Magdalena Tulli w Wilnie

„Literatura jest miejscem, gdzie się spotykamy“

Z języka polskiego miała w szkole dwóje. Teraz jest jedną z najciekawszych polskich pisarek współczesnych, której książki biorą na warsztat studenci polonistyki. Magdalena Tulli była gościem 15. Międzynarodowych Targów Książki w Wilnie.

„Jest jedną z najciekawszych pisarek w polskiej literaturze. Nie płynie z prądem” – tak Magdalenę Tulli przedstawiła tłumaczka Birute Jonuškaite podczas spotkania z czytelnikami, cytując słowa polskiego krytyka literackiego: „Nikt tak jak Tulli nie daje nadziei, że literatura nie wyrzekła się swego powołania i dalej chce wymierzać sprawiedliwość widzialnemu światu, ale nikt tak jak ona nie pozbawia nas złudzeń, że to jeszcze ciągle możliwe”.

„Tak, myślę że zadaniem literatury jest dawanie świadectwa, ale jest jeszcze coś innego. Literatura jest miejscem, gdzie się spotykamy, gdzie możemy uzgodnić nasze narracje, nasz sposób widzenia świata i możemy szukać wspólnoty doświadczeń. Dla mnie najważniejsze jest to ostatnie – szukanie wspólnoty doświadczeń” – powiedziała Tulli.

Goszcząca po raz pierwszy w grodzie nad Wilią polska autorka jest już znana litewskiemu czytelnikowi. Na język litewski zostały przetłumaczone dwie jej książki: „Skaza” oraz najnowsze „Włoskie szpilki”. Ta ostatnia pozycja została przetłumaczona jako „Itališkos špilkos”. Jak zaznaczyła Jonuškaite, obcasiki nie pasowały do kontekstu, dlatego zachowano w tytule polonizm „szpilki”, za co, żartowała, językoznawcy mogliby ukarać.

Ta książka opowiada o trudnym dzieciństwie małej dziewczynki, dorastającej w dwóch różnych państwach, braku miłości od rodziców, odtrąceniu w szkole. Jest to swego rodzaju powieść autobiograficzna. „Tak się mówi o tej książce i to jest oczywiście prawda. Ale gdybym miała powiedzieć po swojemu, to jest to książka oparta na faktach, ale to literatura” – zaznaczyła autorka. Jak podkreśliła, jest to książka o tym, jak ciągnie się za nami przeszłość. „Przeszłość sobie wyobrażam jako kłębowisko splątanych wątków. Trzymam w rękach swój wątek, inna osoba trzyma swój, a na końcu są uwiązane kamienie. Cała ta część Europy – wszyscy trzymamy swoje wątki w rękach, a one się plączą i nie wiadomo, który jest czyj. Napisałam książkę o tym splątaniu i tych kamieniach” – stwierdziła Tulli. Spotkała się także z wykładowcami i studentami wileńskich polonistyk.

Jej książki są już brane na warsztat przez specjalistów. Pisarka przyznała się, że nie ma zaufania do pisarzy w tym sensie, by oczekiwać od nich recepty. Zgadza się z tym, że literatura to stawianie znaków zapytania, często bez odpowiedzi. „Dobre pytanie zawsze jest lepsze od dobrej odpowiedzi” – stwierdziła. Nie ukrywała, że czytanie nie jest jej mocną stroną. „To, co ja mam przeczytane, byłoby istnym skandalem, gdybym wykładała na polonistyce” – żartowała autorka, której poczucia humoru nie brakuje. Stara się jednak mieć przeczytane najważniejsze książki.

Ukazywana w książkach Tulli diagnoza rzeczywistości nie jest zbytnio optymistyczna. „Staram się mówić o tym, co jest dla nas wszystkich ważne, ale że są to tematy ponure, to już nie moja wina. Ja tego świata nie stworzyłam” – powiedziała. Ale dodała, że przyjemnie też niekiedy „robić sobie kawały z tego świata, bo na to on zasłużył”.

Pisze o świecie skażonym pogardą, zmaga się ze stereotypami. „Przez to, że w szkole miałam same dwóje, wiem jaką siłę mają etykietki i jak potrafią zatruć życie – powiedziała autorka. – Kto z Państwa przeczyta „Włoskie szpilki”, to się dowie, dlaczego miałam dwóje. Na pewno nie z przekory. Dwóje uczciwe, zapracowane. Również dwóje z polskiego, bo miałam kłopoty z pisaniem i czytaniem. Miałam zawsze nieprzeczytane lektury, nie miałam nic napisanego w zeszycie. Teraz to się nazywa dysleksja i dysgrafia, a wtedy było lenistwem. Dopiero około matury mi to przeszło” – opowiadała autorka takich książek jak m.in. „Sny i kamienie”, „Tryby”, „W czerwieni”. Jej utwory, tłumaczone m.in. na język angielski, francuski, niemiecki, rosyjski, chorwacki, ukraiński, otrzymały wiele nagród, wyróżnień, czterokrotnie były nominowane do Nagrody Literackiej Nike.

Wielu zachwyca się stylem prozy polskiej pisarki. Język utworów Tulli jest zrozumiały, czytelny. „Strasznie nie lubię dziwolągów językowych. Wolę język prosty, przezroczysty, który nie komplikuje i niczego nie zasłania. Zdanie, które jest przeładowane, naciągnięte, przeszkadza w czytaniu” – powiedziała polska autorka.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciu: Magdalena Tulli, której dwie książki zostały przetłumaczone na język litewski, rozdaje autografy.
Fot.
autorka

<<<Wstecz