Trwają eliminacje do Euro 2016 we Francji

Drużyna przeszła do historii!

Piłkarska jesień w Europie jest po prostu szalona. Każda kolejka przynosi jakąś niespodziankę. Z dziewięciu grup eliminacyjnych, jako liderzy po trzech kolejkach, nie dziwią tylko Anglicy, Chorwacja, Czesi. Ale taka Albania, Islandia, Walia – szok...

Przyjemny szok przeżyli w sobotę kibice nad Wisłą. Polska reprezentacja w swoich dotychczasowych 18 konfrontacjach z Niemcami nie odniosła ani jednego zwycięstwa. Aż 11 października przyszedł mecz na Stadionie Narodowym w Warszawie. Mistrzowie świata polegli – 0:2.

Adam Nawałka poprowadził Polskę do zwycięstwa nad rywalem, z którym nie wygrała jeszcze nigdy w historii, a jego zawodnicy pokazali, co to ambicja, agresja i wiara we własne możliwości. Pomogło im też szczęście.

Druga połowa trwała od pięciu minut, a polscy kibice po tym, co zobaczyli w ostatnim kwadransie pierwszej, mieli prawo obawiać się wydarzeń na boisku. Raczej nie spodziewali się, że po pięknym podaniu Łukasza Piszczka prowadzenie Polakom da Arkadiusz Milik. Stadion Narodowy zawrzał tak, jak po golu Roberta Lewandowskiego w meczu z Grecją, otwierającym Euro 2012. Wtedy wydawało się, że cała piłkarska Europa będzie leżała u stóp. Teraz jest prowadzenie z mistrzami świata.

Pamięć o ostatnim kwadransie pierwszej połowy była bolesna. To wtedy Niemcy zorientowali się, przeciwko komu grają. Pozwolili Polakom pokazać swoje możliwości i uderzyli w najsłabsze punkty. Bramce Wojciecha Szczęsnego w krótkim czasie zagrozili sześć razy. Dwa razy Karim Bellarabi, raz Thomas Mueller, potem była jeszcze akcja Mario Goetzego i Andre Schuerrle. Bezbramkowy remis do przerwy zawdzięczaliśmy słabej skuteczności Niemców i trochę szczęściu. Polacy próbowali grać odważnie – w pierwszym składzie Adam Nawałka wystawił dwóch napastników – jednak bramce Manuela Neuera na poważnie nie zagrozili. Mistrzowie świata wydawali się mieć wszystko pod kontrolą.

Najlepsze swoje spotkania w reprezentacji zagrali Robert Lewandowski i Kamil Glik. Nie chciał być gorszy od swojego najlepszego przyjaciela Roberta Wojciech Szczęsny. Bronił niesamowicie, był bezczelnie pewny siebie, emanował spokojem, jakby chciał powiedzieć kolegom: „Nawet jeśli popełnicie błąd, jestem za wami i dam radę”. Na dziesięć minut przed końcem szczęście szczególnie dopisało i Szczęsnemu, kiedy wprowadzony kilka minut wcześniej na boisko Lukas Podolski trafił w poprzeczkę.

Dwie minuty przed końcem Lewandowski podał do Sebastiana Mili (w 77 min. zmienił Milika), który strzelił drugiego gola. Dopiero wtedy zrobiło się spokojniej. Niby Niemcy grają zawsze do końca, ale tego wieczoru Stadion Narodowy był nowym polskim kotłem czarownic.

W następnym meczu, we wtorek w Warszawie, Polska „tylko” zremisowała ze Szkocją - 2:2 ,a po remisie Niemiec z Irlandią – 1:1 zachowała 1. miejsce w grupie lepszą różnicą bramek – mając z Irlandią po 7 punktów.

W 2014 roku Polska pokonała Niemców w siatkówkę, piłkę ręczną, koszykówkę. Wreszcie do tego grona dołączyli piłkarze.

My i sąsiedzi

Litwa grała ze zmiennym szczęściem – w dwóch domowych meczach zdobyła 3 pkt. – wygrana z sąsiadami Estończykami – 1:0 i przegrana ze Słowenią – 0:2. Estonia przegrała jeszcze z Anglią - 0:1.

Łotwa przegrała w domu z rewelacyjną Islandią - 0:3 i zremisowała ze słabą na razie Turcją - 1:1.

W całkiem złych humorach są kibice na sąsiedniej Białorusi. Ich piłkarze po remisie z Luksemburgiem doznali porażek w dwóch domowych meczach: z Ukrainą – 0:2 i Słowacją – 1:3. Do dymisji podał się selekcjoner Georgij Kondratiew.

Ostatnie tegoroczne mecze eliminacyjne odbędą się za miesiąc. Niezależnie od wyników również piłkarska wiosna zapowiada się ciekawie.

<<<Wstecz