Kraina sałaty spod Jaszun

Sałata w gospodarstwie „Evaldo daržoves” spod Jaszun rośnie przez cały rok. Wyhodowana tutaj zielenina trafia na talerze mieszkańców Litwy, Łotwy, Białorusi, Rosji, Szwecji, a nawet Włoch. Ale bez stałego modernizowania gospodarstwa, według właściciela spółki, trudno byłoby konkurować zarówno na rynku zewnętrznym, jak i wewnętrznym.

Gospodarstwo warzywne „Evaldo daržoves”, znajdujące się we wsi Sokoły koło Jaszun (rej. solecznicki), zostało założone w 2000 r. przez Evaldasa Masevičiusa. Spółka zajmuje się uprawą sałaty (15 rodzajów) i roślin przyprawowych – ogółem czterdzieści rodzajów wszelkiej zieleniny.

„Ten biznes był początkowo jako hobby. Potem przerósł w działalność zasadniczą” – opowiadał Masevičius, który wraz z żoną zajął się warzywami po kilkuletnim pobycie za granicą, gdzie jako najemni pracownicy zdobywali doświadczenie u zachodnich rolników. Po powrocie do kraju zaczęli swój biznes niemal od zera. Teraz spółka posiada 80 hektarów upraw. 6 szklarni zajmuje powierzchnię 1 ha, gdzie przez cały rok rośnie sałata i rośliny przyprawowe w doniczkach, a zimą – również szczypiorek. Na pozostałej powierzchni – na polu – w ciepłą porę roku jest wysadzany koper, pietruszka i wszelkie rodzaje sałaty. W okresie zimowym spółka zajmuje się ponadto importem warzyw liściastych z Włoch i Hiszpanii. Jak zaznaczył rolnik, centra handlowe wymagają, by dostarczać im produkcję przez cały rok. „Dlatego warzywa, które uprawiamy sami, zimą staramy się przywozić” – mówił pan Evaldas, zatrudniający do pracy w gospodarstwie 50 osób, a latem jeszcze dodatkowo 30. Swoim pracownikom, wyznał, nigdy nie płacił minimalnego wynagrodzenia, a o wiele więcej, dbając o stałość kadry.

Ciągle inwestują

Zielenina spod Jaszun jest realizowana w centrach handlowych, restauracjach. Trafia też na talerze konsumentów innych krajów: Łotwy, Białorusi, Rosji, Szwecji, a nawet Hiszpanii i Włoch. Za granicę wędruje 40 proc. produkcji „Evaldo daržoves”. Według Masevičiusa, bez inwestycji w gospodarkę, modernizacji sprzętu trudno byłoby konkurować na rynku tak zewnętrznym, jak i wewnętrznym. „Jeżeli któregoś roku nie będziesz inwestował w rozwój, patrz, a już ktoś cię zepchnie” – o tym, że konkurencja nie śpi, opowiadał rozmówca. Jak zaznaczył, technologie opakowań zmieniają się tak szybko, jak modele telefonów komórkowych. „Kupujesz sprzęt, dajmy na to, za 50 tys. euro. Za dwa lata jest już przestarzały i nikt z niego nie korzysta, a nam jeszcze się nie okupił. Zagraniczne zaś spółki dysponują wielkimi ilościami, mają wielkie obroty i za 2-3 lata stać je na kupno nowego sprzętu” – o ostrej konkurencji w branży mówił rolnik. W ub. roku zainwestował w swoje gospodarstwo 500 tys. litów.

Odnawia i modernizuje

W czasach sowieckich we wsi Sokoły znajdowały się szklarnie kołchozowe. Po ich nabyciu pan Evaldas całkowicie je odnowił. Szklane pokrycie zamienił na poliwęglanowe. Cieplarnie mają sztuczne oświetlenie, automatyczne zasłony, automatyczną linię do uprawy sałaty. Urządzenia do wentylacji, podlewania i kontroli temperatury są skomputeryzowane. Do podlewania roślin stosowany jest system hydroponiczny: woda kanalikami dochodzi do warzyw, podlewa je, ile trzeba, potem wraca z powrotem, gdzie jest wzbogacona o środki odżywcze. W taki sposób woda ciągle cyrkuluje i nie trafia do otoczenia. Sprzęt do podlewania warzyw rosnących na polu też jest automatyzowany. Do modernizacji spółki „Evaldo daržoves” sporo przyczyniła się pomoc finansowa Unii Europejskiej. Od początku swej działalności Masevičius otrzymał 1 mln 200 tys. litów wsparcia unijnego. Przed dwoma laty w ramach programu Rozwój Litewskiej Wsi 2007-2013 na modernizację gospodarstwa dostał prawie 700 tys. litów. Dzięki tym środkom Masevičius nabył nowoczesne urządzenie do mycia, krojenia i pakowania warzyw. „Dwoje ludzi za cztery godziny może przygotować produkcję, której wystarczy dla rynku Litwy, Łotwy i Estonii na cztery dni” – opowiadał pan Evaldas. Dodał, że obecnie urządzenie nie pracuje pełną parą. „Projekt był pisany przed kryzysem. Planowaliśmy, że będziemy produkowali wielkie ilości warzyw, ale teraz tych ilości nie mamy, gdyż nie ma dużego popytu” – wyjaśnił rolnik. Roczny obrót spółki wynosi 7 mln litów.

Moda na przyprawy

Obecnie w szklarniach Masevičiusa kiełkuje już bazylia, tymianek, mięta, melisa, rozmaryn i in. Gospodarz zapewnił, że przed Wielkanocą te przyprawy będą już w sprzedaży.

Uprawa roślin przyprawowych, jak zauważył rolnik, zależy od preferencji konsumentów, które każdego roku się zmieniają. „Jednego roku była popularna mięta. Następnego roku nikomu już nie była potrzebna, wszyscy chcieli melisy, trzeciego – szukano bazylii czy rozmarynu. Każdego roku moda na przyprawy się zmienia i trudno jest zaplanować, jakie ilości zieleniny wysiewać” – opowiadał pan Evaldas. Zauważył, że tej zimy mieszkańcy więcej niż zwykle kupowali cytrynowego tymianku, dlatego spodziewa się, że i w ciągu całego roku ta roślina będzie wśród konsumentów najbardziej popularna. Musiał też zrezygnować z wielu upraw. Z roślin przyprawowych popytu nie miało oregano w doniczkach czy cykoria. Jednak Masevičius cieszy się, że mieszkańcy Litwy coraz więcej spożywają sałaty oraz innej zieleniny. I jeżeli kiedyś stosowali ją jedynie do ozdabiania dań, teraz używają przypraw coraz śmielej. Choć, jak zauważył pan Evaldas, nadal do zupy wrzucamy tylko kilka listków pietruszki, a nie całą garść, jak to robią Włosi czy Francuzi.

Bali się rukoli

Każdy naród ma swoje upodobania, nawet co do rodzajów sałaty. O tym rolnik już się przekonał, gdy zaoferował mieszkańcom Litwy sałatę maślaną, bardzo popularną w Polsce. Niestety, nie przypadła im do gustu. Nasi konsumenci wolą sałatę zwykłą. Masevičius próbował też uprawiać kiełki przypraw, tak popularne wśród Niemców, którzy posypują nimi kanapki, ale Litwinom nie spodobały się. Długo przyzwyczajaliśmy się też do smaku rukoli. W gospodarstwie „Evaldo daržoves” zaczęto ją uprawiać jeszcze przed 7 laty. „Początkowo ludzie bali się jej skosztować, nie zasmakowali, a teraz rukola staje się coraz popularniejsza” – mówił rozmówca, który każdego roku urozmaica swoją ofertę o nowe okazy. Zaczął importować i uprawiać roszponkę, coraz bardziej smakującą mieszkańcom Litwy.

Dzieląc się planami na przyszłość, Masevičus powiedział, że planuje dalszy rozwój swego gospodarstwa, ulepszanie jakości produkcji, a także dalsze podbijanie zarówno litewskiego, jak i zagranicznego rynku.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciach: do uprawy szczypiorku Masevičius używa cebuli i litewskiej, i mołdawskiej, która, jak wyznał, jest pełna energii słonecznej; większość pracowników spółki stanowią mieszkańcy wsi Sokoły i okolic.
Fot.
autorka

<<<Wstecz