20-lecie „Elipsy”
Przygoda z pędzlem
Twórczy Związek Polskich Artystów Malarzy na Litwie „Elipsa” obchodzi jubileusz 20-lecia działalności. Obchody rocznicowe odbędą się w czwartek, 5 grudnia br., w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, gdzie członkowie związku zaprezentują okolicznościową wystawę i przedstawią wydany z tej okazji katalog z sylwetkami 12 malarzy oraz zdjęciowymi odbitkami ich prac. W ramach obchodów rocznicowych członkowie „Elipsy” mają też zorganizować dwie wystawy w Warszawie, a następnie w innych miastach Polski.
Początkowo grupka polskich malarzy działała przy Zarządzie Głównym Związku Polaków na Litwie, ale za przykładem innych podobnych branżowych grup zawodowych w 1993 roku podjęła decyzję o usamodzielnieniu. W gronie założycieli Związku znalazło się pięciu twórców: Władysław Ławrynowicz, Stanisław Kaplewski, Lilia Miłto, Danuta Lipska oraz Anna Kudriaszowa.
Wzorem – Krepsztul
Połączyła ich idea promocji szkoły malarstwa i grafiki wileńskiej, przynależność do polskiej kultury, miłość do przyrody kraju ojczystego oraz Wilna.
Prezesem został Władysław Ławrynowicz, który malarstwem „para się” od 1976 roku. Pełni tę funkcję niezmiennie od 20 lat, ale, jak szczerze przyznał, myśli już o przekazaniu pałeczki młodemu zdolnemu twórcy, a takich w środowisku polskim na Litwie nie brakuje.
Przytoczył nazwisko ejszyszczanina Krzysztofa Sokołowskiego, studenta Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. W opinii Ławrynowicza, jest to osoba rokująca nadzieję, a ponadto młoda, energiczna i aktywna.
– Wiek robi swoje. Mam prawie siedemdziesiątkę na karku, po prostu fizycznie nie podołałbym obowiązkom i nowym wyzwaniom. Życie nie stoi w miejscu i chociaż nadal, dopóki oczy widzą i mogę trzymać pędzel w ręku, chciałbym malować, ale z prezesowania zamierzam zrezygnować – powiedział Ławrynowicz, dla którego wzorem całkowitego oddania sztuce jest Anna Krepsztul, która nie poddała się chorobie, cierpiąc ogromny ból i pokonując niemoc malowała do końca życia.
Pracowity i aktywny
Pan Władysław może służyć przykładem aktywności i pracowitości. Jest autorem ponad 300 prac, które znajdują się w kościołach i prywatnych kolekcjach w Meksyku, na Białorusi, w Polsce, USA i Litwie. Niedawno jego prace były wystawione w Muzeum Etnograficznym Wileńszczyzny w Niemenczynie, a 8 grudnia br. wystawa zostanie otwarta w Wielofunkcyjnym Ośrodku Kultury w Rudominie. Przez 30 lat tajników malarstwa uczył młodzież w stołecznym klubie „Žvaigždute”, przygotowując kandydatów na studia w Akademii Sztuk Pięknych, a jego uczennicą była m.in. Sandra Straukaite, znana litewska projektantka odzieży.
Nastawieni na współpracę
Prezes „Elipsy” z dumą podkreślił, że związek nie istniał wyłącznie na papierze i jego członkowie zorganizowali ponad 120 wystaw, wernisaży, które odbyły się nie tylko na Litwie, ale też w Niemczech, Francji, Polsce, Rosji i USA. Artyści malarze z „Elipsy” byli stałymi uczestnikami wystaw w Mrągowie, gdzie prezentowali swoje prace podczas odbywającego się w tym mieście Festiwalu Kultury Kresowej. Nawiązali współpracę z malarzami ze Lwowa, a na rodzimym gruncie najpierw z wileńskimi malarzami pochodzenia rosyjskiego, a następnie mniejszości narodowych, co zaowocowało stosownymi wystawami w Domu Kultury Polskiej. Ważną składową ich działalności jest współpraca z poetami Wileńszczyzny, czego owocem są tomiki poezji ilustrowane przez członków „Elipsy”. Jak poinformował, „Elipsa” zrzesza obecnie 13 malarzy pochodzenia polskiego i jest to stała średnia za okres jej istnienia.
Wzmianka w Wikipedii
Działalność „Elipsy” znana jest poza granicami kraju. Jako wyraz najwyższego uznania członkowie związku potraktowali zaproszenie – wraz z innymi malarzami z Europy – do malowania Drogi Krzyżowej w Sanktuarium w Guadalupe (Meksyk). Ich obrazy znalazły się w galerii Malarstwa i Rzeźby Polskiej i Polonijnej w Pałacu Chateau d’Halloy w Vadricourt (Francja) oraz prywatnych galeriach większości krajów Europy oraz Izraela, USA i Kanady.
Malarze z Wilna i Wileńszczyzny są też zapraszani do udziału w międzynarodowych projektach organizowanych przez Galerię Adi Art w Łodzi. Wzmianka o działalności „Elipsy” została zamieszczona na Wikipedii, czyli jest ona znana na całym świecie.
Dobra i zła energia
Na pytanie, czy z malarstwa da się przeżyć, prezes długo zastanawiał się, a potem stwierdził, że raczej z trudem. – Prawie wszyscy nasi członkowie pracowali w szkołach, klubach, udzielali lekcji we własnych studiach bądź pracowniach – otwarcie przyznał malarz.
Dodał też, że artysta nie powinien malować obrazów w złym, ponurym nastroju, albo pod wpływem alkoholu, gdyż mają one swoją energię i „zarażają” nią otoczenie. – Pewna znajoma żaliła się na ciągły ból głowy, wahania nastroju, przypadki depresji. Znajomy parapsycholog – na moją prośbę – obejrzał mieszkanie i zasugerował zdjęcie jednego z obrazów. Bolączki minęły bez śladu – opowiadał Ławrynowicz. Przytoczył też inny przykład, gdy pewien człowiek nie zachował obrazu, traktowanego jako relikwię i przekazanego mu przez rodziców. Lekkomyślnie go sprzedał i wtedy na rodzinę, jak z puszki Pandory, posypały się choroby, biedy i nieszczęścia.
– Pisarze ikon najpierw się modlą, a dopiero potem chwytają za pędzel i widocznie z tego powodu ikony mają taką moc – rozważał twórca. – Nigdy nie przystępuję do pracy w złym nastroju. Lubię tworzyć pod dźwięki muzyki utworów klasycznych albo nagrań z Tybetu, bo wtedy czuję jakiś wewnętrzny spokój i harmonię, nie odczuwam zmęczenia i mogę pracować od rana do późnego wieczora – zwierzał się Władysław Ławrynowicz.
Zygmunt Żdanowicz
Na zdjęciu: „Elipsa” przed 20 laty.
Fot. Bronisława Kondratowicz