Pikieta w obronie praw mniejszości narodowych

Apel o wstawiennictwo i pośrednictwo

Ponad pół tysiąca osób pikietowało w ubiegłą środę, 25 czerwca, przed ambasadą Republiki Federalnej Niemiec, apelując do władz tego kraju o wstawiennictwo i pośrednictwo w zapewnieniu praw mniejszościom narodowym na Litwie zgodnie z obowiązującymi w Unii Europejskiej standardami.

„Obroniliście prawa mniejszości niemieckiej – obrońcie prawa wszystkich mniejszości w Unii Europejskiej”, „Nie – represjom finansowym”, „Europo, obroń nasze prawa”, „Prawa mniejszości niemieckiej – przykładem dla UE” – te i wiele innych plakatów o podobnej treści w języku polskim, litewskim, rosyjskim, niemieckim i angielskim trzymali uczestnicy akcji protestacyjnej. Zresztą sama pikieta była wielonarodowościowa, gdyż brali w niej udział Polacy, Rosjanie, Białorusini i Tatarzy.

Prowadząca wiec Elżbieta Sadajska podkreśliła, że miejsce zostało wybrane nieprzypadkowo, gdyż Niemcy są tym pozytywnym przykładem, jak należy dbać o mniejszości narodowe w swoim kraju oraz zagwarantować należyte traktowanie i korzystanie z praw – zgodnie ze standardami obowiązującymi w Unii – mniejszości niemieckiej np. w Danii, we Włoszech, czy w Polsce. Ponadto Niemcy odgrywają kluczową rolę w Unii Europejskiej i nadają ton jej polityce.

Tymczasem na Litwie, jak przekonywali organizatorzy pikiety, po upływie 10 lat od przystąpienia naszego kraju do wspólnoty państw europejskich, obserwujemy wyraźny regres w zapewnieniu należnych mniejszościom praw, czego dowodem jest brak Ustawy o mniejszościach narodowych oraz drakońskie kary nakładane na urzędników-Polaków w podwileńskich samorządach za dwujęzyczne tabliczki informacyjne.

O tym właśnie mówił Grzegorz Jurgo, starosta gminy solecznickiej, który zaakcentował, że Litwa i rejon solecznicki zawsze były wielojęzyczne, a więc restrykcje za stosowanie ojczystego języka w XXI wieku są niezrozumiałe i noszą znamiona anachronizmu.

O zgodnym współżyciu wielu narodów o różnej kulturze i wierze mówiła Maria Asanavičienė, przedstawicielka wspólnoty tatarskiej z Niemieża.

– Od lat zgodnie żyliśmy z Polakami, Litwinami i przedstawicielami innych narodowości. Podtrzymujemy Polaków i Rosjan, gdyż ich żądania są słuszne i uzasadnione – powiedziała rodowita Tatarka.

Rosjanin Aleksandr Fiodorow swoje wystąpienie zaczął od historii swej rodziny, o tym jak jego ojciec wraz z jeńcami niemieckimi pracował przy odbudowie Wilna.

– Urodziłem się, pracowałem i przeżyłem na Litwie 60 lat, a mój „dorobek” jest taki, że zostałem zawieszony w próżni i pozbawiony praw, gdyż na Litwie dotychczas nie ma Ustawy o mniejszościach narodowych – oburzał się mówca.

O tym, że władzom Litwy brakuje odwagi i zwykłego rozsądku, jak zawsze emocjonalnie i sarkastycznie, mówiła Maria Matusewicz, reprezentująca Towarzystwo Białoruskiej Mowy im. Fr. Skoryny.

– Jeśli nasze władze będą okazywały ludziom tyle szacunku, ile dotychczas, to, podobnie jak młodzież, z Litwy wyemigruje i pokolenie emerytów, a w kraju pozostaną tylko Kubilius i Grybauskaitė, ale kim będą rządzić? – ironicznie zapytywała pani Maria.

Zdaniem Tadeusza Andrzejewskiego, radnego Rady samorządu rejonu wileńskiego, akcja protestacyjna została niejako wymuszona przez bezczynność władz, które od lat nie szczędzą obietnic, ale palcem nawet nie kiwnęły, żeby nabrzmiałe problemy rozwiązać.

– Mniejszości narodowe wykazały i tak daleko posuniętą cierpliwość – mówił Andrzejewski. Podkreślił przy tym, że żądanie oryginalnej pisowni imion i nazwisk oraz dwujęzycznych tablic informacyjnych nie jest wymierzone w język litewski, jak jest przedstawiane przez oponentów, ale jest podyktowane troską o zachowanie tożsamości, co jest zgodne z polityką UE.

– Ochrona mniejszości narodowych, troska o zachowanie ich tradycji, kultury i tożsamości są traktowane jako jedno z priorytetowych zadań, a urzędnikom znającym język mniejszości i urzędowy niektóre państwa nawet dopłacają za kompetencję – twierdził polityk.

Po odczytaniu tekstu petycji przez Roberta Komarowskiego i zaaprobowaniu przez uczestników akcji protestacyjnej, została ona przekazana ambasadorowi Niemiec Matthiasowi Mulmenstadtowi z prośbą o zapoznanie z jej treścią kanclerz Angelę Merkel oraz deputowanych do Bundestagu.

Organizatorem pikiety przy placówce dyplomatycznej Niemiec był Wileński Rejonowy Oddział Związku Polaków na Litwie.

Zygmunt Żdanowicz

Na zdjęciu: Niemcy odgrywają ważną rolę w UE i głos tego państwa w obronie praw mniejszości narodowych w naszym kraju byłby ważnym sygnałem ostrzegawczym dla władz Litwy.
Fot.
Marian Paluszkiewicz

<<<Wstecz