Polonijne śpiewanie w Koszalinie

Świadectwo więzi z rodakami

Imprezy kulturalne Polonii świat, rozpoczęte w Koszalinie przed 42 laty, przetrwały do dziś. Jak zwykle w lipcu stolica polonijnego śpiewania, bo tak z pełnym uzasadnieniem można nazwać to przytulne miasto na północy Polski, zwołała światowe chóry na festiwal „Polonijne Lato”. Już po raz czternasty, bo festiwal odbywa się tutaj co trzy lata.

Polski Zespół Artystyczny „Wilia” przybył w tym roku do Koszalina po raz ósmy. Pierwszy występ w tym mieście już przeszedł do historii zespołu. Był rok 1988. Dotychczas żaden zespół ze wschodu nie brał udziału w festiwalu. Spotykali się tu śpiewający Polacy z Ameryki i Kanady, z Francji i Belgii, Anglii i Czechosłowacji oraz innych zachodnich państw. Zaproszenie „Wilii” wywołało prawdziwą furorę. Nikt bowiem nie przypuszczał, że w Związku Radzieckim działa od lat polski zespół. I to na takim poziomie!

Witano zespół entuzjastycznie. Oczywiście, dzisiejsi wiliowcy, przeważnie ludzie młodzi, nie mogą tego pamiętać. Świadkami tego byli dwaj wierni wiliowcy, którzy nie porzucili zespołu do dziś – Jan Giedrojć i Jerzy Łukaszewicz.

Pewna pani, mieszkanka Koszalina, nie wyobraża sobie festiwalu bez „Wilii” i bez tych dwóch śpiewaków, z którymi zapoznała się w dalekim 1988 roku. Poryw duszy przyjaciółki z Koszalina tym razem był bardzo wzruszający. Gdy autokar już wyruszał w drogę powrotną, przyjechała na rowerze, aby pożegnać artystów z Wilna i wręczyć im na drogę torebkę ogórków, wyhodowanych we własnym ogródku.

Dziewięć zespołów naszych rodaków

Tym razem zaproszone były jeszcze dwa zespoły z Wileńszczyzny, równie zasłużone dla kultury polskiej: „Troczanie” oraz „Wilenka” z Wileńskiej Szkoły Średniej im. Wł. Syrokomli.

Co prawda, zabrakło chórów zza oceanu – cięcia finansowe wpłynęły na to, że artyści z dalekich krajów nie mogli przybyć w tym roku. Oprócz naszych wileńskich, w festiwalu udział wzięły: chór z Belgii „Antwerpia”, chóry z Białorusi „Fortuna” i „Sursum Corda”, chóry „Gorol” i „Hutnik” z Czech, z Rosji z m. Jarosławla „Kwiaty Polskie”. Wystąpił też chór „Ojczyzna”, złożony ze słuchaczy Studium Dyrygentów Chórów Polonijnych, pochodzących z 13 krajów Europy, Ameryki Północnej i Azji. Studium dyrygentów odbywa się zawsze w lipcu. Od 5 lipca dyrygenci polskich chórów, rozsianych po świecie, doskonalili w Polsce swoje mistrzostwo. Kierownik artystyczny „Wilii” Renata Brasel z wielkim zaangażowaniem szykowała wraz z zespołem, repertuar festiwalowy. Być może właśnie dlatego, dyrygenci koszalińskiego festiwalu już po raz kolejny po pierwszej próbie mówili: „Jutro próba dla wszystkich, oprócz „Wilii”.

To uznanie dla „Wilii” w tym roku było jeszcze bardziej wymowne. Gros repertuaru stanowiły pieśni z filmu polskiego. Te same pieśni, które były wykonywane na wileńskiej scenie podczas jubileuszowego koncertu z okazji 55-lecia zespołu. A więc koszaliński amfiteatr „powrócił jak za dawnych lat” do pieśni znanych rodzicom i dziadkom, takich jak: „Ostatnia niedziela”, „Śpij kochanie”, „Błękitna chusteczka”, albo „W starych nutach babuni”... Nie obyło się bez kujawiaka i oberka, „Walca Wileńskiego”, czy pieśni tak dobrze znanej każdemu wilnianinowi – „O Wileńszczyźnie śpiewamy”, którą „Troczanie” wspólnie z „Wilenką” zauroczyli widownię.

Wszystkie trzy zespoły z Wileńszczyzny zaprezentowały doskonały poziom. Każdy miał swój niepowtarzalny repertuar, a Janina Łabul, kierownik artystyczny „Wilenki”, podczas festiwalu opiekowała się również zespołem z Trok – była jednocześnie jego dyrygentem, ponieważ Bożena Bielak, kierowniczka „Troczan” nie mogła przyjechać do Koszalina.

A teraz już wnuki

Prezydent RP Bronisław Komorowski skierował do uczestników tegorocznego festiwalu „Polonijne Lato” w Koszalinie takie oto słowa: „Wiem, że spotykają się tu Państwo od lat, niektórzy już blisko od półwiecza. Zaczynali Państwo, jako ludzie młodzi, potem towarzyszyły Wam dzieci, teraz coraz liczniej również wnuki. Tworzą więc Państwo wielopokoleniową niezwykle liczną społeczność. Sprowadza Was z całego świata godna najwyższego szacunku świadomość narodowej przynależności, miłość języka i tradycji, tęsknota za Ojczyzną i Rodakami”.

Na ile słuszne są te słowa świadczy przybycie na festiwal w gronie „Troczan” Józefy Łyczkowskiej (w przeszłości wychowanki „Wilii”), jej córki i wnuczki. Są przykładem trzech muzykujących pokoleń, które przyjeżdżają na spotkanie z rodakami.

Słowa uznania

Nie zdążyli nasi artyści wrócić do domu, jak otrzymali maile od swego przewodnika Kaspra Papiernika:

„Te 10 dni spędzonych z Wami, moi kochani, były jednymi z najcudowniejszych chwil mojego życia. Jesteście wspaniałą grupą otwartych, przyjaznych i radosnych ludzi, którzy własną osobą zarażają pozytywną energią i megaoptymizmem (…).

Dziękuję Wam z całego serca! Jestem dumny, że mogłem być pilotem takiego chóru, a poznać Was to był ogromny zaszczyt! ..”

Organizatorami Festiwalu Chórów Polonijnych w Koszalinie są: Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” Rada Krajowa w Warszawie i Oddział „Wspólnoty” w Koszalinie, Urząd Miejski oraz Centrum Kultury.

Jest w Koszalinie unikatowy w skali światowej monument – pomnik Więzi Polonii z Macierzą. Został wzniesiony w roku 1976. To właśnie tu – do dnia dzisiejszego – na Placu Polonii odbywają się najważniejsze spotkania rodaków. Śpiewane pieśni o miłości do ojczyzny, ludowe przyśpiewki, wzruszające Gaude Mater Polonia – hymn Polaków Świata… Główny dyrygent święta, prof. Przemysław Pałka, tym razem nadał tej pieśni nowe brzmienie.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: „Wilenka” na scenie „Polonijnego Lata”.
Fot.
Oksana Dudelewa

<<<Wstecz