Egzotyczny Wschód w Wilnie

Tańce indyjskie i hawajskie, pokazy kimon, koncert gongowy, prezentacje walk oraz smakowanie dań wschodnich – te i wiele innych atrakcji czekały na każdego, kto podczas weekendu nie przestraszył się deszczowej pogody i zawitał na stołeczny Plac Ratuszowy.

1-2 czerwca w Wilnie odbyły się Dni Kuchni Krajów Azji i Pacyfiku. Wilnianie oraz goście stolicy mogli nie tylko spróbować tradycyjnych dań hinduskich, japońskich, chińskich, koreańskich czy tajskich, ale też zobaczyć program kulturalny państw Wschodu. Deszcz i chłodny wiatr nie odstraszyły miłośników egzotyki, którzy na imprezę przybyli tłumnie i całymi rodzinami.

Zapachowa przynęta

Egzotyczne zapachy unoszące się w powietrzu zapraszały do pawilonów do skosztowania tradycyjnych dań azjatyckich i hawajskich, które przyrządzali zawodowi kucharze ze Wschodu oraz Litwy.

Największe tłumy gromadziły się chyba przy kuchni indyjskiej. Za 10 litów (za porcję) można było skosztować wszelakich zup, dań z kurczaka czy tradycyjnych pierożków z warzywami – samosa. Ponadto kucharze z Japonii uczyli robienia sushi, tak ostatnio modnej u nas potrawy, a Chińczycy – sztuki zaparzania herbaty.

Prawie dziesięć szkół walk wschodnich przedstawiło występy pokazowe. Kto dotychczas nie wiedział, na czym polegają poszczególne techniki walk, mógł się naocznie przekonać, czym np. różni się wing-tsun od aikido, ju-jitsu od kendo czy kobudo od taekwondo. Do zajęć z jogi i tai chi przyłączyć się mógł każdy chętny. Wystarczyło stanąć na placu i powtarzać ruchy instruktorów. Na specjalnie urządzonym ringu odbyły się pokazy walki sportowej muay thay, którą prezentowali mistrzowie z Danii i Litwy.

Odwiedzający imprezę mogli też podziwiać tradycyjny taniec hinduski kathak, zatańczyć w rytm hawajskiej gitary – ukulele czy posłuchać chińskiej muzyki medytacyjnej. Japończycy i Koreańczycy zademonstrowali swe stroje narodowe.

Spora kolejka osób stała także przy pawilonach, gdzie zawodowi masażyści z Azji oferowali bezpłatnie wypróbować masaż ramion czy głowy. „Oho, mocny ten masaż. Nie taki łagodny, jaki znam. Dobrze mi ramiona pomiętosili” – swoimi wrażeniami podzieliła się pewna starsza wilnianka.

(Nie)zwykłe rysunki

Wśród kobiet wielką popularnością cieszył się hinduski makijaż i wschodni ornament z henny na ciele. Jak stwierdziła Alesandra, oferująca te usługi podczas imprezy, a także mająca swój salon w Wilnie, chętnych do wypróbowania na sobie tej techniki nie brakowało. Bo i kosztowało to niedrogo: 5 litów – mały wzorek, 10 – większy. Dosłownie kilka minut malowała na ręku klientek fantazyjne ornamenty hinduskie. Jak podkreśliła, to nie są zwykłe rysunki upiększające. Mają swoje symbole i znaczenie magiczne. Np. jedne wzory i kompozycje chronią od chorób, złego oka, inne – zapewniają miłość i szczęście w rodzinie. Są rozmaite style zdobienia: hinduski, arabski, perski czy marokański, a ornamenty są malowane dosłownie na każdym skrawku ciała: stopach, dłoniach, rękach, ramionach, a nawet na brzuchu ciężarnej kobiety.

Jak długo utrzyma się taki rysunek z henny? „Mniej więcej po sześciu dniach wyblaknie samoistnie” – uspokajała klientek Alesandra.

W ramach imprezy odbyły się też rozmaite zajęcia: robienia masek, kaligrafii, batiku, malowania na jedwabiu, bonsai itd. Impreza, promująca kulturę państw Azji i Pacyfiku, odbyła się w stolicy po raz pierwszy.

Iwona Klimaszewska

Na zdjęciach: sztuki zaparzania herbaty uczyli mistrzowie; nie brakowało chętnych do wypróbowania kilku rodzajów tajlandzkiego masażu.
Fot.
autorka

<<<Wstecz