Korupcja niczym z Trzeciego świata

Premier Algirdas Butkevičius nie może dać wiary, że mieszkańcy Litwy są najbardziej skorumpowani w całej Unii Europejskiej. A takie właśnie dane upubliczniła ostatnio „Transparency International”.

Z badań międzynarodowej organizacji badającej poziom korupcji i przejrzystość życia publicznego w krajach na całym świecie wynika, że 26 proc. mieszkańców Litwy przyznało, iż w ostatnim czasie wręczyło łapówkę urzędnikowi bądź pracownikowi jednego z ośmiu sektorów publicznych: oświaty, praworządności, ochrony zdrowia, policji, rejestrów i zezwoleń, inspekcji podatkowej, służbom komunalnym czy regulacji rolnych. Wysoki poziom korupcji w Unii notowany jest też w Grecji (22 proc.), która na liście najbardziej skorumpowanych krajów uplasowała się tuż za Litwą, na Słowacji (21 proc.), na Łotwie (19 proc.). Najniższym z kolei wskaźnikiem korupcji może poszczycić się Dania, gdzie zaledwie 1 proc. mieszkańców przyznało się do próby przekupienia urzędnika łapówką w ostatnim czasie. Jeżeli zaś chodzi o średnią unijną w tym temacie, to wynosi ona 11 proc.

W porównaniu z badaniami sprzed trzech lat poziom korupcji na Litwie nieco się zmniejszył. Wtedy wynosił on aż 34 proc. Mimo pewnej poprawy pozostajemy jednak ciągle liderami niechlubnego rankingu, który bynajmniej nie przyciąga zachodniego kapitału do naszego kraju. Możemy oczywiście nie dowierzać liczbom, możemy kwestionować obiektywizm badań „Transparency International”, która wiedzę o poszczególnych krajach w dużej mierze czerpie na podstawie opinii i rozpoznania zagranicznych inwestorów bądź osób ściśle współpracujących z tą organizacją. Pewien subiektywizm pozyskanych danych jest więc możliwy. Niemniej jednak nikt chyba nie zaryzykuje stwierdzenia, że „Transparency International” celowo stara się pogrążyć czy zdyskredytować Litwę od lat „nagradzając” ją mianem najbardziej skorumpowanego państwa w UE. Jeżeli zaś już mówimy o subiektywizmie, to przecież w równym stopniu odnieść go można do każdego innego kraju, gdzie metodyka badań jest przecież identyczna.

Zamiast więc obrażać się na liczby, należałoby raczej z pokorą spojrzeć na rzeczywistość. Jaka ona jest, każdy z nas pewnie miał okazję przekonać się czy to w urzędzie, czy w policji, jakiejkolwiek inspekcji, szpitalu, na przejściu granicznym i w wielu innych miejscach. W tym ostatnim przypadku o skali korupcji świadczy niedawny głośny incydent, kiedy to po akcji służb specjalnych na litewsko-białoruskiej granicy zabrakło rąk do pracy. 30 proc. celników znalazło się bowiem za kratkami za domagania się od kierowców tirów łapówek.

O takich akcjach słyszymy jednak rzadko, bo przyłapać na gorącym uczynku łapówkarza nie jest rzeczą łatwą. Przed kilkoma laty prezydent Grybauskaite rzuciła zatem hasło zwalczania nielegalnych poborów metodą weryfikacji majątku. W tym celu zmieniono Kodeks Karny i miało być tak, że jeżeli delikwent nie jest w stanie swego majątku uzasadnić legalnymi dochodami, to podlegał on konfiskacie w takiej części, na jaką nie było pokrycia w poborach. Akcja piarowska prezydentury, jak sobie wszyscy dobrze przypominamy, była wspaniała. – Puścimy w skarpetach nieuczciwych oligarchów, złodziei i skorumpowanych polityków, grzmiała prezydent, która wygraną w wyborach zawdzięcza właśnie obietnicom ukrócenia korupcji i wszechwładnych układów. Minęły lata, kadencja pani prezydent chyli się właśnie ku końcowi, a z korupcją jest właśnie tak, jak powyżej cytujemy za „Transparency International”. Na razie sukces w jej zwalczaniu ograniczył się do konfiskaty luksusowych mieszkań dla kilku podejrzanych o handel narkotykami Cyganów.

Trudno zatem dziwić się, że jeżeli chodzi o skalę łapówkarstwa na świecie, to jesteśmy w jednym towarzystwie z takimi krajami jak Irak (29 proc.), Wietnam (30 proc.), czy Wenezuela (27 proc.). Trzeci świat...

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz