Bożonarodzeniowe spotkanie w Domu Opieki Społecznej w Podbrzeziu
Dzieląc się opłatkiem i dobrocią
W tak rodzinne święta jak Boże Narodzenie najbardziej odczuwa się samotność. Dlatego też w okresie świątecznym odwiedzić osoby w ośrodkach społecznych śpieszą wszyscy nieobojętni na ich los.
29 grudnia pensjonariuszy Domu Opieki Społecznej w Podbrzeziu odwiedzili przedstawiciele samorządu rejonu wileńskiego.
Stefania Stankiewicz, kierowniczka wydziału opieki socjalnej samorządu rejonu wileńskiego i radna Teresa Dziemieszko, przewodnicząca Komitetu ds. Zdrowia i Opieki Socjalnej, przybyły do domu opieki z drobnymi upominkami – słodyczami dla pensjonariuszy. Na początku odwiedzono obłożnie chorych, gdyż z 37 mieszkańców ośrodka we wspólnym świątecznym biesiadowaniu mogło wziąć udział tylko 16. Złożyć życzenia podopiecznym ośrodka przybyli też proboszcz parafii podbrzeskiej ks. Marek Gładki i starosta gminy Podbrzezie Henryk Gierulski. Goście życzyli przede wszystkim zdrowia i częstych odwiedzin bliskich; przedstawicielki samorządu złożyły też życzenia w imieniu mer rejonu wileńskiego Marii Rekść: żeby powodziło się wszystkim – zarówno mieszkańcom ośrodka jak i jego pracownikom, którzy przecież mają bardzo niełatwą i mało opłacaną pracę.
– Chcę podziękować pracownikom – powiedziała Stefania Stankiewicz – za oddaną pracę, opiekę, nad ludźmi, którzy chociaż obcy, stali się już chyba jak rodzeni.
Starosta gminy Henryk Gierulski, prócz życzeń podopiecznym ośrodka, złożył podziękowania samorządowi rejonu wileńskiego, że w tak trudnych czasach znalazł fundusze na budowę tego domu.
Na spotkaniu nie zabrakło też tradycyjnego przełamania się opłatkiem.
Świąteczne biesiadowanie uświetniły kolędy w wykonaniu parafialnego zespołu „Randeo Anima”. Zespól wniósł radość, a recytacje najmłodszej, kilkuletniej uczestniczki, którą, by była widoczna, postawiono na krzesełku, wzruszyły słuchaczy. Tradycyjne kolędy razem z zespołem śpiewała cała sala.
Inga Kowaluk, pełniąca już 4. rok obowiązki dyrektora domu opieki, w rozmowie z „Tygodnikiem” opowiedziała, że dany ośrodek powstał w 2008 r. Niewielu już zostało z jego pierwszych mieszkańców, ale jeszcze kilku żyje. Obecnie 30 podopiecznych – to osoby z wysokim stopniem niepełnosprawności. Średnia wieku – powyżej 70 lat. Są też osoby młodsze, które w ośrodku przebywają nie ze względu na wiek, ale z powodu braku rodziny lub opieki z jej strony.
Dyrektorka przyznaje, że pracować w domu opieki nie jest lekko.
– Często bywa tak, że wydaje się, iż więcej nie ma sił, ale człowiek odpocznie i znowu jest dobrze. Podopieczni to prawie jak rodzina. Najciężej jest, kiedy umiera człowiek, który przebywał tu wiele lat, do którego się przyzwyczaiłeś – wtedy nie jest lekko.
Na pytanie, czy młodzież często odwiedza ośrodek, Inga Kowaluk, śmiejąc się, odwiedziała, że w grudniu było chyba z 10 występów rozmaitych zespołów: i parafialnego, i szkolnego, i przedszkolnego. Dyrektorka zaznaczyła, że pensjonariusze lubią występy młodych, którzy są tutaj wyczekiwanymi gośćmi.
Alina Stacewicz
Na zdjęciu: występ młodzieży w monotonne życie pensjonariuszy wniósł odrobinę radości i pogody
Fot. autorka