Profesor z USA o pogromie, którego nie było
Odfałszowanie historii
Historia Ejszyszek z okresu II wojny światowej stała się tematem spotkania z amerykańskim profesorem polskiego pochodzenia Markiem Janem Chodakiewiczem, które odbyło się w ubiegłą niedzielę w auli starostwa ejszyskiego. Naukowiec zaprezentował ejszyszczanom swoją książkę „Ejszyszki. Pogrom, którego nie było”.
– W swoim czasie artykuł prof. Yaffy Eliach pt. „Pogrom w Ejszyszkach”, który został opublikowany w sierpniu 1996 roku przez „The New York Times” wywołał wielkie zamieszanie wśród Polonii amerykańskiej. Później temat rzekomego pogromu rozwinęła ona w książce „Był sobie świat”, opisującej historie wspólnoty żydowskiej w waszym mieście. Mogła to uczynić ponieważ jej pomysł został wsparty finansowo. Tak już jest, że zajmowanie się historią jest rzeczą drogą. Życzyłbym sobie, by miejscowe władze samorządowe, przedsiębiorcy zechcieli sfinansować nowe prace historyczne na temat historii Ziemi Ejszyskiej z okresu II wojny światowej. Na początek, namawiałbym na umieszczenie tablicy informacyjnej w miejscu mordu ejszyskich Żydów, która mówiłaby o tym, kto naprawdę był sprawcą tego przestępstwa. Dzisiaj tam stoi pomnik z napisem, który mówi, że mordu dokonała razem z Niemcami ludność miejscowa. Turysta z USA czytając ten tekst w języku angielskim myśli o ludności miejscowej nie jako o kimś z daleka, lecz o was – powiedział podczas prezentacji swojej książki Marek Jan Chodakiewicz.
Książka polskiego historyka została oparta na bezpośrednich relacjach świadków, zarówno żydowskich jak i polskich, aktach NKWD. Zyskała uznanie naukowców, autor został wyróżniony Nagrodą Literacką im. Józefa Mackiewicza.
Matka i siostra prof. Eliach, z domu Sonesonów, zginęły przez przypadek podczas ataku oddziału AK na posterunek milicji radzieckiej w Ejszyszkach.
– Celem danego ataku było uwolnienie więźniów z aresztu oraz zdobycie pieczęci i stempli sowieckich. W domu Sonesonów wówczas stacjonował oficer SMERSZu, który także był jednym z celów ataku polskich żołnierzy. Żona i córka Sonesona, który był członkiem „istribitelnogo bataliona”, zginęły przypadkowo i tak na dobrą sprawę nie wiadomo z czyjego automatu była puszczona, feralna salwa. Akowcy zabrali radzieckiego oficera i on skończył swój żywot w piachu. Nie było natomiast żadnej agresji przeciwko ocalałym Żydom. Żadna inna rodzina żydowska w czasie tego napadu nie ucierpiała. W ciągu 50 lat na tych terenach pamięć ludzka była karana, zamiast niej w głowy wlewało się sowiecką propagandę. Dzisiaj to można i trzeba zmienić. Wszystko zaczyna się od miejsca, z którego się pochodzi. O nim trzeba pamiętać, przekazywać tę wiedzę kolejnym pokoleniom i dbać, aby informacja była prawdziwa, a sfałszowaną dokumentalnie negować – mówił profesor historii.
– Byliśmy zbulwersowani wersją wydarzenia, przedstawioną przez prof. Sonię Sonenson, bowiem tak w Ejszyszkach pamiętają prof. Yaffę Eliach. Możliwe, to nasz błąd, że odpowiednio nie zareagowaliśmy na te kłamstwa i oskarżenia, co uczynił za nas pan profesor, za co panu serdecznie dziękujemy – powiedział podczas spotkania z naukowcem poseł na Sejm RL Leonard Talmont.
Spotkanie literacko-historyczne uświetnił także występ wokalistki Marii Krupowies, której akompaniował Kwartet im. M. K. Čiurlionisa Litewskiej Filharmonii Narodowej.
A. K.