Czy bycie apolitycznym jest modne?

Zauważyłam, że część współczesnych ludzi, zwłaszcza młodzieży, zaznała już swobody, i nie brak jej erudycji. W gronie przyjaciół można omówić najnowsze trendy w modzie, doświadczenia z podróży, aktualia naukowe i edukacyjne, romanse, sprawy zdrowia – tematy tabu niemalże nie istnieją. Jednakże – nieprawdopodobne – jeden temat jest jakby absolutnie zakazany. To polityka.

Młodzi ludzie szczególnie unikają polityki, a nawet zainteresowania tą dziedziną, wybierają jakąś pozycję zdystansowania, wycofania się. Gdy tylko rozpoczniesz rozmowę na temat władzy, wydaje się, że otaczający są zmieszani, wzruszają ramionami i mówią: „My nic nie wiemy, nas to nie interesuje.” I po wszystkim, bez żadnej dyskusji.

Właściwie, bardzo długo zastanawiałam się, dlaczego tak jest. Dlaczego wykształconym, dojrzałym ludziom obojętnym jest, kto stoi u steru władzy? A może ten temat ich interesuje, a pozycja obojętności jest przybierana z innych powodów?

Myślę, że korzenie tkwią jeszcze w szkole. Sama, o ile pamiętam, w dzieciństwie myślałam, że polityka – to jest sprawa dla starszych panów. Prezydent Valdas Adamkus, śp. A. M. Brazauskas, V. Landsbergis – to ci, którzy wielu młodym ludziom mojego pokolenia przychodzą na myśl, gdy zaczynamy myśleć o polityce.

Jednakże, czy ci wiekowi politycy, uformowani jeszcze przez radzieckie wychowanie, mogą być dla nas wzorcem? Patrząc na starszych polityków, widzę przede wszystkim zmęczonych ludzi, a nie energicznych przywódców, entuzjastycznych ekspertów w swoich dziedzinach, z których chciałoby się brać przykład. Szkoda, ale polityka wydaje się całkowicie nudną dziedziną, gdy widzi się, że w zarządzaniu państwem biorą udział jacyś działacze w wieku dziadka.

Co prawda, takie myśli nachodziły mnie jeszcze w wieku nastoletnim, ale dzisiejsza sytuacja jest również bardzo podobna, a tendencja „starzejącej się polityki” jest coraz wyraźniejsza. Średni wiek obecnych posłów na Sejm – prawie 53 lata. Wydaje się, że energia, inicjatywa i przebojowość młodych ludzi dla takiej „umierającej” polityki jest niezbędna, jednakże...

Wówczas, gdy młody człowiek staje się wolny od narzuconych w szkole stereotypów i w końcu pojmuje, że polityka – to na pewno sprawa nie tylko starszych panów, zaczyna się rozglądać, gdzie można znaleźć podobnie myślących, młodych ludzi. Najgorsze jest to, że u nas upolityczniony młody człowiek jest z niewiadomych powodów często kojarzony z Narodowym Związkiem Młodzieży Litwy, który słynie ze swoich prymitywnych haseł (takich, jak „Litwa – dla Litwinów”) na różnych przedsięwzięciach. Zdaje się, iż ten związek poprzez swoje wypowiedzi wyraża fanatyczny kult idei Hitlera i faszyzmu, podżegając do wrogości i niszcząc powszechną wolność w kraju. Jako młodej osobie jest mi wstyd z powodu wielu przemówień i działań Narodowego Związku Młodzieży Litwy.

Najgorsze jednak jest to, że młody człowiek, dążący nie do fanatycznych okrzyków, a do normalnego działania we władzy, może czuć się zaniepokojony. Z jednej strony widzi wiekowych polityków, a z drugiej – sławetnych młodych nacjonalistów, którzy już nieraz swoimi faszystowskimi hasłami zeszpecili obchody Święta Niepodległości. W takiej sytuacji młody człowiek zdaje sobie sprawę, że nie chce być utożsamiany z młodzieżą narodową, ani nie może wpłynąć na starszych, często sceptycznie nastawionych polityków. Więc co mu pozostaje? Po prostu odejść, udawać, że wcale go to nie obchodzi.

Zatem nie sądzę, że bycie apolitycznym jest modne, mimo że staje się to zjawiskiem niemalże masowym. Chyba raczej jest to jedynie próba odizolowania się od niefortunnych bujających gdzieś w politycznych obłokach działaczy, z którymi młody człowiek boi się być kojarzony. Ale znalezienie ludzi podobnie myślących jest naprawdę możliwe, toteż nie należy opuszczać rąk. Młody człowiek może działać, a jego perspektywy na pewno zależą od współtowarzyszy podróży w obranym kierunku. A przecież mamy z kogo wybierać.

Gintare Pugačiauskaite

<<<Wstecz