Wystawa rosyjskich i polskich malarzy w DKP

Bez zazdrości

160 obrazów malarzy rosyjskich i polskich zostało zaprezentowanych podczas wystawy w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, której uroczyste otwarcie odbyło się w ubiegłą środę, 1 paździenika. Jest to drugie wspólne przedsięwzięcie artystyczne, którego organizatorem był Twórczy Związek Polskich Artystów Malarzy na Litwie „Elipsa”.

Jak poinformował Władysław Ławrynowicz, prezes Twórczego Związku Polskich Artystów Malarzy na Litwie, w holu Domu Kultury Polskiej w Wilnie swe prace zaprezentowało 15 malarzy, należących do Rosyjskiego Związku Malarzy i Literatów „Raróg” oraz 10 mistrzów pędzla z „Elipsy”.

– Rosyjscy malarze tworzą prace na bardzo wysokim poziomie, ich obrazy można spotkać w najlepszych galeriach kraju i za granicą oraz u najlepszych znawców i kolekcjonerów sztuki na całym świecie – kurtuazyjnie zaznaczył Ławrynowicz, pomysłodawca i jeden z głównych organizatorów rosyjsko-polskiej wystawy. Dodał, że takie nazwiska jak: Władimir Pustowoj, Aleksandr Jeriemczuk, Leonid Lindin i Aleksandr Osin są dobrze znane nie tylko w kręgach malarskich kraju, ale i daleko poza jego granicami, a wystawa jest swoistym pretekstem do wymiany doświadczeń, podzielenia się spostrzeżeniami, uwagami oraz podpatrzenia techniki i tematyki kolegów.

– Nie zazdrościmy im, a widzom chcieliśmy pokazać osiągnięcia naszych rosyjskich kolegów po fachu. Zresztą, prace naszych malarzy – Stanisława Kaplewskiego, Tadeusza Romanowskiego, Danuty Lipskiej są równie ciekawe – powiedział Ławrynowicz, którego obrazy również można podziwiać w DKP. Dodał, że na wystawie zostały zaprezentowane najnowsze i najlepsze prace i dlatego warto wstąpić w progi DKP, żeby je obejrzeć i ocenić.

Jak poinformowali organizatorzy, wystawę można oglądać do 15 października. Od 15. członkowie „Elipsy” zorganizują własny pokaz swych ostatnich prac i będą to obrazy, które na wspólnym przedsięwzięciu nie były wystawione.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: rosyjsko-polska wystawa wzbudza zainteresowanie miłośników sztuki.
Fot.
Jan Lewicki

<<<Wstecz