Światowej sławy chirurg przeszczepił serce dziewczynce z Solecznik

Księżniczka paryskiego szpitala

Już na Święta Bożego Narodzenia do domu ma wrócić Czesia Czernuszewicz. Udany zabieg to nowa karta w życiorysie 12-letniej dziewczynki z małej wioseczki Nowy Dwór w rejonie solecznickim.

Historia życia Czesi Czernuszewicz nabrała rozgłosu podczas akcji charytatywnej, którą w lutym bieżącego roku zainicjował samorząd solecznicki. Do akcji charytatywnej – zbierania pieniędzy dla potrzebującej przeszczepu serca dziewczynki – dołączyły się setki osób prywatnych z całej Wileńszczyzny, spółki komercyjne oraz parafie katolickie rejonu solecznickiego. W ramach akcji na konto bankowe Czernuszewiczów wpłynęło 107 tysięcy litów!

Wdzięczni za pomoc

Pomoc i współczucie znanych i nieznanych rodzinie Czernuszewiczów ludzi, pozwoliły jej, przynajmniej na chwilę, zapomnieć o latach samotnej, pełnej poświęcenia i wyrzeczeń walki o życie najmłodszej córki. Skrupulatnie zapisali w zeszycie nazwisko każdego darczyńcy, by wiedzieć komu powiedzieć: „Dziękuję”.

Rodzina przyznaje, że wynik akcji dobroczynnej na rzecz ich córki był dla nich wielkim zaskoczeniem. Wcześniej zwracali się z apelami o pomoc do różnego rodzaju fundacji, organizacji charytatywnych na Litwie, telewizji krajowych i polityków – bez skutku.

Straszna diagnoza

Czesia jest czwartym dzieckiem państwa Czesławy i Henryka Czernuszewiczów. Rodzice wraz ze starszym synem Wiktorem oraz córkami Pauliną i Krystyną cieszyli się z przyjścia na świat malutkiej Czesi. Pierwsze miesiące jej życia upływały na codziennych troskach. Nikt nie mógł przypuszczać, że nadejdzie dzień, który całkowicie odmieni ich życie. W wieku 6 miesięcy u Czesi wykryto wrodzoną wadę serca – idiopatyczną kardiomiopatię rozstrzeniową (36 przypadków na 100 000 osób).

Serce dziewczynki było nieproporcjonalnie duże niż powinno być. Co więcej, rosło razem z nią, stanowiąc zagrożenie dla jej życia. Będąc jeszcze małym dzieckiem Czesia przeszła niemal wszystkie możliwe badania medyczne. Legitymację osoby niepełnosprawnej (I grupę) otrzymała już w wieku dwóch lat!

– Do trzeciego roku życia praktycznie bez przerwy leżeliśmy z nią w szpitalu. Następnie każdego miesiąca byliśmy z wizytą u lekarzy w szpitalu uniwersyteckim w Santaryszkach. Sensem naszego życia stała się walka o jej życie. Nie do opowiedzenia jest strach o życie córki. Śledziliśmy każdy jej oddech i w dzień, i w nocy – wspomina mama Czesi, pani Czesława Czernuszewicz.

Iskierka nadziei

Nie trzeba tłumaczyć, ile rodzinę kosztowało leczenie córki. Sprzedali wszystko, co mieli wartościowego, nawet ziemię. Został tylko dom. Zaświtała im iskierka nadziei, gdy krewni z Białorusi zapoznali ich z francusko-białoruską rodziną, która przejęła się losem ich córeczki i zaproponowała pomoc oraz załatwienie konsultacji u francuskich lekarzy. W 2006 roku Czesia przeszła pierwsze badania w szpitalu miasta Lyon. Od tego czasu mała pacjentka z Litwy stale znajduje się pod opieką lekarzy z Francji.

Z biegiem czasu rosło ich zaufanie do kwalifikacji zawodowych francuskich lekarzy. Klinika Uniwersytetu Marie Lannelongue w Paryżu posiada wieloletnie doświadczenie w wykonywaniu tak skomplikowanych zabiegów, a pierwszego przeszczepu serca dokonano tu w 1968 roku.

– Francuzi dają 85 proc. gwarancji, że zabieg będzie udany. Na Litwie nikt nie dawał żadnych gwarancji. Jeden z profesorów na pytanie o gwarancję sukcesu zabiegu powiedział, że przeżyje tyle, ile da Pan Bóg – wspomina pani Czesława.

Oczekiwanie na przeszczep

Koszta operacji – to 400 tys. litów. Niebagatelna kwota, ale prawo francuskie pozwala na zrefundowanie 80 proc. kosztów zabiegu dla obywateli UE, którzy co najmniej od trzech miesięcy legalnie mieszkają we Francji. 80 tys. muszą dołożyć rodzice. Przed rokiem w oczekiwaniu na zabieg Czesia zamieszkała w domu francuskich przyjaciół, gdzie znajdowała się pod stałą obserwacją miejscowych lekarzy w oczekiwaniu na przeszczep.

Latem bieżącego roku Czesia została przeniesiona do szpitala w oczekiwaniu na długo upragniony przeszczep. Francuscy lekarze starannie szukali dla pacjentki odpowiedniego dawcy. Pierwszych trzech odrzucili. W sierpniu Czesia została podłączona do sztucznego serca. Do chwili przeszczepu nowego serca jej życie i praca mechanicznego serca podtrzymywały sztuczne komory typu Berlin Hart.

– Lekarze byli zdziwieni, że Czesia bardzo szybko stanęła na nogi ze sztucznym sercem i chodziła nawet na spacer. Podczas spaceru z córką zawsze asystowali nam lekarze. Po prostu brak słów, by opowiedzieć jacy to są życzliwi ludzie, jak troszczą się o pacjenta. Czesię nazywali księżniczką – mówi pani Czesława, która przez całe lato aż do momentu przeszczepu serca była z córką.

Modlitwa przed zabiegiem

Mijały dni, a dawcy nie było. Co gorsza, dziewczynka miała mały wylew i zapalenie płuc. Na szczęście bez powikłań. Lekarze oraz mama stale podtrzymywali na duchu dziewczynkę. Wszyscy wierzyli w pomyślną przyszłość.

– Wyszłam ze szpitala do sklepu, żeby kupić córce sok. Kiedy wróciłam to ona powiedziała: „Mamo, stało się. To będzie dzisiaj”. Nie mogłam w to uwierzyć. Zadzwoniłam do syna Wiktora, który pracuje w Paryżu, żeby on skontaktował się z lekarzem i zapytał czy to prawda. Po chwili syn oddzwonił i powiedział: „Tak, mamo, to prawda”. Przed zabiegiem siedząc na łóżku modliłyśmy się z córką. Dla całej naszej rodziny nadszedł dzień, na który czekaliśmy tak wiele lat – mówi pani Czesława.

Na święta do domu

Zabiegu przeszczepu serca dokonał światowej sławy chirurg dr Mohamed Ly. O jego doświadczeniu i fachowości może mówić ten fakt, że tylko w 2012 roku dokonał on 398 przeszczepów serca!!! W różnych krajach świata. Zabieg chirurgiczny odbył się w nocy. Rano rodzice zobaczyli swoją córeczkę już w reanimacji. O godzinie dziesiątej rano Czesia po raz pierwszy wyszła ze śpiączki.

– Kiedy na drugi dzień po zabiegu Czesia powiedziała, że chce jeść i to bardzo gulaszu, zrozumiałam, że wszystko u nas będzie dobrze – z radością mówi pani Czesława.

Teraz Czesia mieszka w Paryżu z bratem i ojcem, nieodpłatnie w mieszkaniu socjalnym. Waga dziewczynki wróciła do normalnego stanu. Przed zabiegiem Czesia ważyła 28 kg, obecnie ponad 40 kg. Jest wielka nadzieja, że już na Święta Bożego Narodzenia księżniczka paryskiego szpitala powróci do domu. Trzeba tylko kupić bilety na samolot. Te ostatnie, z powodu świąt, zdrożały trzykrotnie.

Andrzej Kołosowski

Na zdjęciach: na spacerze z mamą i bratem; nasza rodaczka szybko stała się ulubienicą pracowników szpitalu.


Serdecznie dziękujemy wszystkim, którzy włączyli się w zbieranie pieniędzy dla naszej 12-letniej córeczki Czesi, potrzebującej niezwłocznego przeszczepu serca. Bez Was byłoby to niemożliwe. Serdecznie dziękujemy wicemerowi rejonu solecznickiego Andrzejowi Andruszkiewiczowi pomysłodawcy akcji „Serce dla serca”, samorządowi rejonu solecznickiego, Radiu „Znad Wilii”, całej Wileńszczyźnie – wszystkim tym ludziom, którzy nie zostawili nas w biedzie, podzielili się być może ostatnim. Pięknie dziękujemy za okazane serce i przesyłamy pozdrowienia od Czesi, która już wkrótce powróci do domu.

Wdzięczna rodzina Czernuszewiczów

<<<Wstecz