Bujne owłosienie racz im dać...

Z całego serca współczuję głównemu filarowi naszego niezawisłego państwa Vytautasowi Landsbergisowi. To po toż on wywalczył dla Litwy niepodległość, by po 23 latach pierwszy lepszy sąd pozbawiał go tak budującego widowiska, jakim są przemarsze główną stołeczną aleją skinheadów-patriotów?

Podziwiam też zdolność przewidywania profesora. Już 16 lutego – w pierwsze święto litewskiej niepodległosci – czuł, że coś takiego nastąpi. Skarżył się wówczas narodowi: „Istnieją niezadowoleni z faktu, że na Litwie odradza się obywatelska i patriotyczna świadomość, że ludzie się jednoczą, że są zdecydowani nie ustępować z obranej drogi wolności, (...) że młodzież gromadzi się na patriotyczne pochody (...)”. A zaniepokojonych faktem, iż ton tym patriotycznym Fackelcugom nadają skinheadzi, uspokajał, że nie należy tego demonizować. To tylko „grupka osób, którym nie rosną włosy” – wytłumaczył narodowi. Zasugerował też, że te łyse glace mogą jeszcze w obfite kudły porosnąć, byleby dziś nie gasić ich patriotycznego zapału. Czytaj: bawi się faszyzująca młódź zapałkami, ale jak ładnie się bawi. Nie przeszkadzajmy jej tylko, a kiedyś dorośnie!

Więcej>>>


Scaleni po czterokroć

Z dniem 11 marca kończymy maraton świętowania świąt narodowych w naszym kraju, których mamy bodajże najwięcej na świecie (bo aż cztery). 13 stycznia obchodziliśmy Dzień Obrońców Niepodległości, 16 lutego – proklamację niepodległości, 11 marca będziemy świętować restytucję niepodległości, 6 lipca zaś wypadnie nam Dzień Koronacji Mendoga.

Każdy naród ma swą osobistą, niepowtarzalną, indywidualną historię, która też determinuje kalendarz jego świąt narodowych. Wszystkie litewskie święta narodowe są osobliwe tym, że mają przypominać narodowi jedyną tak naprawdę determinantę. Determinantę istnienia. Istnieliśmy (istniejemy) jako twór niezależny, jako państwo, jako Litwa. Każda bowiem z wyżej wymienionych świątecznych dat ma utwierdzać przeciętnego Litwina, że Litwa istniała od dawna (koronacja Mendoga na króla Litwy), że odrodziła się jako niepodległe państwo w czasach nowożytnych (16 lutego), że wybiła się na niepodległość w momencie upadku ZSRR (11 marca) i tą niepodległość wybroniła (13 stycznia). Swego czasu była dyskusja, by za święto uznać też pierwszą wzmiankę kronikarską, w której wspomniane jest imię Litwy. 1000-lecie wzmianki o Litwie odświętowaliśmy hucznie, ale piąte czerwone okienko w litewskim kalendarzu świąt narodowych tak i nie powstało. Może dlatego, że imienia Litwy tysiąc lat temu użyto w niezbyt chlubnym kontekście zamordowania św. Brunona? A może uznano, że 5 świąt narodowych, to już lekka przesada?

Więcej>>>


Metody przyczepiania metek wciąż żywe

W ślad za złożoną przez poseł Wandę Krawczonok skargą do Prokuratury Generalnej przeciwko Vytautasowi Landsbergisowi rozległy się gniewne głosy oburzenia i potępienia. Chociaż, nie tak głośne, jak by się można było spodziewać po podniesieniu ręki na „nobilitowaną” osobę patriarchy odrodzenia. Poza dyżurną wrzawą komentatorów z delfi oraz żałosną próbą przysłowiowego odwrócenia kota ogonem przez J. Laučiute w „Lietuvos žinios” innych prób w szeregach żelaznego wolontariatu „ojczulka narodu” jakoś nie było widać.

Bardziej natomiast ciekawe byłoby zwrócenie uwagi na innego rodzaju twórczość o figurującym od ponad 20 lat wdzięcznym temacie medialnym na Litwie. Temacie, którym karmi się dzisiejsze pokolenie litewskich publicystów i politologów – pod tytułem „Polacy na Litwie”. Tym razem sięgnęła po niego dyrektor niejakiego Centrum Studiów Europy Wschodniej Kristina Vaičiunaite (nie mylić z top-modelką o tym samym imieniu i nazwisku). Otóż, możliwie z nudów od ciągłego śledzenia antydemokratycznych posunięć władz na Białorusi czy Ukrainie, zdobyte na tym polu doświadczenie skierowano na bliższy sercu podmiot analityczny – polską partię polityczną na Litwie. Analizie zamierzono poddać powstanie, skład i program AWPL, jak też jej elektorat i realizowaną politykę.

Więcej>>>


<<<Wstecz