Wielojęzyczny portal społecznościowy na Litwie

Jak najwięcej pozytywnych informacji

W tym tygodniu wystartował nowy portal społeczno-informacyjny L24.lt. Jest to jeden z pierwszych (po DELFI) czterojęzycznych portali prowadzonych w języku polskim, litewskim, angielskim i rosyjskim.

Jak w słowie do czytelników tłumaczył Wiktor Jusiel, dyrektor portalu, nazwa L24.lt zawiera w sobie pierwszą literę nazwy kraju, która we wszystkich tych językach rozpoczyna się od tej samej litery, natomiast cyfra 24 wskazuje na to, że dziennikarze portalu mają ambicje być z czytelnikami i informować ich na bieżąco przez 24 godziny na dobę.

„Będziemy się starali udostępniać jak najwięcej pozytywnych informacji ukierunkowanych na jednoczenie wszystkich grup społecznych dla dobra kraju oraz budowanie porozumienia i dobrych stosunków z sąsiadami. Portal ma również służyć wyrażaniu rzeczowych opinii na nurtujące ludzi gorące tematy, kształtowaniu konstruktywnego poziomu dyskusji” – napisał Jusiel przedstawiając cele portalu.

Zaznaczył, że w tworzenie nowego portalu są zaangażowane osoby wierne tradycjom, a jednocześnie otwarte na współczesny świat, stawiające przed sobą ambitne cele i podejmujące nowe wyzwania.

„W celu wymiany informacji, wzajemnego zrozumienia i ogólnego dobra będziemy współpracowali z różnymi środowiskami i społecznościami wielojęzykowej i wielokulturowej Litwy, z organizacjami społecznymi i politycznymi, samorządami Wileńszczyzny, Kłajpedy, Wisagini, Żmudzi, Kowieńszczyzny i innych regionów naszego kraju” - zapowiedział dyrektor nowo powstałego portalu.

Inf. wł.


L24.lt – antidotum na jad medialny

Od wielu już lat obserwuję scenę polityczną, ale też medialną Litwy. O ile litewska polityka doświadcza regresu w dziedzinie ochrony praw i wolności obywatelskich, odchodząc od standardów europejskich, o tyle litewski świat mediów rozwija się nadspodziewanie dobrze. Postęp na tej płaszczyźnie widać gołym okiem. Doskonałym przykładem europeizacji świata litewskich mediów jest nowopowstały portal internetowy L24.lt.

Na wskroś profesjonalny, otwarty na polemikę i dyskusje, przyjazny wizualnie oraz poruszający szerokie spektrum spraw od polityki i gospodarki poczynając, poprzez religię i naukę, a na tematach kulinarnych kończąc. Ale to zaledwie mały wycinek z całej gamy tematycznej oferowanej przez portal. Doliczyłem się około dwudziestu zakładek tematycznych. To odważne posunięcie, warte zatrzymania się nad nim na chwilę.

Widać wyraźnie, że młody i bardzo ambitny zespół redakcyjny dość dobrze zrozumiał nastroje i tendencje litewskiego społeczeństwa szukającego czegoś więcej niż tylko salonowej papki informacyjnej podszytej fałszywą poprawnością polityczną, jak to często bywa na innych portalach. To nowe otwarcie i wizjonerska wręcz dalekowzroczność są niezaprzeczalnym atutem młodych twórców L24.lt, ich młodzieńczego zapału, który daje siłę i energię do przysłowiowego przenoszenia gór, do czynienia rzeczy, wydawałoby się, niemożliwych. Bo w jaki sposób, jeśli nie ten, można określić to odważne wyzwanie, którego podjęli się tworzący ten portal dziennikarze.

Na uwagę zasługuje zapowiedź dyrektora portalu, Wiktora Jusiela, mówiąca o tym, że „zespół redakcyjny będzie starał się udostępniać jak najwięcej pozytywnych informacji ukierunkowanych na jednoczenie wszystkich grup społecznych, budowanie porozumienia oraz dobrych stosunków z sąsiadami i różnymi środowiskami wielokulturowej Litwy”. To dobra i ważna deklaracja zapowiadająca nową jakość w przekazie informacji, skupiającej się na jej pozytywnym wydźwięku. Jest to jednocześnie zapowiedź odejścia od tabloidyzacji nowego portalu, która jest zmorą współczesnych mediów.

Tabloidyzacja to schlebianie wszędobylskiej tandecie, której tabloidowy umysł chce coraz więcej. Aby się o tym przekonać wystarczy włączyć telewizor, kliknąć myszką czy otworzyć gazetę. Naszym oczom ukaże się świat pełen negatywnego przekazu, tak jakby wszystko wokół nas składało się z samych nieszczęść, wypadków i wojen. Na okrasę dodaje się szyderczy żart byleby ośmieszyć to, co ma jakąkolwiek wartość. Drwina, zło, przemoc, śmierć to obraz dzisiejszego przekazu medialnego nafaszerowanego złymi emocjami aż do granic wytrzymałości odbiorcy.

Jako usprawiedliwienie dla tego stanu rzeczy dziennikarze lakonicznie podają popyt ze strony widza czy czytelnika. Ale czy jest to rzeczywiście prawda? Czy to samousprawiedliwianie się środowiska dziennikarskiego jest uczciwe? Odpowiedź brzmi: „nie”. Przerzucanie winy za jakość przekazu medialnego wyłącznie na odbiorcę jest nadużyciem służącym samorozgrzeszeniu żurnalistów. Dzisiejszy odbiorca niezależnie od tego czy będzie to widz, czytelnik czy słuchacz, skazany jest na brak wyboru i to nie w przenośni, lecz dosłownie.

Pomimo mnogości tytułów prasowych, stacji telewizyjnych czy radiowych przekaz medialny bazujący na niskich instynktach jest tak bardzo podobny do siebie, że tylko logo pozwala dostrzec różnicę między nimi. Jest jeszcze jedna, dość wstydliwa dla dziennikarzy strona ich pracy, odejście od etyki zawodowej. Pozwoliło to piewcom głównego nurtu medialnego zaprząc ich do walki z wartościami, które budowały naszą cywilizację od wieków. Tę walkę obserwujemy bez przerwy, zwłaszcza z wartościami chrześcijańskimi. A wszystko to w imię fałszywie pojętej wolności słowa, za którą stoi tak zwana poprawność polityczna.

Widz i czytelnik nie mają wyboru, bo im go nie dano. Chociaż w przypadku Litwy powinienem napisać nie mieli wyboru, bo odkąd pojawił się nowy portal L24.lt wybór już jest. Zapowiedź nowego stylu i jakości przekazu odwołującego się do pozytywnych i wiarygodnych informacji jest obiecująca. Człowiek, aby móc dokonać właściwej oceny rzeczywistości, potrzebuje jej pełnego, niezafałszowanego obrazu. Tego najbardziej obawiają się koryfeusze salonowej propagandy opartej na antywartościach. Obawiają się myślącego i przetwarzającego informacje człowieka.

Wolą odbiorcę przyjmującego bezwiednie każdą wiadomość. Twórcy nowego portalu przełamują ten stereotyp i wyłamują się, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, z tak rozumianego dziennikarstwa. Sądzę, że znajdą wiernych czytelników, bo jako pierwsi traktują ich w pełni podmiotowo a nie instrumentalnie. Oferowane nam nowe podejście do świata mediów ma sens i ma misję do spełnienia – stanie się antidotum dla wszechobecnego jadu medialnego. Jeśli twórcom portalu zamysł ten powiedzie się, czego im życzę, to stworzą tym samym ciekawy precedens, a może nawet wyłom w sztampowym przekazie informacji.

Jest jeszcze jeden bardzo ważny aspekt otwarcia tego nowego portalu, to właściwe zrozumienie istoty litewskiego społeczeństwa oraz jego oczekiwań. Mam na myśli trafną analizę wieloetniczności i wielojęzyczności Litwy. Portal prowadzony jest aż w czterech wersjach językowych. To ukłon w stronę zamieszkujących Litwę od wieków mniejszości narodowych. To także docenienie wartości, jaką jest wielokulturowość społeczeństwa. Gdyby tę oczywistą prawdę, którą promują twórcy portalu, rozumiała też większość polityków litewskich, to Litwa byłaby nowoczesnym krajem europejskim.

Nie byłoby dyskryminacji ze względu na przynależność narodową, nie byłoby nakładania kar za dwujęzyczne tablice informacyjne oraz odbierania prawa do oryginalnej pisowni własnego nazwiska. Byłaby za to ustawa o ochronie mniejszości narodowych i etnicznych, której Litwa nie ma, pomimo, że jest członkiem Unii Europejskiej, wspólnoty, której dewizą jest hasło „Zjednoczeni w różnorodności”.

Mam nadzieję, że nowy portal L24.lt wprowadzi nową jakość, nie tylko medialną, ale też społeczną na Litwie. Pokaże pozytywne strony wielokulturowości i pomoże wyzbyć się lęku przed różnorodnością etniczną, która jest przecież cennym dziedzictwem tego kraju. Dopiero zrozumienie tych prawd i przyjęcie standardów europejskich chroniących mniejszości narodowe pozwoli Litwie w pełni dołączyć do rodziny krajów unijnych. Jestem przekonany, że nowopowstały portal internetowy pomoże spojrzeć mieszkańcom Litwy na świat z nowej perspektywy, lepszej perspektywy.

dr Bogusław Rogalski,
politolog,
Doradca EKR ds. Międzynarodowych w Parlamencie Europejskim

<<<Wstecz