„W rytmie poloneza i mazura” –wieloletnia tradycja „Wilii”

Feeria pieśni i tańca polskiego

Czy może być coś bardziej wzruszającego i wzniosłego dla duszy Polaka, niż dźwięk trąbki w „Ostatnim Mazurze”, dziarskie hołubce krakowiaka z powiewem pióropuszy, majestat poloneza Ogińskiego, opiewającego tęsknotę do kraju ojczystego, czy przepiękne walce do melodii z filmów „Noce i Dnie”, „Ziemia Obiecana”, „Trędowata”?

Tak było minionej niedzieli, 29 grudnia, w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, dzięki występowi Polskiego Artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca „Wilia”. Dwa koncerty w tym samym dniu, przy pełnej widowni – to niewątpliwy sukces zespołu. Od ubiegłorocznego koncertu „W rytmie poloneza i mazura” chór o połowę się zwiększył i tancerzy również sporo przybyło. Odrodziła się też na nowo kapela. W sumie, ponad 140 artystów z różnych grup wiekowych wyszło, aby w scenie finałowej ukłonić się widzom.

Koncert oglądało się jednym tchem. Mazur z opery „Straszny Dwór” – to już kanon repertuaru „Wilii”, ale młodzi artyści musieli się go uczyć od nowa, co pochłonęło wiele pracy i starań.

Sercem się kierują w tym zespole zarówno artyści, jak i kierownicy: kierownik artystyczny i dyrygent Renata Brasel, choreograf Marzena Suchocka, kierownik dziecięcej grupy tanecznej Beata Bużyńska, a także kierownik kapeli Anna Kijewicz. To im publiczność pięknie dziękowała za ponad dwugodzinną feerię zawrotnego tańca i pieśni. Dzięki Renacie Brasel jest czyste wielogłosowe brzmienie przepięknych kolęd, pieśni ludowych, przeniesionych na scenę z podwileńskich wsi, oraz w przypadku piosenki „Po cóżeś mnie Matuleńka” w wykonaniu oktetu, czy pieśni zaśpiewanych przez wziętych solistów, małżeństwa wiliowego Krystyny i Andrzeja Malinowskich.

Prezentacja kilku suit z różnych regionów Polski (rzeszowska, kurpiowska, łowicka, lubelska) była godna podziwu – tańce wykonane w niebywale zawrotnym tempie i z werwą. Wydawało się, że cała Polska przybyła do wileńskiego rodaka. Jak zaznaczyła dyrektor Centrum Kultury Polskiej im. St. Moniuszki Apolonia Skakowska, wielką zasługą dzisiejszego kierownictwa „Wilii” jest to, że nie roztrwoniła pomysłów i idei kierownictwa zespołu ubiegłych lat. Nadal niesie pieśń i taniec polski do widza. Nieprzypadkowo w dawnych okresach „Wilię” nazywano wileńskim „Mazowszem”.

Niedzielny koncert swoją obecnością zaszczycili – posłanka Wanda Krawczonok, wicestarosta frakcji AWPL w Sejmie RL, poseł na Sejm, prezes Związku Polaków na Litwie Michał Mackiewicz, minister energetyki Jarosław Niewierowicz, wiceminister kultury Edward Trusewicz, radni m. Wilna, wicemer stolicy Jarosław Kamiński, dyrektorzy polskich szkół Wilna, prezes Wileńskiego Oddziału ZPL Alicja Piotrowicz, st. specjalista ds. mniejszości narodowych Ministerstwa Kultury Birute Kazlauskiene. Oklaskiwał też występ zespołu II sekretarz Wydziału Konsularnego Ambasady RP Łukasz Kaźmierczak.

Nigdy nie opuszcza występu „Wilii” ks. dziekan Józef Aszkiełowicz, który, jako były chórzysta, szczerze cieszy się z jej sukcesu.

Koncert był też swoistym podsumowaniem rocznej pracy zespołu, toteż ze sceny brzmiały słowa podzięki jego sympatykom i sponsorom.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: młodość, energia i lekkość w tańcu artystów wzbudzała podziw publiczności; dialogowymi przyśpiewkami chórzyści przypomnieli „wiliowskie” przeboje.
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz