Kapele podwórkowe na wileńskim Placu Ratuszowym
Zabawa jak za dawnych lat
Sześć godzin wspaniałej zabawy, przypomnienie znanych i lubianych piosenek oraz dawkę dobrego humoru otrzymała wileńska publiczność bawiąc się w sobotnie popołudnie na Placu Ratuszowym na Festiwalu Kapel Podwórkowych. Wdzięczna za to publiczność organizatorce tak fascynującego spotkania, świętującej jubileusz 25-lecia Kapeli Wileńskiej polskością i miłością do Wilna zrodzonej kilkakrotnie odśpiewała Sto lat.
Przyjechały wszystkie kapele, które były zaproszone przez kolegów wileńskich. Jak mówili artyści kapel podwórkowych z Warszawy, Przemyśla (Fidelis), Piotrkowa Trybunalskiego (Fakiry), Nowego Tomyśla spod Poznania (Zza Winkla), występ przed publicznością wileńską przede wszystkim polską jest dla nich poważnym wyzwaniem. Bo wiedzą, czego oczekują rodacy wileńscy od artystów z Polski. I to się im udało młodzi zebrani na Placu Ratuszowym dowiedzieli się, a starsi przypomnieli sobie, jak bawiono się za dawnych lat, jakie piosenki śpiewano i jakie dowcipy opowiadano. Kapela Warszawska ze Staszkiem Wielankiem na czele nadal wykonuje takie przedwojenne szlagiery, jak: Tango Milonga, Bal u ciotki czy Hanko, albo Czy tutaj mieszka panna Agnieszka, a jednocześnie niespodziewanie zaprosiła Kapelę Wileńską do wspólnego odśpiewania pieśni, specjalnie napisanej na tę okazję. Popłynęły w dal słowa o największych marzeniach by długo żyć i oprócz Wilna nie trzeba nam nic
Gazeta w życiorys wpisana
Ważna jest wiedza
W roku 1994 gazetę trzeba było stworzyć od nowa. Zaangażować dziennikarzy, kupić sprzęt, dopasować logistykę. Udało się. Gazeta Przyjaźń ukazała się jednocześnie w trzech językach polskim, litewskim i rosyjskim.
U podstaw odrodzenia gazety Przyjaźń była ważna decyzja nowo wybranej Rady rejonu wileńskiego o jej odrodzeniu.
Byłem wówczas nowo dyplomowanym dziennikarzem. Studia na Uniwersytecie Wileńskim dały podstawy wiedzy teoretycznej i też praktycznej. Jedną z pierwszych praktyk odbyłem akurat w gazecie Przyjaźń (to było przed zlikwidowaniem gazety przez rządy komisaryczne). Teraz miałem możliwość zrobić coś więcej dla Przyjaźni. Dla osoby zaangażowanej emocjonalnie i praktycznie (w rejonie szyrwinckim) w nurt odrodzenia narodowego robienie pozytywnej pracy było wówczas ważne.
Z 1000 numerów...
Niełatwo ogarnąć niemal dwudziestoletni dorobek pisma, a dokładniej wydarzenia, które kształtowały jego treść. Wydarzenia, bez żadnej przesady mówiąc, naszej najnowszej historii tu i teraz. Historii, pisanej również przez nas wszystkich, żyjących w tym zakątku ziemi na przełomie III tysiąclecia.
Wertując archiwa tygodnika miałam możność zanurzenia się w lekturze, stanowiącej w dużym stopniu kronikę ostatniego dwudziestolecia Wileńszczyzny. Na przeciągu tego czasu, na łamach gazety gościły różnorodne tematy, z których wiele już przestało być aktualnymi. Nie mniej jednak pozostały też takie, którymi nadal żyjemy, które nurtują nas i pobudzają do nagłaśniania. Do tych tematów należą trudne i bolesne kwestie, dotyczące zwrotu ojcowizny i oświaty, którym poświęcono najwięcej artykułów.
Rok pamięci rodu Parfianowiczów
Pierwszy polski wójt gm. Rudomino
W ramach obchodów roku pamięci rodu Parfianowiczów w pierwszą niedzielę sierpnia w kościele pw. MB Dobrej Rady w Rudominie była sprawowana Msza św. w intencji śp. Romualda Parfianowicza, wójta gminy Rudomino w 83. rocznicę jego śmierci.
Ofiarę Mszy św. celebrował proboszcz parafii rudomińskiej Raimundas Varaneckas. W nabożeństwie uczestniczyli przedstawiciele rodu Parfianowiczów w osobach Kazimierza Parfianowicza, inicjatora roku pamięci, wykładowcy na wydziale artystycznym Uniwersytetu Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie i Krzysztofa Parfianowicza z Koszalina, inżyniera przetwórstwa rybnego.