Nieomylni błędów nie popełniają

Prezydent Dalia Grybauskaite na tradycyjnej dorocznej konferencji prasowej, relacjonując dokonania w polityce zagranicznej za ostatni rok, wiele uwagi poświęciła zagrożeniom z powodu sytuacji na Ukrainie. Przy tej okazji po raz kolejny Rosję nazwała państwem „terrorystycznym”. Zapytana jednak przez dziennikarzy, jakie błędy popełniła sama prezydent w trudnym minionym roku, bez zastanowienia odpaliła, że ona błędów nie popełnia.

Tylko pogratulować, jaką mamy nieomylną prezydent. Wprost patrzeć i uczyć się. Niemniej jednak już z samego przesłania konferencji wynika pewna niekonsekwencja. Bo skoro jest tak niebezpiecznie w regionie, to pytanie niejako samo nasuwa się – co zrobiła „nieomylna” prezydent, by Litwa była bardziej zabezpieczona militarnie? Przed rokiem w dorocznym orędziu prezydent gadała, że mamy wszelkie możliwe gwarancje NATO. Dobrze, odpowiadamy. Ale gwarancje tylko na papierze mogą okazać się niewystarczające, uczy historia. Potrzeba nam, by w razie potrzeby, te gwarancje zadziałały również w realu. A do tego potrzeba nam zaufanych, partnerskich, zażyłych – powiedziałbym – stosunków z tymi partnerami, od których w pierwszą kolej spodziewamy się pomocy. W naszym przypadku takim krajem jest Polska, która jest najpoważniejszym natowskim państwem w regionie. Liderem, który za setki miliardów modernizuje swą armię, kupując najnowsze technologie wojskowe, najlepszy, najnowocześniejszy sprzęt i uzbrojenie. Na terenie Polski, decyzją ostatniego szczytu NATO, ma stacjonować też dowództwo tzw. natowskiej szpicy, czyli sił szybkiego reagowania. To są bardzo poważne argumenty, by w regionie orientować się na Polskę.

Potrzebujemy zatem nie tylko poprawnych, ale – jak już wyżej powiedziałem – zażyłych stosunków z naszym zachodnim sąsiadem. Przynajmniej takich, jakie ma np. Anglia ze Stanami Zjednoczonymi. W relacjach tych dwóch państw od dziesięcioleci niezależnie od tego, jakie rządy są po obu stronach oceanu (konserwatyści czy laburzyści, republikanie czy demokraci) strategiczne partnerstwo jest dogmatem polityki zagranicznej. Gdy 11 września Stany Zjednoczone zostały zaatakowane przez międzynarodowych terrorystów, Londyn natychmiast oświadczył, że idzie na wojnę z Al Kaidą ramię w ramię z USA.

I takich właśnie relacji z Polską potrzebuje Litwa. Tymczasem politycy z powyrywanymi kartkami z życiorysów wmawiają nam, że przyjaciół, którzy nie są bezinteresowni w stosunku do nas, nie potrzebujemy. Omijamy ich wręcz wybierając utopijne (jak by powiedział Mackiewicz-Cat) sojusze z krajami skandynawskimi. Nie, nie twierdzę, że nie potrzebujemy gospodarczej współpracy ze znacznie lepiej od nas rozwiniętymi krajami północnymi. Potrzebujemy, tylko bałamuctwem byłoby twierdzenie, że zastąpi to nam strategiczne (przede wszystkim ze względu na bezpieczeństwo) relacje z Warszawą. A takiego partnerstwa, od kiedy najwyższe urzędy w państwie zajęli konserwatyści i aktualna prezydent, nie tylko że nie mamy, ale wręcz nasze stosunki z Polską są „apgailetini” (godne pożałowania), że posłużę się określeniem byłego prezydenta Valdasa Adamkusa.

Gratulujemy zatem dobrego samopoczucia „nieomylnej” prezydent.

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz