Sprawa samorządu podbrodzkiego przesądzona?

Podbrodzianie na rozdrożu

Prezydent Litwy Dalia Grybauskaite w przededniu świątecznego weekendu zawetowała i zwróciła do powtórnego omawiania przez Sejm niedawno uchwalone poprawki do Ustawy o jednostkach administracyjno-terytorialnych i ich granicach, zgodnie z którymi odrębny samorząd można utworzyć, jeśli na jego terenie mieszka 7, a nie jak dotychczas przewidywało prawo – 10 tys. mieszkańców.

Dzięki nowelizacji jedynego artykułu tej ustawy (p. 2. art.7), miał być powołany rejon podbrodzki, o który, od prawie ośmiu lat, zabiegają niektórzy mieszkańcy tej miejscowości rejonu święciańskiego.

Według prezydent, rozdrabnianie samorządów tylko rozbudowałoby aparat biurokratyczny i obarczyłoby mieszkańców Litwy dodatkowym brzemieniem. W jej opinii, małe, słabe finansowo samorządy nie byłyby w stanie samodzielnie zapewnić ludziom jakościowej obsługi.

„Mieszkańcy nie potrzebują większej biurokracji, tylko bardziej skutecznej, rozumiejącej ich problemy władzy. Należy wzmacniać starostwa i wspólnoty lokalne, nie zaś przed wyborami tworzyć stanowiska dla zainteresowanych polityków” – stwierdziła Dalia Grybauskaite.

Oddolna inicjatywa

Tymczasem mieszkaniec Podbrodzia, Kęstutis Marcinkevičius, radny samorządu święciańskiego w latach 1990-1997, koordynator grupy inicjatywnej, dążącej do utworzenia samodzielnego samorządu pobrodzkiego, przedstawia własne argumenty na uzasadnienie swojej intencji.

– Mieszkańcy starostwa i miasta Podbrodzie, także starostwa maguńskiego chcieli mieć własny samorząd, w pobliżu miejsca zamieszkania. Niejednokrotnie zwracali się do mnie z prośbą o zainicjowanie utworzenia nowego samorządu. A ponieważ chęci powinny mieć potwierdzenie, 7 listopada 2004 roku w Centrum Kultury w Podbrodziu przeprowadziliśmy sondaż. Wzięło w nim udział 3 tys. 446 mieszkańców. Tylko 6 osób spośród wymienionej liczby opowiedziało się przeciwko powołaniu nowej jednostki administracyjnej – w przekonaniu Marcinkevičiusa, członka partii „Związek Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci“, wynik referendum był prawdziwym sukcesem. Swoje zdanie wyraziło w nim 46, 2 proc. uprawnionych do głosu mieszkańców Podbrodzia i okolic. Zgodnie z przepisami, w takich kwestiach moc prawną może mieć opinia nawet 25 proc. uprawnionych do głosu. Jak zaznaczył, wynik sondażu świadczył o tym, iż sprawa była wyłącznie oddolną inicjatywą mieszkańców.

Ekonomicznie uzasadniony

– Odkąd rozpoczęliśmy nasze starania o własny samorząd w 2004 roku, napisaliśmy i skierowaliśmy do różnych urzędów 143 pisma, 314 stronic tekstu drukowanego, a otrzymaliśmy 129 pism – 243 stron tekstu drukowanego – tłumaczy Marcinkevičius, wskazując ręką na wysoką, liczącą 40 cm stertę dokumentów. Podstawą prawną do rozpoczęcia procedury posłużyła decyzja rządowa (nr 765) z dnia 17 czerwca 2003 r., zaś najważniejszym argumentem – uzasadnienie socjalno-ekonomiczne, podszyte dokładną analizą siły ekonomicznej (dochodowością) tego regionu.

Aby powołać nowy samorząd należy spełnić pięć kryteriów ustawy o jednostkach administracyjnych. Nie mniej jak 20 proc. budżetu, oprócz przydzielanych samorządom dotacji państwowych, powinien stanowić podatek dochodowy mieszkańców tego terenu. Współczynnik siły ekonomicznej mieszkańców Podbrodzia i Magun, według Marcinkevičiusa, wynosi obecnie 1, 36. Zgodnie z najnowszymi poprawkami, dostosowanymi do potrzeb Podbrodzia, liczba mieszkańców tworzonego samorządu powinna być nie mniejsza niż 7 tys., zaś centrum rejonowe powinno zamieszkiwać nie mniej jak 3 tys. ludzi. Ogólna liczba miejskiej i wiejskiej gminy Podbrodzia, także Magun na dzień dzisiejszy, według naszego rozmówcy, wynosi ok. 8 tys. 700, a w samym miasteczku mieszka ok. 5 tys. 900 mieszkańców. Ponadto centra rejonowe powinny znajdować się w promieniu nie mniejszym niż 20 km. Podbrodzie od Święcian dzieli odległość 36 km, niektóre wsie gminy Maguny są oddalone od centrum rejonowego nawet o 50-60 km.

Chcieli żyć lepiej

Zdaniem aktywnie zabiegającego o interesy podbrodzian we wszystkich urzędach władzy Marcinkevičiusa (pan Kęstutis skrupulatnie policzył, że w sprawie nowego samorządu miał aż 157 spotkań z przedstawicielami władzy), mieszkańcy podjęli się inicjatywy oddzielenia od centrum rejonowego, ponieważ chcieli żyć lepiej.

– Dane za rok 2005 potwierdzają, że wkład naszych mieszkańców z tytułu podatku dochodowego do ogólnego budżetu rejonu święciańskiego wyniósł prawie 50 proc. Płacimy dużo, a co dostajemy w zamian?.. Na porządkowanie ulic, chodników, miejsc użytku publicznego otrzymujemy bardzo mało. To boli – podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem” Kęstutis Marcinkevičius, zaznaczając, że jako samodzielna jednostka administracyjna Podbrodzie mogłoby realizować rozmaite projekty, finansowane z pieniędzy unijnych.

– Emeryci nie mają pieniędzy, żeby dojeżdżać do Święcian, aby załatwić najzwyklejsze sprawy urzędowe. Wszystko, co zarabia działająca w Podbrodziu spółka „Intersurgical” płynie do centrum rejonowego. Proszę zobaczyć, jakie mamy drogi, jakie otoczenie... Jesteśmy biedni i zaniedbani – narzekała Lilia, mieszkanka Podbrodzia.

Starania Marcinkevičiusa wspiera partyjny kolega, poseł na Sejm RL Valentinas Stundis.

– Stundis obiecał, że jeśli dostanie się do Sejmu, będzie wspierał utworzenie samorządu podbrodzkiego. Konserwatyści podjęli decyzję, że do październikowych wyborów sejmowych kwestia będzie rozwiązana – Kęstutis Marcinkevičius liczy na to, że po wakacjach posłowie odrzucą weto prezydent, a tym samym zakończą jego długoletni mozoł.

– Uważam, że są to nadaremne starania i chyba nic dobrego z tego nie wyniknie. Będzie jeszcze więcej „naczalstwa”, a porządku, jak nie było, tak nie będzie. Mieszkańcy Podbrodzia są bardzo zróżnicowani narodowościowo. Choć wielu miejscowych Litwinów jest przeciwko tej idei, gdyż obawiają się, że Polacy opanują również i ten samorząd, to właściwie mieszkańcy litewskiej narodowości najbardziej starają się o jego założenie... – sceptycznie odpowiada przypadkowo zapytana na ulicy Vilniaus, czyli Wileńskiej mieszkająca od 60 lat w Podbrodziu starsza pani.

Zdania polityków i mieszkańców co do potrzeby oderwania Podbrodzia od rejonu święciańskiego, pod pozorem wygody ekonomicznej, nie są jednoznaczne. Nie poszły w zapomnienie plany „zreformowania” rejonu wileńskiego, tworząc samorząd niemenczyński, czemu zdecydowanie sprzeciwili się Polacy. O tym, że zakusy rozbicia jedności mieszkańców zwarcie zamieszkujących rejon stołeczny mają wymiar nie tylko gospodarczy, ale i polityczny dobitnie świadczy ostatni fakt, mianowicie próba oderwania od rejonu dwóch dzielnic wyborczych, posunięcie wyraźnie niekorzystne dla Polaków.

Przewodniczący założonej w 2003 roku wspólnoty lokalnej „Domus”, Vaclovas Jasudas zdecydowanie podkreśla, że to czynniki ekonomiczne, nie zaś względy polityczne stały się podstawą, aby zawalczyć o własny samorząd.

– Nasza wspólnota realizuje projekt uporządkowania skweru i historycznych budowli z XVIII wieku nad zbiegiem rzek Żejmiany i Dubinki. Projekt opiewa na 285 tys. Lt. Z tytułu swych funkcji często jeżdżę do Święcian. Widzę, że są tam urządzane chodniki, trwa rekonstrukcja dworca autobusowego – odpiera Jasudas.

Podbrodzie, jedno z trzech miast rejonu, większe od centrum rejonowego, zdaniem pana Vaclovasa, jest najbardziej pokrzywdzone, bo nie otrzymuje potrzebnych do rozwoju inwestycji.

Nasi rozmówcy uważają, że utworzenie samorządu podbrodzkiego nie rozbudowałoby biurokracji, tylko ją zredukowałoby, ponieważ niektóre funkcje świadczone przez samorząd święciański można byłoby podzielić, przenosząc do Podbrodzia poszczególne urzędy. Zmniejszyłoby się bezrobocie, gdyż mieszkańcy znaleźliby zatrudnienie w sektorze administracyjnym. Obecnie najwięcej pracowników – 1350 – zatrudnia ZSA „Intersurgical” z kapitałem angielskim, produkująca artykuły medyczne. Mieszkańcy pracę znajdują też w drobniejszych spółkach, szkołach, sklepach.

Ostatnio mówi się tu także o restrukturyzacji wydziału „Sodry” w Święcianach i otwarciu jej oddziału w Podbrodziu.

Być może idea dwuszczeblowego samorządu – tak jak było na początku, po odzyskaniu przez Litwę niepodległości – byłaby najlepszym rozwiązaniem problemu Podbrodzia, gdy to gminy były jednostkami w pełni samorządowymi, ale na to z kolei nie zgadzają się władze.

– W czasach niezbyt odległych nie było tu ulicy, albo domu, zwłaszcza nad rzeką, gdzie nie wynajmowanoby pokoi dla „daczników” z Moskwy, Leningradu – wtrąca rodowity podbrodzianin, Vaclovas Jasudas. Podbrodzie dla ludzi z zewnątrz nadal jest atrakcyjne. Przybyszów zwabia tu piękna przyroda, Żejmiana, kajaki.

A miejscowi... chcą żyć ładniej i wygodniej na co dzień.

Irena Mikulewicz

Na zdjęciach: Marcinkevičius liczy na to, że Sejm odrzuci prezydenckie weto; mieszkańcy marzą o tym, aby Podbrodzie było bardziej zadbane i atrakcyjne na co dzień.
Fot.
autorka

<<<Wstecz