Zaszczyty dla Wincuka z Pustaszyszek

„Perłowy” jubileusz perły gawędziarstwa

Dwa niedzielne koncerty, przy wypełnionej po brzegi widowni, swojską atmosferę, wileńskie pogaduszki o życiu naszym, raz dobrym, innym razem marnym i śmiesznym, zaserwował jubilat Wincuk Bałbatunszczyk z Pustaszyszek oraz jego niezmienna i niezastąpiona sceniczna partnerka Ciotka Franukowa.

No i już mamy dobry humor. Po to przecież przybyli widzowie niemal z całej Wileńszczyzny. A i przyjaciele z Polski również zechcieli z okazji 30-lecia Wincuka być razem z nim.

Nie tylko żartował

Tematy do żartów, jak zwykle, naszym gawędziarzom podpowiada samo życie. No bo jak nie podowcipkować o tym, że „kolejny raz koniec świata odmieniony“ albo że w tym roku „gadzina będzie nami rządzić” – z drugiej jednak strony to i „razziawiaki my, już nawet lata po chińsku nazywamy, jakby swojej nazwy roku nie możemy dać“... No i tak dalej. Łapią na bieżąco wydarzenia, które w mig stają się ripostą, aż brzuchy ze śmiechu bolą.

Nie obyło się bez sentymentalnych wspomnień Dominika Kuziniewicza. Przez wszystkie lata swej scenicznej działalności jest wdzięczny tym, którzy aktora teatru polskiego wykreowali na artystę gawędziarza. Chrzestnymi ojcami Wincuka byli Władysław Strutyński z Lidzbarka Warmińskiego oraz Romuald Mieczkowski, przed 30 laty redaktor polskich audycji Radia Litewskiego. Ale jest też matka chrzestna – Leokadia Drozd, przed 30 laty dziennikarka i organizator pierwszych festynów kultury polskiej w Niemenczynie, wyjazdu artystów z Wileńszczyzny do Ełku. Wśród nich znalazł się właśnie Dominik Kuziniewicz oraz Kapela Kaziuka Wileńskiego. Do dziś Dominik wspomina podróże po regionie, do jednostek wojskowych, gdzie pani Leokadia znalazła w tamtych dawnych czasach sponsorów nawet na kostiumy sceniczne. Jakże szkoda, że „rozsypała się Kapela Kaziuka Wileńskiego, ale takie jest życie nasze“...

Śpiewne i taneczne gratulacje

„Rybom woda, ludziom zgoda, a bez tego nic...” przypomniał Wincuk słowa Fredry. Bez zespołu „Zgoda“ nie może się odbyć żadna uroczystość związana z Dominikiem Kuziniewiczem. I to nie tylko dlatego, że w tym zespole od lat solistką jest jego córka Barbara, ale też dlatego, że wiele wspólnych wojaży artystycznych ich łączy, nie tylko po Polsce – jak długa i szeroka, ale też m.in. po Anglii. Tym razem, podczas koncertu, „Zgoda“ była zespołem wiodącym. Suita łowicka zadziwiła swym zawrotnym tempem, wspaniały krakowiak sądecki w suicie sądeckiej był porywający, inny niż zwykliśmy widzieć ten taniec. Wiązanka piosenek wileńskich to domena chóru tego zespołu tańca ludowego.

Takie szczęście ma nasz Dominik-Wincuk, że jeśli ktoś pozna go na scenie, to chce się z nim spotykać. Właściwie przypadkowa znajomość z warszawską Kapelą z Targówka, która miała miejsce ubiegłym latem, podczas spotkania „Wilno w Warszawie“, przekształciła się w przyjaźń. Nie zabrakło więc kapeli na jubileuszu wilniuka. Artyści z Warszawy zaprezentowali repertuar warszawskiej kapeli podwórkowej, z lekko wyczuwalną intonacją głosową Wojciecha Młynarskiego. Piosenki o Warszawie i dzielnicy Praga, kabaretowe, znane z lat przedwojennych jak np.: „Hanko“, „Tęsknota“ czy „Zimny drań“ wniosły klimat jedności artystycznej Wilna i Warszawy.

Kilka słów zamienił swego czasu Dominik z młodym śpiewakiem z Białorusi – Denisem Lisem, i już chłopak jest na scenie Domu Kultury Polskiej z białoruskimi ludowymi pieśniami. Wdzięk młodego artysty wprost rozbrajał, a jego głos – to prawdziwy dar Boga. Był świetny zarówno w pieśniach a’cappela jak i z akompaniamentem muzycznym. Siła jego głosu i muzykalność wprost zdumiewały.

Niezrównana nasza Luba Nazarenko przypomniała „Ostatnią niedzielę“ a piosenkę „Szła dziewczyna wąską dróżką“ śpiewała wraz z nią cała sala.

Kapela „Wesołe Wilno“ – to jeszcze jeden zespół, który pieśnią złożył Wincukowi gratulacje z okazji 30-lecia. Z Grzegorzem Jurgielewiczem, autorem muzyki „My Polacy z Wileńszczyzny“ Dominika łączą wspomnienia rodzinne – przed 33 laty Grzegorz grał na weselu Marysi i Dominika. Ci panowie, w nieodzownych białych kapeluszach, również nieraz koncertowali z naszym gawędziarzem.

Gratulacje sercem pisane

Piękny kosz kwiatów i słowa pełne serdeczności, to dar dla „trzydziestolatka“ od mer rejonu wileńskiego Marii Rekść. „Niewielu osobom udaje się zaskarbić sympatię tak licznego grona oddanych słuchaczy i widzów. Udaje się to tylko tym, którzy mają nieprzeciętny talent, szczerość i otwartość na innych. Wszystkim tym Bóg hojnie Pana obdarzył“ – napisała mer w liście gratulacyjnym. Poseł Michał Mackiewicz, prezes Związku Polaków na Litwie, lakonicznie acz serdecznie życzył tworzenia dalszych „bajerów“, które dla naszych widzów są miłe. Podliczono, że w ciągu tego trzydziestolecia Wincuk stworzył na scenach, w radiu, w prasie, w wydaniach trzech książek ponad 5 tys. gawęd. To bilans nie byle jaki!

Z Lidzbarka Warmińskiego przyjechali przyjaciele jubilata Jolanta Adamczyk, dyrektor Domu Kultury, wieloletni organizator Kaziuków – Wilniuków na Warmii i Mazurach oraz Władysław Strutyński, obecny dyrektor Zamku Biskupów Warmińskich, a przed laty odkrywca i promotor gawędziarza Wincuka.

Przypomnijmy, że to w tym regionie Polski jest tak przychylny klimat dla tradycji i kultury Ziemi Wileńskiej, gdyż tutaj zatrzymało się najwięcej naszych ziomków ze Święcian i Podbrodzia, z Trok i Niemenczyna, z Wilna i Mejszagoły. Wszyscy przekazali szczere słowa uznania dla pracy Dominika Kuziniewicza oraz listy gratulacyjne od wielce życzliwych ludzi dla rodaków z Wileńszczyzny.

Marszałek Warmińsko-Mazurskiego Województwa Jacek Protas, dla którego zaszczytem jest pochodzenie rodziców z Ziemi Wileńskiej, napisał między innymi: „Pragnę podziękować Panu nie tylko za wielki wkład w sprawy uniwersalne, ale także za ogromną serdeczność, za poczucie humoru, za zdrowy dystans do codziennych problemów świata, które niejednokrotnie ratują nas od nostalgii czy poczucia osamotnienia wpisanego w duszę przybyszów i wędrowników. Bardzo sobie cenię, że dane mi było spotkać w swoim życiu Człowieka o takiej wrażliwości, energii uśmiechu i życzę, aby przychylność Wszechświata Pana nie opuszczała.“

Prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska“ Longin Komołowski za pośrednictwem Władysława Strutyńskiego przekazał słowa uznania dla działalności artystycznej Dominika Kuziniewicza: „Od lat Pana twórczość, tak licznie doceniana przez rzesze widzów i słuchaczy, traktowana jest jako coś bardzo bliskiego, łatwego w odbiorze, w której jest miejsce na zabawę i nutkę romantyzmu. Pana zasługi w krzewieniu kultury polskiej są nieocenione“. Prezes Warmińsko-Mazurskiego Oddziału „Wspólnoty“ Dariusz Bonisławski przekazał Dominikowi prezent, podobnie Jolanta Adamczyk, w towarzystwie delegacji DK, wręczyła mu 12- osobowy serwis z porcelany oraz upominki od marszałka województwa.

Matka chrzestna scenicznego Wincuka, Leokadia Drozd, ma wiele zabawnych i śmiesznych wspomnień ze wspólnej pracy artystycznej. Składając życzenia – by Dominik sto lat żył bez kapitalnego remontu, wręczyła mu miniaturowy ul pełen miodu z aluzją, że to Wincuk-Dominik jest pracowity jak pszczółka i żeby jak pszczółka po wojażach artystycznych zawsze wracał do swego wileńskiego domu.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciach: z „matką chrzestną” Leokadią Drozd; „Zgoda” przekazała życzenia jubilatowi pieśnią i tańcem
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz