Europroblemy dla odważnych

Wybory do Parlamentu Europejskiego mamy za sobą. Na Litwie głosy wyborców rozłożyły się równomiernie. Wydelegujemy w równych mniej więcej proporcjach do Brukseli (używając europejskiej terminologii) socjalistów, chadeków, liberałów. Ponadto zasilimy w przyszłym europarlamencie też mniejsze frakcje, ciesząc się przy okazji, że jako litewscy Polacy na forum PE będziemy nadal mówić własnym głosem. Czy to komuś się podoba, czy nie...

Jeżeli chodzi o ogólny krajobraz po ostatnich europejskich wyborach, to on odzwierciedla w dużym stopniu nastroje pogrążonych w różnych problemach i kryzysach Europejczyków. Mimo że górą również w nowym PE będą chadecy (zdobyli ponad 28 proc. głosów), a drugą pod względem wielkości frakcję utrzymają socjaliści (blisko 25 proc.), to nawet 100 europosłów wydelegują do Brukseli i Strasburga partie eurosceptyczne i nacjonalistyczne. Będzie więc to siła znacząca, która – być może – paradoksalnie wymusi na partiach głównego nurtu europejskiego niezbędne zmiany, których potrzebuje zjednoczona Europa. Europarlamentarną mozaikę uzupełnią też liberałowie z 9,6 proc. poparciem, Zieloni (7,3 proc.), Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (6 proc.) oraz skrajna lewica (5,7 proc.).

Więcej>>>


Jeszcze nie czas na marsz żałobny dla rządu

Nie mogę się nadziwić cudownej przemianie, jaka po wyborach do Europarlamentu nastąpiła u lidera konserwatystów.

Andrius Kubilius, który zwykł był straszyć obywateli mimiką równie żywą i dynamiczną jak płyta grobowa, promienieje. Raduje się jak panienka, która w konkursie na Miss Świata zdobyła wyróżnienie w kategorii... „Piękna inaczej”. Na tej podstawie, że marnujący się w opozycji konserwatyści zebrali (sic!) o jedną dziesiątą procenta głosów więcej niż rządzący socjaldemokraci, obwieścił ich klęskę i już wyciąga ręce po władzę.

Więcej>>>


<<<Wstecz