Po prostu głupcy czy oswojeni głupcy?
Jeżeli to była prowokacja, jak uważa przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie Waldemar Tomaszewski, kolana mi się uginają przed jej niegodziwością... i, niestety, skutecznością. Jeżeli, jak chce „Gazeta Wyborcza”, przejaw „skrajnego idiotyzmu” i hipertrofia „złej woli” kiboli Lecha Poznań, to przyznam, że na widok tego koszmarnego transparentu... skapitulowałam. Rozmiękłam i można powiedzieć, że przez to uklękłam. Bo jak tu – człowieku – nie klęczeć, gdy przygniata cię taki bezmiar kołtuństwa, złośliwości i cynizmu.
Tak czy siak poklęczałam sobie troszeczkę. Ma się rozumieć mentalnie, nie fizycznie.Z bezsilności, a też z solidarności z rodakami Litwinami. I myślę, że nie byłam owego dnia jedyną przedstawicielką litewskich Polaków, która poczuła w sobie wielkie (o)burzenie litewskiej krwi. We mnie tak się gotowała, że certyfikat stuprocentowej litewskości byłabym uzyskała nawet przed opiniującą kapitułą w składzie: panowie Ozolas, Songaila, Garšva i Uoka... pod czujnym przewodnictwem prof. Landsbergisa. Z tą litewskością to zupełnie serio. Nie umiem tylko pisać o takich sprawach z patosem, zadęciem i nadęciem. Tramtadracja nie czyni uczuć wzniosłych wznioślejszymi, tylko je zagłusza.
Po dźwignięciu się z klęczek i otrzepaniu kolan zaczęłam się spokojnie zastanawiać, co autorzy chamskiego transparentu – stowarzyszenie kibiców Wiara Lecha – przez swój wybryk osiągnęli? Oj, niemało! Przede wszystkim okryli hańbą i narazili na różnorodne sankcje, w tym prawdopodobnie wysoką karę finansową od UEFA, klub, którego mienią się fanami. Zresztą inne też. Minister Spraw Wewnętrznych RP Bartłomiej Sienkiewicz (m.in. prawnuk TEGO Sienkiewicza) po tej „wstrząsającej obrzydliwości”, jak określił incydent z transparentem, już zapowiedział bardziej rygorystyczną politykę wobec wszystkich klubów sportowych. Jeżeli tak ma wyglądać kibolski patriotyzm, to „skrajny idiotyzm” jest dla niego określeniem zbyt łagodnym. Albo więc sprawcy wybryku wzięci „zusammen do kupy” wykazują się inteligencją ławicy szprotek, albo ktoś się nimi zgrabnie posłużył do wywołania mega-skandalu, którego dziś wstydzi się cała Polska. I za który przeprasza czy to wspierając petycję „Gazety Wyborczej”, jak to zrobił na Twitterze minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, czy to oficjalnie potępiając ten „pożałowania godny przejaw bezmyślności i ignorancji”, jak to uczynił polski MSZ.
Tymczasem „ławica szprotek” rozdmuchuje skandal z podziwu godną determinacją. Na portalu społecznościowym pojawił się profil powtarzający tekst z transparentu, do którego dorzucono ilustrowaną zdjęciami listę krzywd wyrządzonych Polakom na Litwie. Czyli ktoś chce nam zrobić taką samą „przysługę”, jaką Wiara Lecha zafundowała swojemu klubowi. Skierować na nas złość współobywateli. Uczynić rzekomo ofiarą, a tak naprawdę bezwolnym podmiotem tej „wstrząsającej obrzydliwości”. Nie wydaje mi się, byśmy chcieli skorzystać z takiej oferty. Mamy ciut inne metody dochodzenia swoich praw. Zaś takie „przedsięwzięcia” jak poznański incydent wywołują skutek zupełnie odwrotny. Już po pierwszym zademonstrowaniu transparentu na portalu DELFI ukazał się tekst, w którymi niejaki Valentinas Mite wystawił nam za niego rachunek. Mamy ten chamski wybryk kiboli odpokutować, choć to nie my bryknęliśmy. Przede wszystkim winniśmy się w te pędy zintegrować, cokolwiek to znaczy, a przewodniczący AWPL niech ogłosi (szczególnie w Parlamencie Europejskim), że nigdy nie mieliśmy i nie mamy tu żadnych problemów. No i niech omija Polskę szerokim łukiem. A gdyby tam czasem przypadkiem zabłądził, to minister Radosław Sikorski powiniem mu obwieścić, że „Polska nie będzie się wtrącała w wewnętrzne sprawy Litwy”, jaką jest traktowanie jej własnych obywateli, czyli litewskich Polaków.
Ktoś, kto rozpętuje i podsyca taką prymitywną awanturę i wkręca w nią polską społeczność Litwy, jest albo po prostu bezdennym głupcem, albo też oswojonym, czyli wykorzystywanym przez kogoś głupcem. To drugie oznaczałoby, że Waldemar Tomaszewski ma rację.
Lucyna Schiller