Litewska szkoła potrzebuje renowacji, a polska nie?

Kto zagraża litewskości w Podbrzeziu?

Po kilku latach dosyć intensywnej korespondencji pomiędzy Szkołą Średnią „Verdenes” w Podbrzeziu, samorządem rejonu wileńskiego, Ministerstwem Oświaty i Nauki, rządem i Sejmem RL ponownie na porządek dzienny powraca nierozwiązana kwestia braku pomieszczeń w podbrzeskiej placówce oświatowej z litewskim językiem nauczania.

W minionym tygodniu nad zadawnionym problemem, o którym pisaliśmy już nieraz, dyskutował sejmowy Komitet Oświaty, Nauki i Kultury. Pretekstem do spotkania w większym gronie, z udziałem wiceministra oświaty i nauki Rimantasa Vaitkusa, przedstawicieli samorządu rejonu wileńskiego – wicemera dr. Jana Gabriela Mincewicza i Lilii Andruszkiewicz, kierowniczki wydziału oświaty, było pismo skierowane przez podbrzeską wspólnotę wiejską „Paberžes versme”. Wspólnota oraz społeczność szkoły „Verdenes” domagają się odbudowy należącego do niej budynku, który wiosną 2009 roku strawił pożar. Przed wybuchem pożaru dawna drewniana szkoła służyła jako budynek pomocniczy do przechowania inwentarza.

Doskwiera ciasnota

Przedstawiając sprawę na komitecie sejmowym przedstawicielki szkoły powtórzyły, iż z powodu braku miejsca są naruszane prawa uczniów do pobierania nauki w normalnych warunkach.

„Dzieci muszą chodzić przez podwórze do stołówki i sali sportowej, które mieszczą się w znajdującej się w bliskim sąsiedztwie Szkole Średniej im. św. Stanisława Kostki, nauczającej w języku polskim. Maluchy uczące się w wypożyczonych u sąsiadów pomieszczeniach są oddzielone od reszty braci szkolnej, a grupa wychowania przedszkolnego nie odpowiada żadnym wymogom higienicznym i pracuje w niebezpiecznych warunkach na poddaszu. W szkole nie można prowadzić normalnej działalności pozalekcyjnej, zanim nie skończą się wszystkie lekcje. Szkoła ogółem ma 12 kompletów uczniowskich, a warunki lokalowe są dostosowane do tego, aby jednocześnie wygodnie pracować mogło tylko pięć kompletów” – utyskiwała przewodnicząca Rady szkoły. Wyjaśniła tudzież, że takie pomieszczenia, jak chociażby sala taneczna, gabinet technologii, czy pracownia chemii i biologii, mają swoje docelowe przeznaczenie i nie mogą służyć jako normalne klasy…

Próby rozwiązania problemu

Według Jana Mincewicza, problem pomieszczeń w podbrzeskiej szkole „Verdenes” jest znany nie od dziś i samorząd rejonu wileńskiego niejednokrotnie podejmował starania, aby go rozwiązać. W marcu 2010 roku specjalna komisja zwołana z rozporządzenia mer samorządu rejonu wileńskiego Marii Rekść udała się do Podbrzezia i spisała akt kontroli warunków nauczania w obu placówkach oświatowych. Odnotowano w nim m.in., że szkoła „Verdenes” pod względem liczby uczniów ma tendencję malejącą, gdyż w latach 2006-2007 uczyło się tu 256 uczniów, zaś w latach 2009-2010 – 223. Z aktu wynika, iż klasy odpowiadają normom sanitarnym – większość z nich zajmuje dwukrotnie większą powierzchnię niż wskazuje się w normach sanitarnych. Szkoła jest wyposażona w nowe meble, nowoczesne oświetlenie. Przeprowadzona w 2003 roku renowacja budynku korzystnie wpłynęła na jego wygląd estetyczny, prawie dwukrotnie powiększyła powierzchnię użytkową. W późniejszym okresie ze środków samorządowych urządzono dodatkowe pomieszczenia na poddaszu, gdzie rozlokowała się administracja szkoły, gabinet logopedy i pedagoga społecznego, grupa wychowania przedszkolnego.

Rozwiązując problem pomieszczeń w 2008 roku polska szkoła wypożyczyła szkole „Verdenes” jedną, w następnym roku kolejną klasę, z których sąsiednia placówka korzysta do dziś. Jednakże, według przedstawicielek placówki litewskiej, wypożyczone klasy problemu ciasnoty wcale nie rozwiązały.

– Warto zaznaczyć, że Rada Szkoły Średniej im św. Stanisława Kostki, rodzice i wspólnota nie jeden raz zwracali się do samorządu, twierdząc, że od momentu udostępnienia klas dla szkoły „Verdenes” warunki nauczania ich dzieci uległy pogorszeniu, bo gabinet technologii został przeniesiony do sutereny, a lekcje chemii, geografii i biologii odbywają się w tym samym gabinecie. Brakuje miejsca na szatnie i gabinet logopedy – zaznacza Mincewicz.

Prośby bez odpowiedzi

Odpierając liczne zarzuty członków komitetu sejmowego, iż założyciel szkoły zaniedbał problem, Jan Mincewicz przypomniał, że w kwietniu 2010 roku samorząd pisemnie zwrócił się do resortu oświaty, prosząc o wciągnięcie podbrzeskiej szkoły „Verdenes” do państwowego programu inwestycyjnego na lata 2011-2013. 31 sierpnia 2010 roku mer Maria Rekść ponowiła prośbę, wnioskując do rządu RL o przydzielenie środków na renowację i rekonstrukcję tej szkoły z rządowego funduszu rezerwowego lub programu inwestycyjnego. Nie patrząc na „szczere” zainteresowanie problemem byłego kanclerza rządu, sprawa spełzła na niczym. Prośby samorządu pozostały bez odpowiedzi.

Pozory mylą

W przeddzień posiedzenia komitetu sejmowego, 21 maja, na łamach gazety „Lietuvos žinios” ukazał się artykuł, który lokalową sytuację „Verdenes” ilustruje w dosyć sugestywny sposób… Z treści publikacji wynika m.in., że najszybszym i najbardziej sumiennym rozwiązaniem problemu litewskiej szkoły byłoby udostępnienie wolnych pomieszczeń polskiej szkoły…

Według Jana Mincewicza, powierzchnia polskiej szkoły jest pozornie większa wyłącznie kosztem sali sportowej, stołówki, z których obie placówki korzystają w równiej mierze. A niewykorzystanych pomieszczeń szkoła nie ma.

– Popieramy dążenia szkoły „Verdenes” do polepszenia warunków pracy, jednakże chcielibyśmy podkreślić, że renowacji wymagają obie szkoły średnie w Podbrzeziu: i litewska, i polska – akcentował Jan Mincewicz. I wyjaśnił, że polska szkoła im. św. St. Kostki od chwili wybudowania w czasach sowieckich, ani razu nie była odnawiana, podczas gdy „Verdenes” została zrekonstruowana 10 lat temu.

– W ciągu ostatnich lat budżet samorządu zmniejszył się o połowę, dlatego własnymi zasobami na remonty nie dysponuje. Teraz, gdy tendencja zmniejszenia się liczby uczniów jeszcze bardziej się uwydatniła i w szkole „Verdenes” uczy się 187 uczniów (w porównaniu z rokiem 2007 liczba ta zmalała prawie trzykrotnie), warto rozważyć możliwość połączenia obu placówek – proponował wicemer Jan Mincewicz. Stanowisko samorządu poparł wiceminister Vaitkus, który powtórzył, iż połączenie szkół i wykorzystanie istniejących pomieszczeń z możliwością ich renowacji, byłoby najbardziej racjonalnym rozwiązaniem problemu.

Spełnić złożone obietnice

– W tym zakątku jesteśmy ogniskiem litewskości, a musimy walczyć o litewskość. My nie chcemy się łączyć, bo chcemy mieć swoją litewską szkołę – stanowczo ripostowała przedstawicielka szkoły „Verdenes”.

Obecny na komitecie wiceprzewodniczący Sejmu Jarosław Narkiewicz apelował o powstrzymanie się od zapędów bronienia litewskości, gdyż jak powiedział, sytuacji zagrożenia w Podbrzeziu nie ma.

– W ciągu ostatnich lat szkoły w rejonie wileńskim nie tylko były renowowane, ale i budowane od podstaw. Wybudowano litewskie szkoły w Rudominie, Niemenczynie, Mejszagole. Ze swej strony samorząd starał się rozwiązać problem tej szkoły, ale jak widać dotychczas w państwie były inne priorytety. Za czasów poprzedniej kadencji sejmowej, mimo wielokrotnych obietnic, nie znalazły się środki na tę właśnie szkołę. I tu nie chodzi o to, że to samorząd rejonowy blokował tę sprawę – ripostował Narkiewicz.

Wielokrotne komisje, na czele z urzędnikami MON, ówczesnego przewodniczącego sejmowego Komitetu Oświaty, Nauki i Kultury konserwatysty Valentinasa Stundysa, kończyły się tylko złożeniem obietnic. Vanda Nivinskiene, dyrektor Szkoły Średniej „Verdenes” przypomniała, że samodzielna inicjatywa placówki zmierzająca do pozyskania środków UE na projekt zainstalowania geotermicznego ogrzewania w szkole, dwa lata temu zetknęła się z nieoczekiwaną odmową wsparcia w MON.

Przewodnicząca sejmowego Komitetu Oświaty, Nauki i Kultury Audrone Pitreniene zachęciła do tego, aby mimo wszystko trzymać się złożonych obietnic. Za zgodą większości podjęto decyzję, aby zwrócić się do rządu RL o przydzielenie pieniędzy w trybie wyjątkowym na renowację szkoły „Verdenes”. Oby i ta obietnica nie uległa przedawnieniu.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciu: obecne instytucje władzy powinny rozwiązać problem, z którym poprzedni rządzący nie dali rady się uporać.
Fot.
Teresa Worobiej

<<<Wstecz