5-procentowy próg pokonany!

Data 14 października 2012 niewątpliwie zostanie wpisana do najnowszej historii Polaków na Litwie, jako dzień o wydarzeniu szczególnym. Dzień, na który czekaliśmy od ponad 18 lat. Nie tylko czekaliśmy – bo tak myśleć byłoby niesprawiedliwie – lecz przybliżaliśmy go. Przybliżaliśmy w miarę, a nawet ponad miarę – sił, społecznego zaangażowania i nieprzepartej chęci naprawy stosowanej wobec polskiej mniejszości krzywdy. Niemal bezskuteczne odwoływanie się w tej kwestii do struktur międzynarodowych coraz bardziej utwierdzało nas w przekonaniu, że przede wszystkim własnymi siłami można wywalczyć sprawiedliwość.

Przedwojenny publicysta Stanisław Cat-Mackiewicz kiedyś napisał: „Są tacy ludzie i takie metody, które na zewnątrz wyglądają jako wściekle ryzykowne. W istocie zaś są tylko celnymi uderzeniami – odważnymi, lecz i rozważnymi, to jest - uprzednio przepracowanymi i przeważonymi w najdrobniejszych szczegółach”. Zapewne wielu miało poważne obawy słuchając na zjeździe partii tez programowych AWPL, głoszonych przez jej przewodniczącego Waldemara Tomaszewskiego. Zbyt wysoką wydawała się wtedy poprzeczka, ustawiona do pokonania w zbliżających się wyborach. A jednak nie była to awanturnicza zagrywka na potrzebę chwili, lecz wyważona decyzja, opierająca się na doświadczeniu poprzednich lat i analizie minionych kampanii wyborczych. Ten ryzykowny krok został podjęty przez ludzi i w pierwszej kolejności przez samego lidera partii, w przeciągu szeregu lat walczących o pokonanie tej 5-procentowej bariery.

Uwierzyć temu, że „chcieć to móc” było doprawdy niełatwo. Wydawało się, że są zbyt małe szanse, by spodziewać się dobrego wyniku po ostatnich posunięciach rządzących, na swoją korzyść przetasowujacych okręgi. Że zbyt mało jest sił, by na równi zawalczyć z rzucanymi na kampanię milionami, z bezpardonowym pijarem populistów, zdolnych do bezprawnych kroków, z pokutującymi w litewskim społeczeństwie stereotypami wobec Polaków. A jednak nie zaniechano szansy, by stoczyć niełatwą walkę – wbrew nieprzychylnym opiniom oponentów, zaniżonym prognozom sondaży, ironizującym nastrojom pesymistów. Kiedy zaś nadchodzące z GKW dane powoli zaczęły iść w górę, ostatnie wątpliwości ustąpiły miejsce radosnej satysfakcji.

Stało się! Nadszedł wreszcie dzień, kiedy padła ta narzucona odgórnie bariera – przekroczyliśmy 5-procentowy próg wyborczy! Do Sejmu Litwy AD 2012 dzięki temu już wybraliśmy sześciu swych przedstawicieli. Ta liczba po dwóch tygodniach może jeszcze wzrosnąć, nawet do dwunastu.

Dobrze rozumiemy, że ten sukces nie przyszedł łatwo. Jest on zbudowany wytężoną zbiorową pracą wielu tysięcy znanych i nieznanych osób, z których każda wniosła swój wkład do wspólnego zwycięstwa. Była to praca nad programem i listą wyborczą, nad kształtowaniem składu komisji i grup obserwatorów, nad drukowaniem materiałów agitacyjnych. Przede wszystkim jednak był to codzienny wysiłek agitatorów, polegający na docieraniu do każdego wyborcy – „od domu do domu”, na przekonywaniu o słuszności naszej racji wątpiących i nieprzekonanych. Czasem takie odwiedziny spotykały się z niemiłą reakcją, czasem jednak okazywało się, że ludzie po raz pierwszy od 20 lat słyszeli zwrócony do nich apel. Może czyjś wkład ograniczył się jedynie do rozmowy z pojedyńczą osobą, komuś wystarczyło przypomnienie o obowiązku głosowania, a do kogoś przemówił autorytet kandydata – to wszysto działało na ogólny wynik.

Wyborcy natomiast powiedzieli swoje słowo udzielając poparcia kandydatom i liście AWPL. To poparcie należy rozumieć jako zaufanie sprawdzonym reprezentantom swych interesów, a zarazem jako wyraz akceptacji prowadzonej w ciągu 18 lat uczciwej polityki tego ugrupowania politycznego.

Dziękując wszystkim, kto przyczynił się do wspólnego zwycięstwa, Waldemar Tomaszewski siłą rzeczy nie mógł wymienić ponad 4 tysięcy jego „autorów”. Z pewnością zatem dziś największą nagrodą dla nich jest poczucie dobrze spełnionego obywatelskiego obowiązku i radość z owoców swych trudów.

Czesława Paczkowska

<<<Wstecz