70. rocznica mordu ludności cywilnej w Glinciszkach
Pamiętamy, przebaczamy, przepraszamy…
„Nie o zemstę, lecz o pamięć i modlitwę prosimy” – to hasło było mottem przewodnim skromnych uroczystości, upamiętniających 70. rocznicę bestialskiego mordu cywilnych mieszkańców Glinciszek, znajdujących się nieopodal Podbrzezia. Kolaborujący z hitlerowskim okupantem litewscy policjanci 20 czerwca 1944 roku rozstrzelali 39 niewinnych osób (inne źródła mówią o 38 pomordowanych) w wieku od trzech do 84 lat.
Przy wspólnej zbiorowej mogile, znajdującej się tuż przed Glinciszkami przy szosie malackiej, zebrani okoliczni mieszkańcy, młodzież oraz goście złożyli wieńce, kwiaty, zapalili znicze, odmówili Koronkę do Miłosierdzia Bożego i odśpiewali „Anioł Pański”.
Uczyć się na błędach
– Zamknijcie na chwilę oczy i wyobraźcie sobie tamte tragiczne i niepojęte wydarzenia sprzed 70 lat – powiedział skupiony na modlitwie ks. Marek Gładki, proboszcz podbrzeskiej parafii. – Spróbujcie sobie odpowiedzieć na pytanie, co powoduje, że w człowieku budzi się taka agresja i nienawiść? – zapytywał duszpasterz i po krótkiej chwili zadumy odpowiedział, że tacy ludzie nie kochali Boga i nie jest ważne jakiej byli narodowości.
– Niech więc to szczególne miejsce dla parafii, Wileńszczyzny, Litwy i całego świata będzie drogą do miłości. Uczmy się na błędach ludzi złych i prośmy Stwórcę, byśmy byli dobrymi – zakończył ks. Marek.
Modlitwa za ofiary i sprawców
– Pamiętamy, przebaczamy, przepraszamy, ale i oczekujemy przeprosin – mówił w homilii ks. Józef Aszkiełowicz, podczas Mszy św., odprawionej w kościele Najświętszego Serca Jezusowego w Podbrzeziu, dodając, że tylko w prawdzie i miłości możemy zmieniać oblicze tej ziemi. Nawoływał on do modlitwy zarówno za ofiary, jak i sprawców tej straszliwej zbrodni. Powtórzył za św. Ambrożym, że „dla niektórych narodów śmierć przynosi życie”, a kto cierpi od ludzi, zyskuje u Boga. – Strzelając do innego, zabijasz samego siebie – przestrzegał. – Wiemy, kto dokonał mordu i musimy o tym odważnie mówić, gdyż w imię „poprawności politycznej” na mogiłach pomordowanych nie nazwano oprawców z imienia. Ale mieszkańcy Wileńszczyzny, a szczególnie z okolic Podbrzezia, wiedzą i pamiętają. Pamięć ta jest noszona w sercach nie z chęcią zemsty, lecz ku przestrodze, oby to się nigdy nie powtórzyło – stwierdził ks. Józef.
Krwawa i niehonorowa zemsta
Oddział Antoniego Rymszy „Maksa” z V Wileńskiej Brygady AK przeprowadził w Glinciszkach akcję skierowaną przeciwko kolaborującej z Niemcami policji litewskiej. 10-osobowy patrol wpadł w zasadzkę i stracił czterech zabitych.
Litwini postanowili się zemścić. Nie odważyli się jednak zaatakować silnego zgrupowania partyzantów, wybrali łatwiejszy cel. Kilka godzin po akcji akowców do Glinciszek wkroczył oddział 258. batalionu litewskiego pod dowództwem por. Polekauskasa. Rozpoczęła się rzeź, w wyniku której zamordowano 39 cywilnych osób, w tej liczbie 9 dzieci i 11 kobiet, dwie z nich ciężarne. Ciała pomordowanych wrzucono w nieładzie do płytkiego dołu wykopanego nieopodal głównej drogi. Choć Niemcy stosowali na terytoriach przez siebie podbitych metodę „Dziel i rządź” i konflikty między Polakami i Litwinami były im na rękę, tym razem wzięła w nich górę niechęć do niesubordynacji. Dlatego aresztowali dowódcę oddziału litewskiego Polekauskasa i 33 jego żołnierzy. Niektórych rozstrzelali.
Plama na mundurze
Na wieść o bezprecedensowym mordzie żołnierze V Brygady Wileńskiej mjr. Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, potocznie zwanej Brygadą Śmierci, postanowili przeprowadzić akcję odwetową. Wbrew rozkazowi komendanta płk. Aleksandra Krzyżanowskiego „Wilka”. Zresztą z rozkazem komendanta czy bez niego, żołnierze brygady zapewne i tak ruszyliby na wroga. Wielu z nich straciło bowiem w Glinciszkach bliskich i znajomych. Pierwszym celem, jaki obrał sobie mjr Szendzielarz, były Dubinki – niewielkie miasteczko z posterunkiem policji litewskiej, w którym pracowało wielu sprawców zbrodni w Glinciszkach.
23 czerwca, w dniu, kiedy w spacyfikowanych Glinciszkach odbywały się pogrzeby pomordowanych, do Dubinek wkroczyły dwa szwadrony Brygady Śmierci – wachm. Antoniego Rymszy „Maksa” i por. Jana Więcka „Rakoczego”. Mjr Szendzielarz nie brał osobiście udziału w akcji, ale z pewnością to on wydał rozkaz pacyfikacji miasteczka.
Akowcy zamordowali 27 osób i była to zbrodnia, będąca plamą na mundurze Armii Krajowej, którą tylko w minimalnym stopniu tłumaczy fakt, że po litewskich mordach w Glinciszkach akowcy działali niejako „w afekcie”.
„Nigdy więcej!”
Podczas programu słowno-muzycznego w Ośrodku Kultury w Glinciszkach, który przygotowali członkowie zespołu „Randeo Anima” przebrzmiało wiele gorzkich słów o okrucieństwie wojny, patriotycznych piosenek o młodych żołnierzach, którzy złożyli swe życie na ołtarzu Ojczyzny. Zabrzmiały one niczym jeden wielki krzyk: „Nigdy więcej!”.
O tym też mówiła posłanka Rita Tamašuniene, starosta frakcji AWPL w Sejmie RL, która wyraziła życzenie, aby wydarzenia w Glinciszkach i Dubinkach pozostały na zawsze tylko w pamięci.
Do tego też nawiązał konsul Stanisław Cygnarowski, jak też bliscy i krewni ofiar, jak np. Władysława Jankowska, której brat – Antoni Mieżaniec – w wieku 17 lat spoczął wiecznym snem w przydrożnej zbiorowej mogile.
– W każdą rocznicę modlę się za jego duszę i proszę Boga, abym nigdy więcej nie doświadczyła podobnych bolesnych przejść – ze łzami w oczach mówiła poczciwa kobiecina.
Za pielęgnowanie pamięci i patriotyczną postawę podziękowała miejscowej młodzieży mer rejonu wileńskiego Maria Rekść, która przekonywała, że trzeba kochać Boga i szanować każdego człowieka, bo to jest w życiu najważniejsze…
Zygmunt Żdanowicz
Na zdjęciach: zapalić znicze, odmówić modlitwę i oddać hołd niewinnie pomordowanym przyszło wielu miesz-kańców Glinciszek i okolic; ks. Marek Gładki wraz z scholą „Randeo Anima” i uczestnikami uroczystości modlił się za dusze tragicznie zmarłych parafian.
Fot. autor