Kolejna „śpiewająca” grupa w Brukseli

Przystanek w podróży po Europie

Od kiedy przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski dzierży w dłoni mandat europosła, dla wielu mieszkańców Wileńszczyzny drzwi do Brukseli stanęły otworem. Dwa razy w roku organizowane są wyjazdy do stolicy Królestwa Belgii, by niemal każdy obywatel Europy mógł odwiedzić miasto, gdzie ważą się losy narodów Starego Kontynentu. Pod koniec września wyjechała kolejna grupa, tym razem „śpiewająca”, bowiem w skład delegacji weszli przedstawiciele poszczególnych zespołów śpiewaczych na Wileńszczyźnie.

Kierownikiem grupy była Elżbieta Sadajska, a w samej Brukseli odpowiedzialność za wspólnotę wycieczkowiczów przyjął na siebie Rajmund Zacharewicz.

Daleko jeszcze..?

Pierwsze dwa dni nie wymagają wielkiego komentarza, gdyż, mimo odczuwanych odległości w kilometrach, to świat raczej skurczył się do objętości autobusu, a widoki za oknem rozpościerały się o tyle, o ile pozwalały na to ekrany zagłuszające na polskich, niemieckich i holenderskich autostradach.

Niemniej jednak takie bliskie sąsiedztwo zebranych osób sprzyjało nawiązywaniu kontaktów, wzajemnej integracji, bo okazuje się, że pomimo poglądu, że na Wileńszczyźnie, albo co drugi to rodzina, albo znajomy, to w tej grupie większość spotkała się po raz pierwszy.

Jak przystało na zespoły śpiewające, nie obyło się bez śpiewów, a że repertuar bogaty, to i piosenek wystarczało.

Atomium i czekolada

Bruksela powitała nas zachmurzonym niebem, co jest normą w tym mieście – kilkakrotnie w ciągu dnia na niebie pojawiają się to chmury, to słońce. Kapryśna aura nie miała jednak wpływu na nastrój, bo, jak wysiadaliśmy z autokaru, żeby zwiedzić jakiś obiekt, deszcz akurat przestawał padać.

Miasto jest bardzo zróżnicowane pod każdym względem, Belgowie na przykład nie mają swojego języka – porozumiewają się po francusku, niemiecku, niderlandzku. To prawdziwy tygiel narodowościowy i językowy. Odnosi się wręcz wrażenie, że tożsamość narodowa jest sprawą indywidualną i każdy może czuć się, kim chce...

Ze względu na ograniczony czas nie udało się zwiedzić najsłynniejszych i najnowocześniejszych muzeów, znaczną część Brukseli podziwialiśmy zza szyb autokaru. Ale najważniejsze punkty zostały zaliczone. Atomium – to najbardziej charakterystyczny symbol miasta. Tworzy go powiększony 150 miliardów razy model kryształu żelaza o wysokości całkowitej przekraczającej 100 metrów. Zbudowane zostało z okazji światowej wystawy Expo w 1958 roku.

Dla turysty obowiązkowym punktem jest XVII-wieczny odlany z brązu „Manneken Pis“, czyli siusiający chłopiec. Jedna z legend mówi o tym, że bogatemu kupcowi zginął mały synek. Zmobilizował on wszystkich mieszkańców miasta do poszukiwań obiecując, że postawi pomnik w miejscu i w takiej pozycji, w jakiej zostanie odnaleziony...Cóż, Belgowie oszaleli na punkcie fontanny, ubierając nawet chłopca w ubranka z okazji świąt państwowych (ma już ok. 1000 kostiumów przechowywanych w Muzeum Miasta Brukseli).

Kraj słynie też z czekolady, która wręcz płynie w niektórych sklepikach, urzekając swoim zapachem, wyglądem i smakiem… trudno się oprzeć. Niepowtarzalny smak mają też gofry, okraszone wszelkimi dodatkami, jakie można sobie wymarzyć, hm… i znowu nie można przejść obojętnie.

Europarlament

Bruksela to ważny w skali całej Europy ośrodek kulturalny, naukowy i gospodarczy. Niektórzy mówią, że to przystanek w podróży po Europie. Jest siedzibą króla, a także NATO, EUROATOMU i instytucji Unii Europejskiej.

Dlatego wizyta w Europarlamencie stanowi najważniejszy punkt programu. Podczas wizyty dobrym duchem i opiekunem był dr Bogusław Rogalski, doradca europosła Waldemara Tomaszewskiego. Cierpliwie odpowiadał na pytania, wtajemniczył w nieznany „zwykłym zjadaczom chleba” świat polityki europejskiej naświetlając najważniejsze problemy i rozwiązania. Pełen empatii, do każdego podchodził, pytał, doradzał. Dobrze mieć takiego, swojego człowieka w tym wielkim świecie.

Budynek Parlamentu Europejskiego jest spełnieniem mitu o „szklanych domach”. To imponujący gmach, cały przeszklony, w którym mieszczą się biura komitetów, frakcji, gdzie zapadają najważniejsze decyzje dotyczące rozwoju Unii Europejskiej. Oficjalna siedziba Unii znajduje się w Strasburgu, położonym na granicy francusko-niemieckiej. Lokalizacja ta symbolizuje pojednanie obu krajów po dwóch wojnach światowych. Zgodnie z decyzją państw członkowskich UE Parlament organizuje w Strasburgu 12 sesji plenarnych rocznie. Ale to w Brukseli odbywają się robocze spotkania.

Po godzinnym wykładzie w Parlamencie Europejskim europoseł Waldemar Tomaszewski przybliżył strukturę funkcjonowania europarlamentu z własnej perspektywy. Wyjaśnił wiele kwestii dotyczących prowadzenia polityki na szczeblu europejskim. Odpowiadał na liczne pytania. Słowem rozjaśnił nieco nasze umysły, bo z wielu rzeczy nie zdawaliśmy sobie sprawy. Uświadomiliśmy sobie jednak jakie ważne jest posiadanie naszego przedstawiciela w Europarlamencie. Kogoś, kto odważnie opowiada o naszych problemach, naświetla sytuację, bo wiele krajów nawet nie ma świadomości, jak funkcjonuje państwo litewskie, jaka jest pozycja mniejszości narodowych.

Z taką ulgą, że nie jesteśmy sami opuszczaliśmy stolicę Unii Europejskiej. I towarzyszyła nam też nadzieja, że jeszcze kiedyś może tu wrócimy i uda nam się zobaczyć św. Gudulę (patronkę Brukseli), może spróbować brukselki...i poczuć jakim rytmem bije serce tego kosmopolitycznego miasta.

Monika Urbanowicz

Na zdjęciu: przy Atomium, jednym z najbardziej charakterystycznych symboli miasta.
Fot.
Vladas Šarejus

<<<Wstecz