Jaki kolor chroni przed głupotą?

Ale skandal! Nasz symbol uniezależnienia się energetycznego od Rosji, naszego wspaniałego „Independence‘a” – ktoś kazał pomalować w ruskie barwy narodowe!

Społeczeństwo oburzone. Internauci szaleją. Minister energetyki Rokas Masiulis tłumaczy się jak sztubak. Klaruje zszokowanym współobywatelom, że tam, gdzie u tamtych czerwień, u „Independence‘a” – wiśnia. I że ten ruski „trikołor” na naszej „Niepodległości” to tylko złudzenie optyczne. Gdy się patrzy na terminal z pewnej perspektywy. A tak – i w ogóle, i w szczególe – to ubarwienie tej pływającej machinery uzgadniano z kim się tylko dało. I z mieszkańcami Kłajpedy, i z kapitanami cumujących w porcie statków, i z litewskimi architektami, którzy uznali, że środkowy siny najlepiej będzie pasował do pejzaży Mierzei Kurońskiej. A dolna wiśnia to... ze względów bezpieczeństwa. Z górnopokładowej bieli „Independence‘a” wytłumaczył się już wiceprezydent spółki „Sweco” Aidas Vaišnoras. To ochrona przed przegrzaniem „rur i innych struktur”. Zaś wiśnia, o której minister mówił, że „ze względów bezpieczeństwa”, tak naprawdę „chroni dno statku przed osiadaniem mułu”. Dlaczego akurat wiśnia, a nie (dajmy na to) pudrowy róż, czy amarant, Vaišnoras już nie precyzuje. Nie zdradza też, czy istnieje kolor chroniący przed gadaniem głupot.

Więcej>>>


Atsiprašau za samookupację

Jak kiedyś w przyszłości będę wracał do rodzinnego Wilna z wyjazdu zagranicznego, no, powiedzmy, z jakiejś tam dłuższej delegacji, to czynność tę (znaczy, powrót do domu) zacznę, jako żywo, nazywać... okupacją.

Zapytają mnie Państwo pewnie, dlaczego? Ano, skoro powrót wilniuków z frontów I wojny światowej w rodzime strony (a więc do Wilna) dziś na Litwie próbuje się nazywać okupacją, za którą Polsce wypadałoby przeprosić, to chyba powrót z delegacji też można by ująć w tych kategoriach. Problem jest jednak taki, ktoś powie, że słowo okupacja ma swoją definicję. Według słownika języka polskiego, „okupacja wojenna (occupatio bellica) – to czasowe zajęcie przez siły zbrojne państwa prowadzącego wojnę całości lub części terytorium państwa nieprzyjacielskiego i wprowadzenie tam swojej władzy”. Wilno roku 1920 pod taką definicję, jeżeli chodzi o jego zajęcie przez wojska polskie, nie podpada, więc chyba samą definicję słowa „okupacja” należałoby zamienić, by przy okazji żądać od zachodniego sąsiada ekskiuzów.

Więcej>>>


<<<Wstecz