Kapele podwórkowe na wileńskim Placu Ratuszowym

Zabawa jak za dawnych lat

Sześć godzin wspaniałej zabawy, przypomnienie znanych i lubianych piosenek oraz dawkę dobrego humoru otrzymała wileńska publiczność bawiąc się w sobotnie popołudnie na Placu Ratuszowym na Festiwalu Kapel Podwórkowych. Wdzięczna za to publiczność organizatorce tak fascynującego spotkania, świętującej jubileusz 25-lecia Kapeli Wileńskiej – polskością i miłością do Wilna zrodzonej – kilkakrotnie odśpiewała „Sto lat”.

Przyjechały wszystkie kapele, które były zaproszone przez kolegów wileńskich. Jak mówili artyści kapel podwórkowych z Warszawy, Przemyśla („Fidelis”), Piotrkowa Trybunalskiego („Fakiry”), Nowego Tomyśla spod Poznania („Zza Winkla”), występ przed publicznością wileńską – przede wszystkim polską – jest dla nich poważnym wyzwaniem. Bo wiedzą, czego oczekują rodacy wileńscy od artystów z Polski. I to się im udało – młodzi zebrani na Placu Ratuszowym dowiedzieli się, a starsi przypomnieli sobie, jak bawiono się za dawnych lat, jakie piosenki śpiewano i jakie dowcipy opowiadano. Kapela Warszawska ze Staszkiem Wielankiem na czele nadal wykonuje takie przedwojenne szlagiery, jak: „Tango Milonga”, „Bal u ciotki” czy „Hanko”, albo „Czy tutaj mieszka panna Agnieszka”, a jednocześnie niespodziewanie zaprosiła Kapelę Wileńską do wspólnego odśpiewania pieśni, specjalnie napisanej na tę okazję. Popłynęły w dal słowa o największych marzeniach „by długo żyć i oprócz Wilna nie trzeba nam nic”…

Było wiele ciepłych i serdecznych słów. Kapela Zza Winkla życzyła wileńskiej publiczności „abyście Państwo otrzymali to, co Państwu państwo obiecało”. Natomiast pomysłowa Kapela Fakiry zaprosiła czternaście pań do tańca, które w nagrodę otrzymały zielone, żółte i czerwone fartuszki – w barwach sztandaru Litwy. Do łez wzruszająca Pieśń Repatriantów zabrzmiała w wykonaniu Kapeli Lwowskiej z Przemyśla. Ponieważ tę pieśń w swoim repertuarze ma także Kapela Wileńska, wileński wykonawca Jerzy Garniewicz wzruszył się do łez.

Największe – zbiorowe – brawa należą się Kapeli Wileńskiej – wykonawczyni i organizatorce wspaniałego święta, które umownie nazwano pożegnaniem lata oraz wszystkim jej członkom – Romualdowi Piotrowskiemu, dwóm Zbyszkom – Lewickiemu i Sinkiewiczowi, dwóm braciom Łatkowskim – Gerardowi i Waldkowi, a także Jurkowi Garniewiczowi. Jerzy Garniewicz zawsze na występ Kapeli przyjeżdża z Poznania, gdzie wyjechał razem z rodzicami, gdy miał sześć lat.

Na to swojskimi nutkami brzmiące święto przybyło wielu zaszczytnych gości: konsul generalny wydziału konsularnego Ambasady RP w Wilnie Stanisław Cygnarowski oraz I radca Ambasady RP Iwona Frączek, prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski oraz wiceprezes Marek Różycki, wicemarszałek Sejmu RL Jarosław Narkiewicz, posłowie Michał Mackiewicz i Józef Kwiatkowski, wiceministrowie – oświaty Edyta Tamošiunaite oraz kultury Edward Trusewicz. Jak powiedział Longin Komołowski, mowa podwileńska jest potrzebna nie tylko w Wilnie, ale też w Polsce i życzył jubilatce wiecznej młodości.

Atmosfera sprzyjała swojskiej i bezpośredniej zabawie, a obok przybyłych na koncert oficjalnych gości razem „aż do dziur” – jak się śpiewa w jednym ze szlagierów kapeli-jubilatki – entuzjastycznie tańczyli i śpiewali zebrani widzowie.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: wystąpieniu Kapeli Wileńskiej towarzyszyło wzruszenie i wspomnienie; nastrój był wspaniały, a tylu nas było.
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz