Najsławniejsza Anna Wileńszczyzny XX w.

Pierwszy raz zobaczyłam obrazy Anny Krepsztul na wystawie w Ejszyszkach, która odbyła się bardzo dawno, bo w końcu lat 60. ubiegłego wieku. Postanowiłam ją poznać.

Pojechałam do Taboryszek 8 marca. Nie wiedziałam, gdzie jest jej dom, ale z autokaru wyszła jeszcze jedna osoba, która niosła piękny bukiet kwiatów, więc poszłam za nią. W taki sposób po raz pierwszy trafiłam do domu pani Anny. Potem zawsze z wielką chęcią odwiedzałam dom malarki sama lub z grupą kochających ją ludzi. Bo też był to niezwykły dom (można nazwać go domem czarodziejki), a jeszcze bardziej niezwykła była jego gospodyni. Kiedy patrzyło się na jej obrazy, to nie chciało się od nich odchodzić. Bez względu na wszystkie choroby, którymi była dotknięta przez całe życie, pozostawała bardzo pogodnym człowiekiem, ciekawym świata i ludzi.

W jej domu była spora biblioteka, gdyż czytać tam lubili wszyscy: i rodzice, i dzieci. Były w niej dzieła Mickiewicza, Sienkiewicza, Orzeszkowej, Prusa, Żeromskiego. Kraszewskiego było tam 200 tomów! Pani Anna dokładnie pamiętała wszystkich bohaterów i treść książek.

Kiedy była jeszcze małą dziewczynką, ojciec zauważył jej zdolności malarskie. Z powodu chorób Ania musiała po kilka miesięcy spędzać w szpitalu, dlatego ojciec sam uczył ją malować, a potem zaczął kupować córce książki o technice malarskiej, uczył, jak trzeba gruntować płótno. Kiedy jeszcze mogła chodzić, w Wilnie zawsze zachodziła do katedry, gdzie była galeria obrazów.

W 1969 roku ojciec zawiózł Annę do Leningradu, żeby mogła obejrzeć w Ermitażu płótna wybitnych malarzy różnych narodowości. Z bratem Henrykiem zwiedziła różne wystawy w Warszawie, była w Muzeum Narodowym w Zachęcie. Najbardziej lubiła twórczość Rembrandta, Matejki, Ruszczyca, Szyszkina, Ajwazowskiego i Kuindzi. Po śmierci rodziców, pani Anna w swoim małym domu starała się zachować wszystko tak, jak tam było za ich życia.

Bardzo kochała swoją młodszą siostrę Danutę i starszego brata Henryka. Danuta Mołoczko, która po wyjściu za mąż zamieszkała w odległych o 7 kilometrów Turgielach, regularnie, dwa razy tygodniowo przyjeżdżała do Taboryszek, a często zostawała i na noc. Starszy brat Henryk każdego lata przyjeżdżał z Warszawy do rodzinnego domu. To on zrobił dla Anny dźwig, napędzany prądem, za pomocą którego mogła przenosić się z wózka na łóżko i odwrotnie. To on skonstruował dla chorej siostry urządzenie, dzięki któremu mogła nie wychodząc z sypialni, otworzyć drzwi gościom.

Zimą w domu pani Anny panował spokój, natomiast latem – mieszkanie-galerię wypełniał gwar odwiedzających ludzi. Byli to turyści z Litwy, Polski, Włoch, Niemiec. Wystawy jej malarstwa były w Białymstoku, Wilnie, Łomży, Warszawie, Giżycku, Chicago, Toruniu, Michigan (USA), Ipsvich (Anglia). Obrazy Anny Krepsztul znajdują się w ponad trzydziestu świątyniach w Polsce, a na Litwie w Szumsku, Turgielach, Korwiu, Taboryszkach, Ejszyszkach.

Kiedy w 1995 roku powstał pomysł utworzenia w Wilnie polskiego uniwersytetu, pani Anna ofiarowała ponad 70 swoich obrazów na aukcję do Chicago i wszystkie pieniądze z licytacji przekazała uczelni w Wilnie i kościołowi w Onżadowie. Cztery swoje obrazy podarowała papieżowi – bł. Janowi Pawłowi II.

Anna Krepsztul pisała: „Malowanie stało się ucieczką od wszystkich bied i kłopotów. Siadałam malować – i o wszystkim zapominałam do wieczora, aż ściemnieje. Bądź wola Twoja”.

Zofia Więckiewicz,

Na zdjęciu: Anna Krepsztul przy pracy.
Ejszyszki

<<<Wstecz