Prewencyjny atak przed obroną

Z zasady o igrzyska dla ludu dba ten, kto jest u władzy. Zwłaszcza gdy w kraju panują nieprzesadnie tłuste lata. U nas rządzących wyręczają konserwatyści. Przy czym tak zgrabnie wśliznęli się w niszę opuszczoną przez showmanów z Partii Wskrzeszenia Narodowego Arunasa Valinskasa, że aż dziw bierze dla ich talentu.

Chociaż ferajna Valinskasa to byli zabawiacze rodem z dożynkowego festynu. Rozśmieszali lud atrakcjami w stylu przeciąganie liny, cwał na symulatorze rodeo, mocowanie się z siłomierzem czy zsów po zjeżdżalni dmuchanej. To, co serwują narodowi posłowie z ZO-LChD bardziej przypomina zabawy słynnego wodzireja sprzed dwóch tysięcy lat. Neron mu było na imię. Ten wiedział, że dla pospólstwa nie masz igrzysk bardziej fascynujących niż krwawe. Najpierw więc trzeba wskazać wydumanego wroga, którego potem rzuca się na rozszarpanie lwom czy innym tygrysom. Ze lwami u nas, co prawda kruchowato, ale hodowane przez panów publicystów Lapinskasów czy Butkusów narodowe fobie mają się całkiem dobrze.

Nie minął nawet miesiąc od chwili, gdy grupka konserwatystów karmiła je potworami z samorządów Wileńszczyzny, które uprawiają tu psychiczną rzeź niewiniątek, gdy okazało się, że maszkarony z tego samego piekła rodem chcą wyrządzić krzywdę naszej Konstytucji. Ta „rzeź niewiniątek” to rzekome spędzanie przemocą polskich dzieci do polskich szkół przez „lokalnych urzędników albo funkcjonariuszy”. Inkwizytorzy spod znaku jaskółki już wyrychtowali na tych okrutników bicz – karzące poprawki do Kodeksu Karnego. Jeszcze nie przyjęte, ale już triumfalnie odtrąbione. Zaś w czasie, gdy przeznaczeni na pokarm dla fobii „urzędnicy i funkcjonariusze” próbują ochłonąć ze zdumienia, inna grupka Nerona prawnuczątek wlecze przed oblicze ludu kolejny łup. „Posłowie Akcji Wyborczej Polaków na Litwie zamierzają zgwałcić litewską Ustawę Zasadniczą!” – obwieszczają przy tym donośnie. Zbrodnia to niesłychana! Przygotowali, skubańcy, projekt Ustawy o mniejszościach narodowych, który – w miejscowościach, gdzie mniejszość stanowi co najmniej 25 proc. ogółu mieszkańców – obok państwowego dopuszcza też używanie innego języka. A przecież „status konstytucyjny języka litewskiego jest wiążący i nie stwarza żadnych możliwości dwujęzyczności” – wyrokują posłowie ZO-LChD Valentinas Stundys i Vytautas Juozapaitis i żądają od szefa rządu Algirdasa Butkevičiusa zablokowania prac nad projektem ustawy.

Szczerze mówiąc, pierwszy raz zetknęłam się z sytuacją, gdy już samo podejrzenie o niezgodność z Konstytucją wyklucza dyskusję nad projektem ustawy. Poza tym wydawało mi się, że od orzekania o takiej niezgodności jest u nas Sąd Konstytucyjny, a nie panowie konserwatyści. No, ale skoro Litwa jest krajem, gdzie Konwencja Ramowa o Ochronie Mniejszości Narodowych służy do tego, by większość chronić przed mniejszością, to już mnie prawie(!) nic nie zdziwi. Nawet wiadomość, że są takie ustawy, które powinniśmy uzgadniać z Łotwą, bo to nasza siostra syjamska. Ten sam krwioobieg. To, co nam jakby ma służyć, siostrze może zaszkodzić.

A dziwi mnie nowy patent konserwatystów na spacyfikowanie polskiej mniejszości. Prewencyjny atak tam, gdzie występuje podejrzenie, że może dojść do obrony.

Lucyna Schiller

<<<Wstecz