Schrony przed głupotą i nietolerancją
Nawet po tym, co się wydarzyło we Francji, Litwa nie powinna obawiać się islamskiego ekstremizmu, bo to nie nasza bajka. Bójmy się raczej swoich współobywateli! twierdzi politolog Ramunas Vilpišauskas.
Liczba imigrantów na Litwie jest znacznie mniejsza niż w innych krajach Unii Europejskiej pociesza rodaków. I nawołuje, by zamiast tracić czas na dyskusję o ograniczeniu imigracji (dokłaniej wyznawców proroka Mahometa), dobrać się do skóry polskiej mniejszości. Z makabrycznych ataków terrorystycznych w Paryżu ten mądry człowiek (byle głąb nie mógłby przecież dyrektorować Instytutowi Stosunków Międzynarodowych i Polityki) wysnuł wniosek pancerny jak zakuty łeb średniowiecznego rycerza: największym problemem jest nieodpowiednia integracja, kiedy przybysze są nielojalni wobec państwa. A u nas nieodpowiednio zintegrowani są w pierwszej kolejności Polacy. Tym oto sposobem Vilpišauskas lekką ręką umieścił nas na jednej półce z zamachowcami spod znaku Al-Kaidy. Przybysze na tym tle to już lekki pstryczek w nos, po ogłuszeniu kijem golfowym.
Nieomylni błędów nie popełniają
Prezydent Dalia Grybauskaite na tradycyjnej dorocznej konferencji prasowej, relacjonując dokonania w polityce zagranicznej za ostatni rok, wiele uwagi poświęciła zagrożeniom z powodu sytuacji na Ukrainie. Przy tej okazji po raz kolejny Rosję nazwała państwem terrorystycznym. Zapytana jednak przez dziennikarzy, jakie błędy popełniła sama prezydent w trudnym minionym roku, bez zastanowienia odpaliła, że ona błędów nie popełnia.
Tylko pogratulować, jaką mamy nieomylną prezydent. Wprost patrzeć i uczyć się. Niemniej jednak już z samego przesłania konferencji wynika pewna niekonsekwencja. Bo skoro jest tak niebezpiecznie w regionie, to pytanie niejako samo nasuwa się co zrobiła nieomylna prezydent, by Litwa była bardziej zabezpieczona militarnie? Przed rokiem w dorocznym orędziu prezydent gadała, że mamy wszelkie możliwe gwarancje NATO. Dobrze, odpowiadamy. Ale gwarancje tylko na papierze mogą okazać się niewystarczające, uczy historia. Potrzeba nam, by w razie potrzeby, te gwarancje zadziałały również w realu. A do tego potrzeba nam zaufanych, partnerskich, zażyłych powiedziałbym stosunków z tymi partnerami, od których w pierwszą kolej spodziewamy się pomocy. W naszym przypadku takim krajem jest Polska, która jest najpoważniejszym natowskim państwem w regionie. Liderem, który za setki miliardów modernizuje swą armię, kupując najnowsze technologie wojskowe, najlepszy, najnowocześniejszy sprzęt i uzbrojenie. Na terenie Polski, decyzją ostatniego szczytu NATO, ma stacjonować też dowództwo tzw. natowskiej szpicy, czyli sił szybkiego reagowania. To są bardzo poważne argumenty, by w regionie orientować się na Polskę.