Lepiej straszyć niż się bać

Mamy środek upalnego lata, ale i tak większość litewskich polityków myślami jest już przy jesieni. Wybory to przecież „ne juokas”. Rządzący nam – nie powiem jak – konserwatyści coś pewnie wiedzą na ten temat. Wiedzą zwłaszcza, że po 4 latach rządzenia ich szansa na sukces w kolejnych wyborach jest bardziej niż iluzoryczna. Więc żeby choć trochę napędzić sobie wyborców, konserwatyści zamierzają ich...straszyć. Dziennikarze dotarli właśnie do strategii wyborczej partii Kubiliusa, z której wynika, iż konserwatyści zamierzają przekonywać do siebie wyborców, strasząc ich na różne sposoby. Betonowy elektorat wystraszy się w sposób, że tak powiem, tradycyjny – zagrożeniem ze Wschodu. Ruskie przecież na pewno coś muszą knuć, więc „Tevyne pavojuje, balsuok už konservatorius” (hasło opatentuję, żeby mi nie podkradli).

Mniej podatnych na moskiewskie strachy wyborców konserwatyści zamierzają „pagasdinti” kolejnym kryzysem światowym, który – wiadomo – nieuchronnie nadciąga. A wiadomo też przecież, że mistrz od pokonywania kryzysów na Litwie jest tylko jeden. Andrius. A zatem „Balsuok už Andriu, kurio jokios krizes neima” (jeszcze lepsze hasełko mi wyszło – opatentuję niechybnie).

Póki konserwatyści strategują sobie, jak lepiej napędzić pietra wyborcom, ich koalicyjny partner wpadł na inny pomysł. Minister sprawiedliwości Remigijus Šimašius rzucił ostatnio hasło, by wyborcy podczas głosowania mieli prawo zagłosować „przeciwko wszystkim”. Przednia myśl. Czemu nie, panie ministrze. Jak demokracja, to demokracja. Jednego tylko się obawiam, że partie tradycyjne spękają. Rubryka bowiem „przeciwko wszystkim” może się cieszyć wśród sfrustrowanych Litwinów zbyt dużą popularnością. Dowodem na to są chociażby wyniki poprzednich wyborów sejmowych, kiedy to nikomu nieznana tzw „partia pajaców” Valinskasa z mety zdobyła ponad 14 proc. głosów wyborców.

A ponieważ za cztery ostatnie lata nic się nie zmieniło w naszym kraju na lepsze, to rubrykę „przeciwko wszystkim” litewski wyborca mógłby bardzo polubić. I to ona na dobrą sprawę mogłaby wygrać wybory, daleko w tyle pozostawiając socjaldemokratów, „darbietisów” czy konserwatystów.

Konserwatyści więc lepiej postraszą wyborców, niż mieliby sami straszyć się niepożądaną rubryką...

Tadeusz Andrzejewski

<<<Wstecz