„Dziękujemy ci, Tata”

Zmarłego byłego prezydenta RPA Nelsona Mandelę pożegnało podczas wtorkowych uroczystości 53 szefów państw i rządów. Złożyli oni hołd człowiekowi, który przewodził walce z apartheidem i dążył do pojednania pomiędzy ludźmi różnych ras i religii.

Minister spraw zagranicznych Republiki Południowej Afryki Maite Nkoana-Mashabane wymieniła wśród oczekiwanych żałobników prezydenta USA Baracka Obamę z małżonką Michelle, prezydenta Francji Francois Hollande’a i prezydent Brazylii Dilmę Rousseff.

Z Wielkiej Brytanii przybył następca tronu, książę Walii Karol. Polskę reprezentował szef dyplomacji Radosław Sikorski.

Największy autorytet

Mandela zmarł w ubiegły czwartek w swym domu w Johannesburgu w wieku 95 lat wskutek infekcji płucnej. Jego stan zdrowia w ostatnich miesiącach szybko się pogarszał. Kilkakrotnie przebywał na szpitalnym oddziale intensywnej terapii.

Podczas 27-letniego pobytu w więzieniu, gdzie został osadzony w 1964 roku jako przywódca walki z apartheidem, Mandela nabawił się gruźlicy płuc. 20 lat później, zwolniony z więzienia na polecenie ówczesnego prezydenta RPA Frederika de Klerka, weteran walki z dyskryminacją rasową został pierwszym demokratycznie wybranym prezydentem RPA.

Czarnoskóry przywódca i wielki mąż stanu był szefem państwa przez jedną kadencję. Jego zasługą, jako największego autorytetu moralnego i politycznego w państwie, było pojednanie między czarnymi i białymi obywatelami RPA.

Wspominają z radością

W niedzielę ludność RPA uczestniczyła masowo w ogłoszonym przez rząd Narodowym Dniu Modlitwy i Refleksji dla uczczenia zmarłego prezydenta. Wierni wypełnili po brzegi kościoły, meczety, synagogi i świątynie różnych religii, aby modlić się za zmarłego przywódcę.

„Mandela wyzwolił nas, możemy go wspominać tylko z radością” - mówiła jedna z kobiet układających kwiaty przed domem zmarłego. Wokół domu ludzie czczą pamięć Nelsona Mandeli tak, jak żegna się w tej części Afryki ukochanych zmarłych: tańcami, śpiewem, muzyką.

Tańce zamiast łez

Skrzyżowanie ulic 4 i 12 w Houghton - dzielnicy Johannesburga, gdzie znajduje się dom byłego prezydenta RPA, jest jedną wielką kolorową wyspą: wszędzie naręcza kwiatów, świece, czarni i biali tańczący razem w rytm bębenków.

Zamiast łez – uśmiechy i okrzyki na część ich „ukochanego Madiby”, jak czarni mieszkańcy Republiki Południowej Afryki nazywają swego bohatera.

Przed domem zmarłego prezydenta żegnają go ludzie wszystkich ras i religii: chrześcijanie, muzułmanie, szintoiści, hinduiści, wyznawcy afrykańskich religii animistycznych. W tym tłumie uwija się tłum dziennikarzy.

Mandela spogląda na mieszkańców Johannesburga z fasad niemal wszystkich domów. Plakaty z jego uśmiechniętą twarzą są naklejane na latarniach, murach i drzewach. Podobizny Madiby zakrywają nawet reklamy na większości olbrzymich billboardów.

Pod wieloma podpis: „Dziękujemy ci Tata”. „Tata” w języku Xhosa, jednym z rozpowszechnionych w RPA języków grupy Bantu, znaczy ojciec.

Wzrost napięcia

Obecny prezydent kraju Jacob Zuma zapewnia, że partia rządząca Afrykański Kongres Narodowy nie dopuści po śmierci Mandeli do nawrotu napięć rasowych w kraju.

AFP przytacza jednak opinie ekspertów, według których takie niebezpieczeństwo istnieje. Zwłaszcza, że Mandeli, symbolu pojednania, zabrakło w momencie, gdy po załamaniu się w 2009 roku gospodarki RPA dochodzi do wzrostu napięcia i krwawych starć między uczestnikami strajków i demonstracji, a policją.

Pogrzeb Mandeli odbędzie się 15 grudnia w jego rodzinnej miejscowości Qunu w Prowincji Przylądkowej Wschodniej.

<<<Wstecz