Diana nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa

Oczekiwania na Olimpiadzie były większe

– Występ na olimpiadzie w Soczi nie był dla Diany udany. Wszyscy liczyliśmy na lepszy wynik i oczekiwania były o wiele większe, ale sport jest sport i zaprogramować, czy też przewidzieć wszystkiego nie da się – powiedział Edward Rasimowicz, ojciec i pierwszy trener litewskiej biathlonistki, uczestniczki czterech igrzysk olimpijskich Diany Rasimowicz (Rasimavičiute).

Zdaniem pana Edwarda, początek sezonu był dla niej udany i wielce obiecujący. Później, niestety, Diana złapała wirusa i chorowała. Być może choroba odbiła się na jej formie i kondycji, a być może popełnione zostały jakieś błędy w przygotowaniach i forma przyszła w nieodpowiednim momencie.

Edward Rasimowicz, który trenerskiej pracy z młodzieżą poświęcił 37 lat i pracuje z młodzieżą w Centrum Kultury i Sportu w Ignalinie, nie mógł udzielić jednoznacznej odpowiedzi, czy Diana nie zakończy swej przygody z biathlonem i wystąpi na kolejnej już piątej olimpiadzie, zostając swoistą rekordzistką. Niedawno skończyła 30 lat, ale przykład Norwegów - Tory Berger i jeszcze bardziej Ole Ejnara Bjorndalena – świadczy o tym, że wiek nie jest przeszkodą do osiągania sukcesów nawet w dojrzałym wieku. - Diana lubi swą dyscyplinę, trenuje ciężko i gdy na krótko, w przerwach między zgrupowaniami przyjeżdża do domu, po kilku tygodniach, a nawet wcześniej, zaczyna jej czegoś brakować i daje o sobie znać tęsknota do intensywnych treningów – opowiadał rozmówca. Poinformował, że za jej występami śledzi cała rodzina, a śp. babcia Jadwiga ze Świętnik (gm. bujwidzka), zawsze modliła się za nią i bardzo przeżywała. Kibicuje jej też rodzeństwo – Karolina i Tomek, którzy chociaż nie związali życia ze sportem, zawsze są jej wiernymi kibicami.

Zdaniem doświadczonego szkoleniowca, wychowanka Tadeusza Mincewicza, znanego nauczyciela wf-u z polskiej szkoły średniej w Bujwidzach, który wychował całą plejadę świetnych sportowców, aby osiągać sukcesy w tak trudnej dyscyplinie jaką jest biathlon, potrzebna jest dobra baza treningowa, warunki, pieniądze i tradycje. – W Norwegii jest 100 km tras oświetlonych i ponad 2000 km zwykłych. A u nas brakuje nie tylko tras, ale i strzelnicy z prawdziwego zdarzenia – z goryczą stwierdził Rasimowicz. Co prawda, nowa strzelnica w Ignalinie jest na wykończeniu, ale to nie rozwiąże wszystkich problemów. Dodał też, że ważne jest spojrzenie władz sportowych i państwa na sporty zimowe, a na Litwie cieplarniane warunki ma tylko jedna dyscyplina – koszykówka. Jego zdaniem, nasi sąsiedzi – Łotwa i Białoruś – mają bez porównania lepsze warunki. Daria Domraczewa, trzykrotna mistrzyni olimpijska z Soczi, ma doskonałe warunki do treningów i jest pod stałą obserwacją lekarzy, o czym Diana mogłaby jedynie pomarzyć.

Poproszony o komentarz w sprawie przyszłości biathlonu na Litwie, pan Edward powiedział, że nie widzi ich w różowych barwach. – Co prawda, nasza drużyna juniorek na mistrzostwach świata w USA wywalczyła wysoką szóstą pozycję, ale jak potoczą się dalej losy tych zawodniczek trudno przewidzieć. W męskiej reprezentacji Litwy jest tylko dwóch równowartościowych zawodników – Tomas Kaukenas i Karol Dąbrowski, a tego za mało – ze smutkiem w głosie stwierdził Rasimowicz. Według niego, młodzież teraz za mało uwagi przywiązuje do uprawiania sportu i woli przesiadywać przy komputerach, a przecież żeby osiągać dobre wyniki potrzebny jest nie tyle talent, ile ciężka, pełna wyrzeczeń i oddania praca.

Zdaniem pana Edwarda, wicemistrzyni Europy na 15 km i 7,5 km nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa i może nadal z powodzeniem startować na zawodach najwyższej rangi i osiągać sukcesy.

Zygmunt Zdanowicz

Na zdjęciu: zdaniem Edwarda Rasimowicza na Łotwie i Białorusi są bez porównania lepsze warunki do trenowania.

<<<Wstecz