Jubileuszowe „Kaziuki-Wilniuki” w Lidzbarku Warmińskim

„Bo Wilno w sercu mają”

Jeśli jest na świecie oaza miłości do Ziemi Wileńskiej, to bez wątpienia jest nią Lidzbark Warmiński. Tutaj odrodziły się przed ćwierćwieczem autentyczne kaziukowe tradycje, przywiezione wprost z ich ojczyzny – Wileńszczyzny. Tutaj przed 30 laty mieszkańcy o rodowodzie wileńskim sami zaczęli się zbierać 4 marca na wieczorki pełne wspomnień, by uczcić dzień narodzin św. Kazimierza Królewicza.

Od tamtego czasu, co roku w pierwszych dniach marca, tradycja na nowo rozkwita palmami wileńskimi, barwnymi piernikowymi sercami, a duszę przybyłych na święto cieszą pieśni, tańce, żarty.

Modlitwa za wilnian

W Kościele św. św. Piotra i Pawła. o godz. 9.00. odprawiona została tradycyjna Msza św. z udziałem wilnian. Ks. proboszcz Roman Chudzik mówił: „Będziemy się modlić za wszystkich tych, którzy przybyli do nas na jubileuszowe uroczystości Kaziuków-Wilniuków dla uczczenia Świętego Kazimierza Królewicza, za obecnych i byłych mieszkańców Wileńszczyzny… Jest to niezmiernie pouczające, że stajemy wszyscy przy ołtarzu Chrystusa, Jemu zawierzamy sprawy ludzkiego życia, ludzkich losów, sprawy kultury… Pierwsza niedziela Wielkiego Postu jest dzięki wam, nasi przyjaciele, w naszej parafii szczególna, wyjątkowa…”

…Młodzież ze „Świtezianki” ustawiła ogromny kosz róż przed figurą Matki Bożej Fatimskiej, która do lidzbarskiego kościoła dotarła z Fatimy. Ks. proboszcz otrzymał wileńską palmę: „Bóg zapłać za to dzieło Wileńszczyzny, za kwiaty, które wyrosły na Wileńskiej Ziemi. Przybyła palma do naszego kościoła w pierwszą niedzielę Wielkiego Postu, ale powróci na to miejsce w Niedzielę Palmową i będziemy wtedy kolejny raz was wspominać. Palma będzie znakiem waszej obecności…” – mówił proboszcz.

Wystawa na Zamku Biskupów

Program spotkań jest tu już utarty, a jednak zawsze inny. Na Zamku Biskupów Warmińskich każdego roku wita przybyłych dzisiejszy gospodarz tej rezydencji Władysław Strutyński. To on wpadł na pomysł – właśnie przed 25 laty – by przywieźć z Wileńszczyzny do Lidzbarka kaziukowe święto. Na ile był to pomysł trafiony w dziesiątkę, świadczą wszystkie następne lata.

Co roku jest tu też wystawa malarska naszych plastyków, przeważnie o tematyce wileńskiej. Tym razem zostały zaprezentowane prace malarzy zrzeszonych w Twórczym Związku Polskich Artystów Malarzy na Litwie „Elipsa”. Ta sama wystawa, którą widzieliśmy w Domu Kultury Polskiej z okazji 20-lecia „Elipsy”. Prace Władysława Ławrynowicza, Stanisława Kaplewskiego, Lili Miłto i Romka Briżysa – to filozoficzne widzenie świata, dziedzictwa kultury światowej, to alegorie, płótna, które pamięta się długo.

Wystawa zostanie na zamku do pierwszych dni kwietnia, a potem będzie eksponowana w innym mieście Warmii i Mazur, również na zamku – w Ostródzie.

Zebrali się sami swoi

W tym czasie Dom Kultury w Lidzbarku oblegany jest przez tych, którzy przyszli ukoić swą utęsknioną duszę wileńskim klimatem, śpiewem, tańcem, gwarą. Przyszli, by nacieszyć się palmami, wyrobami z drewna czy ceramiki, obrazami Wilna. Gwarno, ciasno, ale nikt nie narzeka. Sami swoi!

Od 25 lat nigdy nie zabrakło dwóch przesympatycznych panów o rodowodzie wileńskim – dzisiejszego marszałka Województwa Warmińsko-Mazurskiego Jacka Protasa oraz obecnego burmistrza Lidzbarka Artura Wajsa. Przychodzą tu nie z racji na swe stanowiska, ale żeby jeszcze bardziej przeniknąć tym wszystkim, co wpoili im rodzice.

Powitanie, pozdrowienia, podziękowania. Artur Wajs odczytał też pozdrowienia do organizatorów święta i mieszkańców Lidzbarka od mer rejonu wileńskiego Marii Rekść, która z powodu obowiązków służbowych nie mogła przybyć na jubileuszowego Kaziuka. Prywatnie mieszkaniec Lidzbarka, przed laty burmistrz tego miasta Mirosław Rekść, przekazał pani mer pozdrowienia, bo, jak powiedział, jest jej krewnym. Cieszył się, że Maria Rekść jest posiadaczką zaszczytnego tytułu „Polak Roku 2013”.

W ciągu tych 25 lat takiego odnajdowania krewnych i powinowatych mieliśmy bardzo wiele i z każdego odnalezienia cieszymy się wspólnie.

Podziękowań było wiele. Jolanta Adamczyk, dyrektor DK nie zapomniała o nikim. Obdarzyła dobrym słowem i sercem tych, którzy rozpoczęli przed laty maraton kaziukowy, czyli Alicję Gdańską i Władysława Strutyńskiego, kierownictwo miasta, gminy, oczywiście województwa, swoich pomocników z Domu Kultury, którzy stanowią jedną zgraną załogę kaziukową. A tak naprawdę to jej najbardziej należą się podziękowania, i my, całą ekipą wileńską chylimy czoła przed jej pracowitością, serdecznością i hojnością.

Nieoczekiwana chwila… z Marszałkiem

Przybył na święto… „Marszałek Józef Piłsudski”. Wystarczy spojrzeć na zdjęcie, żeby się przekonać, że nasz wielki rodak też zechciał posłuchać pieśni, znanych z domu rodzinnego. Nieoczekiwana chwila – „Marszałek” w mundurze wojskowym wstępuje na scenę. W imieniu Związku Piłsudczyków Józef Zysk dekoruje koordynatora Kaziuków-Wilniuków ze strony wileńskiej Złotym Krzyżem Związku Piłsudczyków RP. Ogromny to zaszczyt otrzymać nagrodę związaną z imieniem naszego wielkiego rodaka!

Wójt gminy Lidzbark Warmiński Artur Jankowski przekazał list gratulacyjny wszystkim wykonawcom kaziukowych spotkań oraz kosz wspaniałych smakołyków.

Scenografia w Lidzbarku była szczególnie wymowna – panorama kościołów wileńskich. Zdaje się, że tuż-tuż zadzwonią ich dzwony. Zespół tańca „Perła Warmii”, który „się urodził” podczas naszych tu przyjazdów, śmiało może być reprezentacją artystyczną Lidzbarka, a jego mazur do muzyki ze „Strasznego Dworu” jest rewelacją. „Kapela Wileńska” nie jest tu nowicjuszem, ale za każdym razem coś przywozi nowego, specjalnie dla tego miasta przygotowanego. Kapela zawsze jest bezkonkurencyjna!

Na starych fotografiach

Odkryciem był występ zespołu „Świtezianka”, od ponad 35 lat działającego w Wileńskiej Szkole Średniej im. Szymona Konarskiego. Obrazek kaziukowy „Na starych fotografiach” nie ma sobie równych w wymowie artystycznej – naszej wesołej, zabawnej przygody przedwojennego Wilna i jakże ciężkich, wręcz tragicznych losów z czasów wojny, kiedy czerwona płachta okryła Ziemię Wileńską – wywózki, rozstania, rozłąka rodzin. Wielu z tych, którzy byli na sali, przeżyli to na własnej drodze życiowej. Widocznie dlatego tak wielu w każdym mieście płakało, być może też dlatego po pierwszych występach w Kętrzynie przyjeżdżali do Lidzbarka, by podziękować wspaniałym artystom i obdarować ich cukierkami. Być może również dlatego nauczycielka olsztyńskiej szkoły, polonistka zechciała osobiście uścisnąć tych, którym to widowisko zawdzięczamy – nauczycielkom Beacie Kowalewskiej, kierownikowi zespołu Teresie Andruszkiewicz, choreografowi Jurgicie Jurgaitiene i dzieciom, tak wrażliwym aktorom. W Lidzbarku cała sala na stojąco oklaskiwała wykonawców. Długie oklaski były swoistym akompaniamentem do wiersza o Kresach, który w porywie uczuć patriotycznych zarecytowała już nie gawędziarka Ciotka Franukowa, a pedagog i poetka Anna Adamowicz.

Ogromne podziękowanie należy się rodzicom tej szkoły, którzy niegdyś sami byli artystami „Świtezianki”, a dziś w zespole są ich dzieci. Iwona i Dariusz Żybortowie towarzyszyli (własnym autem) przez wszystkie przedstawienia swoim córkom Kindze i Urszuli. Wystąpienie drugoklasistki Kingi – to kolejne odkrycie artystyczne. Nie zaginą naszych ojców pieśni…

Wiosenne nastroje w Kętrzynie, Ornecie, Bartoszycach

Trzy historyczne miasta znalazły się na trasie Kaziuków-Wilniuków. Ileż w ciągu minionych lat od ich mieszkańców usłyszeliśmy wzruszających słów, poświęconych dawnym stronom rodzinnym. Sporo w swym życiu widzieli, a naprawdę kochali tylko Wilno i Wileńszczyznę. Uczucie to potrafili zaszczepić swoim potomkom. W imieniu ich wszystkich o ojczyznach utraconych mówił burmistrz Kętrzyna Krzysztof Hećman: „My granic zmieniać nie chcemy, ale w sercach mamy prawo zachować miłość do Wilna, miłość do Lwowa…”. Zrządzeniem losu w Kętrzynie po wojnie osiedliło się wielu wilniuków, a miasto – dawne Rastemborg – otrzymało nazwę na cześć Wojciecha Kętrzyńskiego, dyrektora biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. Mówiąc o dniu dzisiejszym i nawiązując do wydarzeń na Ukrainie, Krzysztof Hećman powiedział o bratniej dłoni poparcia podanej przez Polaków Ukraińcom. Poprosił też zgromadzonych, aby chwilą ciszy uczcili pamięć tych, którzy zginęli walcząc o wolność.

Zgodnie z tradycją, burmistrz z mety przemianowany przez naszych niezastąpionych konferansjerów – Annę Adamowicz i Dominika Kuziniewicza – na „hetmana Kętrzyna”, wręczył piękne piernikowe serca kaziukowe wszystkim obecnym na sali Kazimierom i Kazimierzom, natomiast wszystkim paniom z okazji 8 Marca życzył dużo miłości i dużo młodości.

…Orneta. Sala Miejskiego Ośrodka Kultury pięknie udekorowana i wypełniona po brzegi. Zawsze tak się dzieje, gdy w marcowe dni przybywają Kaziuki-Wilniuki. Serdeczność i gościnność. Gorącymi oklaskami powitano ekipę wileńską. Słów podzięki nie szczędzili w imieniu wszystkich obecnych na koncercie-spotkaniu Anna Łebek-Obrycka, dyrektor MOK i Józef Uzar, przewodniczący Rady Ornety.

…Bartoszyce. Tu – finał gościnnej podróży Kaziuków-Wilniuków po Warmii i Mazurach. Sala pomysłowo udekorowana, tradycyjnie wypełniona po brzegi. Wzrusza nas serdeczność pań, z Ewą Chilmanowicz na czele, które przygotowały dla gości własne wypieki. Wspomnienia rodzinnych stron. Gorące podziękowanie złożone wilnianom przez burmistrza Bartoszyc Krzysztofa Nałęcza i dyrektor MDK Katarzynę Basak.

Olsztyn – pod znakiem serca

Nastroje w tym miejscu odzwierciedlała pięknie udekorowana scena z sercem w tle. To serce, jak powiedział dyrektor MOK Marek Mracinkowski, kojarzy się z Wilnem. „Przyszliśmy tu, żeby spotkać się z przyjaciółmi z Wilna, żeby spotkać się z młodzieżą wileńską, aby się przekonać jak tam w opuszczonej Ojczyźnie biją jeszcze polskie serca…”

Prezydent miasta Olsztyna Piotr Grzymowicz zauważył: „Za chwilę z tej sceny radość i uśmiech popłyną od naszych rodaków z Wileńszczyzny do tych osób, które prawie 70 lat temu jako repatrianci trafili na nasze ziemie, do Olsztyna. Jesteśmy miastem wielokulturowym, z czego bardzo się cieszymy. W obliczu wydarzeń, które dzieją się na Ukrainie, doskonale zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest, aby utrzymać dobre relacje pomiędzy narodami, pomiędzy mieszkańcami. Olsztyn jest tego wspaniałym przykładem...” – powiedział, kierując swoje szczególne, serdeczne powitanie do dziennikarki Krystyny Adamowicz, która sprowadza do Olsztyna ekipy artystyczne.

W odpowiedzi Krystyna Adamowicz przypomniała, że „przed półwieczem zaczęliśmy przywozić do Was wszystko to, co najlepsze, wszystko to, co może znaleźć oddźwięk w sercach ludzi, którzy zmuszeni byli opuścić Wileńszczyznę, ale ona została: mówi po polsku, uczy się po polsku, śpiewa po polsku, tańczy polskie tańce…Zapoznaliśmy się z państwem znacznie wcześniej, niż rozpoczęły się Kaziuki-Wilniuki. Przywołam pamięć o działaczach Towarzystwa Miłośników Wilna i Ziemi Wileńskiej, którzy jeszcze w latach 80-tych przybywali do nas, do Wilna z nieocenioną pomocą: profesora Zbigniewa Jabłonowskiego, Antoniego Drozdowskiego, Henryka Dawnisa, Jerzego Dudę”.

Kontynuatorem ich dzieła jest obecne TMWiZW, któremu prezesuje Zygfryd Gładkowski, mówiący o sobie: „jestem twardy Wilniuk”. Tak się pięknie złożyło, że Towarzystwo również w tym roku obchodzi jubileusz 25-lecia działalności.

Jego prezes Zygfryd Gładkowski wręczył wybity z tej okazji Medal Jubileuszowy „Wiedza i Wiara” Krystynie Adamowicz, Helenie Gładkowskiej, Annie Adamowicz i Dominikowi Kuziniewiczowi.

„Chwilo trwaj…”

…To tylko okruchy, mgnienia ze spotkań, bo całość trudno ogarnąć. Co można dodać, gdy pan Antoni Symonowicz prosi: „Proszę w moim imieniu przytulić Wilno do serca”. A pani Zofia Dobosz z humorem opowiada o liczącym z górą sto lat przepisie na piernikowe serca kaziukowe. Receptury, powiada, nikomu nie zdradzi, nawet synowej. Tymi pięknymi sercami obdarowani zostali wszyscy, którzy przyczynili się do organizacji Kaziuków-Wilników‘ 2014.

„Trwaj, chwilo, jakże jesteś piękna!” – chciałoby się powtórzyć za Goethem. Piękne chwile spotkań z rodakami na Warmii i Mazurach, w urokliwych miasteczkach, o teraz już swojsko brzmiących nazwach – Kętrzyn, Orneta, Bartoszyce – będą trwały w pamięci 80-osobowej ekipy z Wilna. A następnej wiosny znów się spotkają z ludźmi, których dziadkowie i rodzice sądzili kiedyś, że z Wilnem i Wileńszczyzną nigdy się nie rozstaną.

Krystyna Adamowicz
Halina Jotkiałło

Na zdjęciach: Piotr Grzymowicz – prezydent Olsztyna z wileńskim sercem; występ „Świtezianki”; Józef Zysk w roli Marszałka; „Perła Warmii” w suicie kaszubskiej.
Fot.
archiwum

<<<Wstecz