Litwy na tymczasową pomoc dla rolników i kompensatę strat poniesionych w wyniku rosyjskiego embarga przeznaczył 22,8 mln euro (14,1 mln wydzieliła Unia Europejska, 8,7 mln pochodzi z budżetu Litwy). Farmer za tonę sprzedanego mleka w okresie od września do grudnia ubiegłego roku otrzyma 43,76 euro (151,09 Lt). Wypłata tymczasowego wsparcia będzie realizowana od lutego do maja tego roku. Zdaniem Kijewicza, taka kwota nie zrekompensuje nawet połowy poniesionych strat. Przyznał też otwarcie, że nie ma możliwości zaciągnięcia kredytu, gdyż uczestniczy w kilku projektach, na które już zaciągnął pożyczki i teraz musi je spłacać.

– Ponad 20 lat żyję na swoim. Wraz z synem mamy ok. 300 ha ziemi, ale tego za mało. Dokupić nie ma za co, a w dzierżawę ludzie nie chcą dawać, gdyż boją się – utyskiwał dalej. – Przyszłość nie zapowiada się różowo, światła w końcu tunelu nie widać i walczymy jedynie o przetrwanie – z goryczą w głosie podsumował rozmowę rozżalony i zniechęcony rolnik.

Noworoczny „prezent”

W podobne minorowe struny uderzał również Jan Wojciulewicz ze starostwa rzeszańskiego. Niegdyś trzymał ponad sto dojnych krów, ale sytuacja wymusiła zmniejszenie pogłowia o połowę.

– Sprzedaję mleko po 18 eurocentów za litr (0,62 Lt), a taka cena nie pokrywa nawet kosztów własnych produkcji. Cofamy się do tyłu, a przecież aby się rozwijać każdego roku musiałbym w gospodarstwo inwestować, ale nie mam takiej możliwości – narzekał Wojciulewicz. Według niego, doszło do absurdu, gdyż niegdyś, przy stabilnych cenach, można było układać biznes plan na kilka lat, a teraz to niemożliwe, gdyż nie wiadomo jakie będą ceny za 3-4 miesiące.

– Gdyby cena skupu wzrosła przynajmniej do 25 eurocentów za litr (0,37 euro średnio w UE) dałoby się jakoś żyć, ale na razie to wegetacja, a nie życie – stwierdził kategorycznie pan Jan. Dodał, że przed Nowym Rokiem spółka „Rokiškio sūris” przysłała mu zawiadomienie o obniżce cen skupu mleka na początku 2015 roku. – Ten „prezent” zepsuł mi nastrój na cały Sylwester – zauważył sarkastycznie rozmówca.

Wspólny mianownik

Ministerstwo Rolnictwa zapowiada tymczasową ustawową regulację cen skupu. Przytakuje temu również premier Algirdas Butkevičius. Rozpoczęta przez Ministerstwo Rolnictwa kampania (w końcu lata 2014 r.), zachęcająca do kupowania nabiału litewskiego, miała wydźwięk wyłącznie propagandowy. Zresztą głośne kampanie i apele, podejmowane przez partie i organizacje społeczne również w latach poprzednich, nawołujące do kupowania rodzimych produktów krajowych nie są nowością, ale mają wspólny mianownik – kończyły się zbożnymi chęciami. A realia są takie, że cena skupu mleka w listopadzie 2014 roku była o 30,3 proc. niższa niż w analogicznym okresie roku 2013. Podobna sytuacja jest z cenami skupu żywca.

Nadzieja na stanowczość

Ministerstwo zdaje sobie sprawę, że apelami problemu nie rozwiąże się. Tymczasem przeciwko ustawowemu regulowaniu cen okoniem stanęli przetwórcy. Jest to zrozumiałe, gdyż według obliczeń Litewskiego Instytutu Ekonomiki Agrarnej z ceny, którą płaci konsument za mleko, 20 proc. przypada dla rolnika, 40 dla przetwórcy i 20 dla handlarza. Przetwórcy szydzą, że ustawowe regulowanie cen jest nie do przyjęcia na wolnym rynku i takie rozwiązanie na Litwie jest nie do przyjęcia, gdyż to nie Białoruś i nie Wenezuela. Tymczasem Wojciulewicz ripostował, że jest ono stosowane w niektórych krajach europejskich i Kanadzie.

Na razie rząd nie podjął decyzji w tej drażliwej kwestii. Narada z udziałem wszystkich zainteresowanych stron skończyła się niczym. Sytuację na rynku mleczarskim bada obecnie Rada ds. Konkurencji. Rolnicy mają nadzieję, że ministerstwo i rząd wykażą się stanowczością i rozwiążą ten węzeł gordyjski.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: z ceny, którą konsument płaci za mleko, tylko 20 proc. przypada rolnikowi.
Fot.
archiwum

<<<Wstecz