Polskie Studio Teatralne z okazji Dnia Dziecka

Odwaga przeciwstawienia się światu

Parlament ustalił jednogłośnie, że każde dziecko powinno mieć w szkole telefony komórkowe. Natomiast na podstawie decyzji króla każdy uczeń ma otrzymywać codziennie pół kilograma czekolady. Wszystko to wydarzyło się naprawdę, a opowiedzieli o tym aktorzy Polskiego Studia Teatralnego na scenie Domu Kultury Polskiej w Wilnie, 31 maja, w przededniu Dnia Dziecka. Na przedstawienie „Król Maciuś I” ściągnęły tłumy dzieci z polskich szkół Wileńszczyzny. Chętnych było tak wielu, że aktorzy musieli wystawić sztukę dwa razy.

Bohaterami – dzieci

Tak się złożyło, że do sztuki o dobrze znanym dziecięcym królu Studio Teatralne powróciło po siedmiu latach. Aktorzy, którzy wówczas grali dziecięce role, to są osoby dorosłe… Czy potrafią spełniać marzenia i zadowalać potrzeby dzieci, jak tego pragnąłby król Maciuś? Okazało się, że tak. No i należało jakoś sztukę uwspółcześnić, dlatego reżyserka – Lilija Kiejzik – do obrad parlamentu wciągnęła pytanie o komórki. Decyzję o obowiązkowym używaniu komórek w szkole, podtrzymali także widzowie…

„Skoro to jest sztuka dla dzieci, więc nie mogą grać w niej wyłącznie dorośli. Po pierwsze – dzieci czują bajkę, po drugie – upiększają ją, po trzecie – rośnie nam nowy aktor” – tłumaczyła reżyserka, która często do przedstawienia wciąga młodzież i dzieci.

Tym razem wielkie brawa zdobyli aktorzy debiutujący w Studiu, a nawet na teatralnej scenie. Odtwórca roli Maciusia – Henryk Markiewicz ze Szkoły Średniej w Lazdynai w Wilnie, jest 10-latkiem, którego wileński widz kojarzy z przeglądów teatrzyków. Po raz pierwszy zetknął się z poważną i odpowiedzialną rolą teatralną. „Jest to poniekąd dziecko teatru, bowiem jego rodzice grali kiedyś w naszym teatrze” – zażartowała Kiejzik. Świetnie poradził sobie z zadaniem – nawet jeśli nie potrafił wszystkiemu sprostać na próbach, to podczas przedstawienia zachowywał się tak naturalnie, że gdy raz zapomniał słów, to wszyscy myśleli, że tak musiało być.

„Mogę sobie grać”

„Postanowiłem, że zostanę paleontologiem, nie aktorem, ale od czasu do czasu mogę sobie grać” – w taki sposób 6-latek Bartosz Urbanowicz, podsumował swoje wrażenia z kilkumiesięcznych prób i występu w spektaklu. Grał dwie role – dobrego przyjaciela króla Maciusia – Felka i barona von Rauch. I jeśli na początku miał tremę, to do końca przedstawienia na scenie czuł się niczym ryba w wodzie, widać było, że się bawi swoją rolą. Wymowne jest to, że mimo tego, iż nie potrafi jeszcze czytać, podczas pierwszej próby umiał już swoją rolę na pamięć, podczas gdy inni czytali swoje teksty z kartek. W przedstawieniu zaś był tym, który rozpowszechnia najświeższe wiadomości oraz wyręcza króla w prowadzeniu korespondencji i współpracy z redakcją.

„Powtórzyliśmy „Maciusia” sprzed 7 lat, ale z zupełnie nową grupą aktorów. Jedynie Agata Gornatkiewicz, która wcieliła się w rolę premiera (niegdyś była Klu-Klu), a także Daniel Jezulewicz, pierwotnie odtwórca roli Felka, teraz zaś wodzirej – to „starzy” aktorzy. Nie do przecenienia była pomoc najstarszych aktorów – Zdzisława i Grzegorza, którzy, jak podkreśliła pani Lilia, podczas prób „ojcowali” najmłodszym. To oni czuwali, by każdy z nich wyszedł w odpowiedniej chwili i z odpowiednim rekwizytem.

Czekolady dla każdego

Odważne reformy Maciusia, obdarzenie dzieci zaufaniem, sprzeczki i kłótnie z dorosłymi i wiele wesołych piosenek oraz tańców – wszystko się przeplatało na scenie, zaś widzowie z rozbawieniem słuchali dyskusji małych bohaterów z dorosłymi ministrami i szczerze się ubawili bójką wywołaną w sejmie dziecięcym. Tym niemniej górnolotne obietnice Maciusia „sypane” ze sceny (jak np. czekolada dla każdego dziecka w królestwie) nie były bezpodstawne – na zakończenie spektaklu aktorzy Studia Teatralnego przygotowali wszystkim widzom słodkie upominki.

„Kiedy śmieje się dziecko, śmieje się cały świat” – znamienne słowa autora dwóch powieści o królu Maciusiu, który odważył się, zdaniem dorosłych, porwać się z motyką na słońce – są do zrealizowania na wiele różnych sposobów. Polskie Studio Teatralne obiera sposób sceniczny – przez słowo, sztukę „przenosi” młodych widzów do świata baśni, gdzie spotykają swoich ulubionych bohaterów, od których uczą się odwagi, pomysłowości, samodzielności. A dzięki tym cechom zmieniają świat dorosłych, odwracając go do góry nogami.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: sztuka o królu Maciusiu została wystawiona z okazji roku Korczaka.
Fot.
autorka

<<<Wstecz