Wystawa Elżbiety Jankowskiej-Bortkiewicz w Borejkowszyźnie

„Lubię, kiedy sztuka przemawia”

W ostatniej dekadzie maja w Muzeum Władysława Syrokomli w Borejkowszczyźnie w ramach cyklu imprez „Lira Syrokomli” odbył się wernisaż wystawy artystki plastyczki Elżbiety Jankowskiej-Bortkiewicz.

Obchodząca w tym roku jubileusz 30-lecia plastyczka postanowiła coś zmienić w swoim życiu. Tak więc, spełniając dane sobie przyrzeczenie, przygotowała obszerną wystawę pt. „Dosłownie”. Inspiracji do jej powstania dostarczyło samo życie, a dokładnie dzieci, których ma dwoje.

– Gdy dzieci zaczęły rozmawiać, zwłaszcza starszy synek zaczął zadawać wiele pytań o życiu, o świecie, na które odpowiedzieć nie zawsze jest tak łatwo. Zrozumiałam, że dla dzieci nie wszystko można wytłumaczyć w ten sam sposób, co dla dorosłych. Że należy ważyć swoje słowa, bo metafory i frazeologizmy, których tak często używamy w mowie potocznej, w rozmowie z dzieckiem niczego by nie wyjaśniły, tylko zrodziły znacznie więcej pytań – opowiada Elżbieta Jankowska-Bortkiewicz.

Zastanawiając się nad zawiłościami pozornie prostych, aczkolwiek trudnych do zrozumienia nie tylko dla dzieci, lecz także dla obcokrajowców, osób spoza naszego kręgu kulturowo-językowego powiedzonek, pani Elżbieta postanowiła nadać im nową, artystyczną wymowę. Ze szczególną uwagą zaczęła wsłuchiwać się w rozmowę ludzi, dialogi domowników i znajomych, wyłapywać ciekawe związki frazeologiczne z audycji telewizyjnych, aby następnie większość tych niedosłownie pojmowanych treści, w sposób dosłowny zwizualizować za pomocą kilku dostępnych środków: kartonu, pianki montażowej, gipsu… Te materiały okazały się być najbardziej „uległe” dla delikatnej kobiecej ręki.

– Kiedy coś „wpadało mi w ucho” starałam się jak najszybciej to zanotować, aby nie zgubić myśli. Nasza mowa jest bogata w takie powiedzonka, więc wszystkich nie dałoby się przedstawić. Dlatego skupiłam się na tych, moim zdaniem najśmieszniejszych, żeby obserwującym było ciekawie oglądać te prace. Z delikatną ironią chciałam pokazać, jaka śmieszna jest nasza mowa dla ludzi, którzy dopiero uczą się naszego języka.

„Co w głowie, to na języku”, „ciągnąć za język”, „mieć złote serce” lub „kamienne”, „rękę ciężką” lub „lekką” oraz wiele innych zabawnie przedstawionych metafor i powiedzonek, składających się na ekspozycję, mimowolnie przyprawiają o uśmiech, a jednocześnie szczery podziw dla fantazyjnej i trafnej prostoty przekazu artystycznego.

Wystawa „Dosłownie”, nie patrząc na różnice językowe, jest aktualna i bliska dla zróżnicowanej narodowościowo społeczności miejscowej. Precyzyjnie wizualizując powiedzonka i metafory i starając się o to, aby nie został wypaczony ich sens, plastyczka uwzględniła wszystkie subtelności językowe, występujące w języku polskim, czy litewskim.

Sztuka Elżbietę Jankowską-Bortkiewicz ciekawiła od samego dzieciństwa. Chociaż, jak opowiada, nigdy przedtem nie odważyła się nawet marzyć o tym, aby zostać zawodowym plastykiem. Gdy po ukończeniu szkoły nastał czas wyboru zawodu, szala przeważyła na stronę praktyczną. Aczkolwiek, jak sama mówi o sobie, zamiłowanie do sztuki przez cały czas krok w krok szło za nią.

– Jestem człowiekiem sztuki. Gdy nauczyłam się rysowania zrozumiałam, że sztuka naprawdę bardzo mnie ciekawi i zachwyca. Dla rodziny i krewnych zawsze robiłam własnoręcznie wykonane upominki. Zawsze też chodziłam na różne wystawy. I nadal cierpię na tę „chorobę”, bo idąc gdziekolwiek raptem wpadam do jakiejś galerii, aby zobaczyć, co pojawiło się nowego. Chciałabym, aby mój związek ze sztuką był bardziej bliski. I żeby kiedyś w przyszłości stał się moim zawodem – opowiadała o swoich marzeniach plastyczka.

Podążając śladem swoich zainteresowań początkująca plastyczka, która twórczy zmysł i zamiłowanie do sztuki odziedziczyła po ojcu, przez pół roku pobierała naukę w szkole plastycznej. Lecz, nie chcąc marnować czasu, doszła do wniosku, iż umiejętność rysowania, samodzielna praca, własna fantazja i chęci są najlepszą motywacją do dalszego rozwoju warsztatu.

Podczas otwarcia wystawy artystka plastyczka dziękowała dla swego męża i rodziców, którzy ją wspierają, częstokroć także pomagają przy wykonaniu niektórych bardziej skomplikowanych prac. Urodzona w Wilnie plastyczka, która wraz z rodziną na stałe zamieszkała w Rukojniach – ojczystej wsi matki – dziękowała także muzeum oraz rukojnianom, że przyjęli ją taką, jaką jest. Wyrazem wdzięczności za to będzie wystawa poświęcona Rukojniom, którą planuje zorganizować za rok.

Wystawa „Dosłownie” jest już drugim pokazem autorskich prac Elżbiety Jankowskiej-Borkowskiej w Muzeum Władysław Syrokomli w Borejkowszczyźnie. Pierwszy, którego fragment można było oglądać w plenerze podczas otwarcia wystawy – proekologiczna instalacja wykonana z plastikowych odpadów znalezionych w lesie – jest próbą przekonania ludzi do bardziej przyjaznego stosunku do otaczającego środowiska.

– Lubię, kiedy sztuka przemawia, moralizuje, poucza – twierdzi artystka plastyczka. Twórczyni z Rukojń tego lata weźmie udział w „Nocy Kultury” i w ramach tej jednej z największych stołecznych imprez kulturalnych wyeksponuje aż dwa projekty: jeden proekologiczny, drugi – patriotyczny. Artystka przedstawi wizualizację hymnu litewskiego.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciu: Elżbieta Jankowska-Bortkiewicz.
Fot.
autorka

<<<Wstecz