Wędrówka sztandaru z Wilna do Londynu

Finał tego awanturniczego przedsięwzięcia miał miejsce na lotnisku Swinderby w dniu 15 lipca 1941 roku. Poniżej – krótkie zaledwie przypomnienie wydarzenia z tamtych lat, które wydawać się może wręcz nieprawdopodobne, zawierające jednak w sobie siłę pięknego symbolu.

Źródłem, na podstawie którego napisany został tekst, są głównie dwie książki. Przede wszystkim autorstwa nieżyjącego wytrawnego znawcy dziejów wileńskich, Jerzego Surwiły, dziennikarza i publicysty, autora kilkunastu książek. W tym „Rachunków nie zamkniętych” (Wilno,1992). Ta ostatnia zawiera m. in. szczegółowy opis epizodu z lat II wojny światowej, o którym dziś przypomnimy. Drugą pozycją jest ponad 600-stronicowa monumentalna praca warszawianina prof. Wojciecha Jerzego Podgórskiego pt. „Emigracja walczących Wokół polsko-szkocko-angielskich powiązań kulturalnych wojennych i powojennych” (Warszawa 2011). Pomysł tej książki zrodził się podczas wędrówek autora po Anglii i Szkocji szlakiem rozmieszczenia formacji wojskowych PSZ z lat 1940-45. Zaznaczmy też, że W. J. Podgórski w latach 1996-99 był konsulem RP we Francji, w latach 2002-2007 – pracownikiem Konsulatu Generalnego RP w Edynburgu. W roku ubiegłym jego „Emigracja” została wyróżniona w Londynie prestiżową Nagrodą im. Włady Majewskiej. W życiorysie autora są też znaczące wydarzenia z Wilnem związane: organizowanie w Polsce kursów dla naszych polonistów; jako członek i przewodniczący komisji MEN kwalifikującej pochodzących z różnych krajów kandydatów polskiego pochodzenia na studia w Polsce brał udział w egzaminach w Wilnie; napisał książkę „Litwo, Ojczyzno Moja! Pokłosie inwokacji Mickiewicza” etc.

Pomysł iście szalony

Przypomnijmy, że po Wrześniu 1939 roku dla wielu żołnierzy polskich Francja, niestety na krótko, staje się ziemią obiecaną. Jako ciekawostka: już w październiku tegoż roku powstaje tam nowa wykładnia Hymnu Narodowego: „Marsz, marsz, Sikorski,/ Z Ziemi Franków do Polski”. Impuls wzywający znów do czynu sprowadził również wilnian na francuską ziemię. Jeden z nich – kpt. pilot Jan Hryniewicz w 1940 roku wysłał do Wilna list z Lyonu, z tamtejszej polskiej bazy lotniczej. Adresatka – zaprzyjaźniona z nim wilnianka, dr Zofia Wasilewska-Świdowa. W tym czasie podobna korespondencja była pomysłem iście szalonym. Mianowicie prosił w liście o wyhaftowanie, według jego własnej koncepcji artystycznej, nowego sztandaru dla lotników polskich (stary zaginął w ogniu walk z Niemcami). Awers miał zawierać wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej i ponad nim – Godło Narodowe z inskrypcją – Bóg-Honor-Ojczyzna. Rewers – podobiznę św. Teresy i dewizę lotniczą: Miłość żąda ofiary.

Dzieło wileńskich hafciarek, po poświęceniu w Ostrej Bramie, odbyło podróż do Anglii w japońskim bagażu dyplomatycznym przez Berlin (!), Sztokholm i Londyn. Następnie na płycie lotniska Swinderby, w dniu 15 lipca 1941 roku, w rocznicę zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem, z należnym ceremoniałem zostało przekazane lotnikom polskim. Kpt. Jan Hryniewicz wręczył sztandar gen. Lucjanowi Żeligowskiemu. Generał złożył go na ręce Naczelnego Wodza gen. Władysława Sikorskiego, a ten przekazał cenny dar gen. Stanisławowi Ujejskiemu – Inspektorowi Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii.

Za pośrednictwem tajnej poczty francuskiej

Lecz zanim nastąpił tak uroczysty finał, trwały gorączkowe przygotowania do wykonania sztandaru. Projekt Jana Hryniewicza ze szczególną dokładnością przenieśli na brystol dwaj podchorążowie polscy: Kazik Karaszewski i Zbyszek Wojda. Rysunek wraz z listami do siostry Hryniewicza, Katarzyny Stankiewiczowej, do pani Górskiej oraz wymienionej wyżej dr med. Zofii Wasilewskiej-Świdowej wysłany został do Wilna za pośrednictwem tajnej francuskiej poczty polowej. Mimo surowej instrukcji i znacznego ryzyka pomogła w tym sympatyzująca polskim lotnikom młoda Francuzka zatrudniona na tej poczcie.

Tymczasem w Wilnie postanowiono powołać specjalny komitet. Jego miejscem spotkań stało się mieszkanie Mieczysława Bohdanowicza. Zbiórką środków kierowała pani Oskierczyna. Natomiast ksiądz Kazimierz Kucharski z ogromną, właściwą mu, energią włączył się w poszukiwanie ofiarodawców. Mimo biedy, w jakiej w tym czasie znajdowała się inteligencja wileńska, w ciągu jednego dnia zebrano sumę znacznie przekraczającą koszty sztandaru.

Złote nici… z Berlina

Okazało się jednak, że w Wilnie nie sposób dostać nici srebrnych i złotych do haftowania, a także białego i czerwonego adamaszku na płótno sztandaru. Jedynym miejscem, gdzie można było kupić te rzeczy, był… Berlin. W tym celu wilnianie za pośrednictwem znajomych nawiązali kontakt z Kownem i dzięki przedstawicielom zagranicznym udało się zakupić w Berlinie niezbędne materiały. Doręczono je wileńskim mistrzyniom.

Zawrzała praca. Haft w zasadzie wykonywany był w pracowni św. Kazimierza przy ul. Mostowej (ob. Tilto), mieszczącej się w zabudowaniach klasztornych pobliskiego kościoła św. Jerzego. Inne prace należały do sióstr zakonnych benedyktynek, których klasztor znajdował się przy kościele św. Katarzyny. Sztandar został wykonany i przygotowany do wysłania w czerwcu 1940 roku.

Opiekun – szef wywiadu japońskiego

Francja już skapitulowała. Jan Hryniewicz, podobnie jak inni polscy piloci, znalazł się w Anglii. Wieści z Wilna nie było. Sytuacja się komplikowała. Dzięki jednak staraniom księdza Kazimierza Kucharskiego udało się nawiązać kontakt z polskimi punktami wywiadowczymi na Litwie i Łotwie. Przy okazji, słów kilka o tym niezwykłym bohaterskim kapłanie (1894-1956). Ukończył studia polonistyczne na Uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie, uzyskując w 1936 r. doktorat. Pracował jako nauczyciel języka polskiego i filozofii w wileńskim Gimnazjum OO. Jezuitów. Był kuratorem Akademickiego Koła Misyjnego. Po Wrześniu 1939 został wybitnym działaczem konspiracji, m. in. kapelanem ZWZ, skarbnikiem Komendy Okręgu, współpracownikiem prasy podziemnej. Aresztowany przez NKWD w kwietniu 1941 r. przeszedł ciężkie śledztwo w więzieniach w Wilnie i Gorkim (cela śmierci). Zwolniony w listopadzie tegoż roku został kapelanem w II Korpusie, założył polskie gimnazjum w Teheranie. Potem był kapelanem 7. Dywizji Piechoty we Włoszech.

Wkrótce nadarzyła się okazja przesłania sztandaru do Anglii. Sprawą zajęli się dwaj oficerowie wywiadu – rezydent polskiej placówki w Berlinie kpt. Jerzy Jakubianiec oraz szef komórki wywiadu zaczepnego na Niemcy mjr dypl. Michał Rybikowski. Dzięki znajomości z konsulem Japonii w Kownie Chiune Sugiharą Jerzy Jakubianiec za pośrednictwem poczty dyplomatycznej tego zlikwidowanego już przedstawicielstwa paczkę ze sztandarem przesłał do Berlina. Tajną przesyłką opiekował się szef wywiadu japońskiego w Europie gen. Makoto Onodera. O dalszej drodze sztandaru z Mostowej mówiliśmy powyżej. Obecnie znajduje się on w zbiorach Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie.

Halina Jotkiałło

Na zdjęciu: fasada budynku przy ul. Mostowej 12 (niestety, podwórze, obecnym zwyczajem, jest zamknięte) - za bramą pomieszczenie byłej pracowni, w której powstawał sztandar dla polskich lotników; obok Muzeum Żydowskiego przy ul. Pamenkalnio 12 (dawniej Portowej) znajduje się pomnik japońskiego konsula w Kownie Chiune Sugihary - wydając wizy w czasie wojny ratował od śmierci Żydów, dzięki niemu też sztandar dotarł do Londynu.
Fot.
Justyna Ruikiene

<<<Wstecz