Słowo o żniwiarzu Janie Tomaszu Grossie

Na przestrzeni wieków – Polska i Polacy – byli w Europie jednym z najbardziej tolerancyjnych narodów. Nie było u nas wojen religijnych, nie palono na stosie heretyków i czarownic. Nawet Powstanie Kościuszkowskie, będące wojną o niepodległość, przyniosło niewiele śmiertelnych ofiar wśród zdrajców.

Gdzie tu można porównywać krwawe i masowe mordy we Francji w czasie Wielkiej Rewolucji. Tymczasem na ziemiach polskich panował względny spokój. Owszem, były i zabójstwa, i królobójstwa, ale należy je traktować jako średniowieczna „norma”, w walkach o władzę.

Unia uratowała Litwinów

O otwartości Polaków może świadczyć Unia Horodelska. W 1413 r. bardzo wielu ówczesnych Litwinów otrzymało, po chrzcie, herby polskich panów. Był to akt dobrowolnego zbratania, pogłębiony później Unią Lubelską. W ten sposób lud znad Niemna został włączony do Kościoła rzymskokatolickiego, a tym samym znalazł się w kręgach europejskiej kultury. Gdyby nie Unia w Krewie, Litwini albo przestaliby istnieć jako naród, zniszczeni jak Jaćwingowie, Prusowie i inni przez ekspansję krzyżacką, albo zostaliby całkowicie zrusyfikowani przez władców moskiewskich.

Zgodna koegzystencja narodów polskiego i litewskiego trwała do drugiej połowy XIX w. W tym czasie pojęcia „Polak” i „Litwin” nie dotyczyły narodowości, a raczej miejsca zamieszkania. Po Powstaniu Styczniowym, w interesie Prus i Rosji, leżało skłócenie tych dwóch społeczności.

Żyd – wieczny tułacz

O otwartości Polaków dobitnie świadczy stosunek do Żydów. „Naród wybrany”, rozproszony w diasporze, wciąż był przeganiany z miejsca na miejsce. Już w XV wieku zostali Żydzi wygnani dekretem królewskim z Hiszpanii. Nie zaznawali spokoju we Francji i Niemczech. Nad dolnym Renem mocno usadowieni synowie Izraela, stworzyli nowy język – jidysz, jako połączenie hebrajskiego i niemieckiego. Na tych terenach nie czuli się dobrze i zostali przegonieni na wschód, czyli do Polski. Sytuacja Żydów rosyjskich była podobna, tylko eksodus trwał na zachód, za Niemen i Bug.

Już w czasach Kazimierza Wielkiego Żydzi chętnie oddawali się pod opiekę króla. Mieli swoje ograniczenia, ale nie przeszkadzało to w zajmowaniu się handlem i rzemiosłem, dzięki którym dochodzili do znacznych fortun, a te pozwalały na uprawianie lichwy.

Mimo sprzyjających warunków społeczność żydowska trudno asymilowała się. Barierą był język, religia, obyczaje, tradycja. Z jednej strony istniały nakazy zamieszkiwania w określonych dzielnicach, ale z drugiej strony getta były aprobowane i akceptowane przez większość Żydów.

Chrzest Żydów

Wśród części elit żydowskich pokutował pogląd o konieczności pełnej asymilacji z narodem polskim. Te tendencje w czyn przekuł w XVIII w. Józef Franc. Doprowadził do ochrzczenia 5.700 potomków Izraela, ściśle wyselekcjonowanych. Stąd mnóstwo nazwisk wywodzących się od dnia tygodnia, miesiąca czy miejsca zamieszkania, a związanych z datą lub miejscem chrztu. Akt chrztu Żydów – wcale niebiednych – spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem części arystokracji. Wabikiem były oczywiście pieniądze. Arystokraci, woleli bogatych Żydów, niż bogatych chłopów polskich i z ochotą łączyli się w związki małżeńskie, nadając im własne herby.

Te tendencje były rozpowszechnione również w dwudziestoleciu międzywojennym. Wielu piłsudczyków żeniło się z przedstawicielkami plutokracji żydowskiej. Sam Marszałek, jako filosemita, zezwolił na udzielenie schronienia w Polsce 600 tys. Żydom, chroniąc ich przed terrorem bolszewicko-białogwardyjskim. Ten eksodus żydowski dotyczył właściwie tylko biedoty. Bogaci dawali sobie radę, operatywniejsi zasilali kadry NKWD. Osiedlali się oni głównie na Kresach, ale wszędzie tam, gdzie można było egzystować parając się handlem i rzemiosłem. W 1938 „faszystowska” Polska dała schronienie 30 tys. Żydom, którzy uciekli przed krwawymi represjami niemieckich nazistów.

Dramatyczne lata wojny

Przyszły dramatyczne lata wojny. Po układzie Mołotow-Ribbentrop, obszar Polski podzielony został na dwie strefy okupacyjne: niemiecką i rosyjską. Pod okupacją niemiecką rozpoczęła się gwałtowna eksterminacja Żydów. Pod okupacją sowiecką Żydzi – w znaczącej swojej masie – współpracowali z NKWD w niszczeniu polskich mieszkańców Kresów. W swoim czasie ukazała się praca Grossa „W czterdziestym nas, matko, na Sybir zesłano”, w której, w oparciu o relacje mieszkańców Kresów, autor ukazuje współpracę części społeczności żydowskiej z NKWD.

Po 22 czerwca 1941 r. sytuacja Żydów na Wschodzie upodobniła się do tej, jaka panowała w Generalnym Gubernatorstwie. Symbolicznym miejscem mordu Żydów i Polaków na Wileńszczyźnie stały się Ponary. W tej letniskowej miejscowości Niemcy, rękami litewskich kolaborantów, wymordowali 70 tys. Żydów i 20 tys. Polaków. Podobnych miejsc kaźni było wiele, a w mordzie na Żydach i Polakach, zgodnie współpracowali z Niemcami, kolaboranci litewscy, łotewscy, estońscy, białoruscy, ukraińscy.

Mimo dramatycznej sytuacji części Żydom udało się uratować. Dzięki pomocy Polaków, przechowało się wielu koryfeuszy nauki i kultury, a nawet zwykłym sąsiadom, potomkom Izraela, Polacy z narażeniem życia udzielali pomocy. Część uciekinierów z getta, szczególnie sympatyzujących z bolszewikami, utworzyła oddziały „partyzanckie”, które były raczej bandami rabunkowymi (Koniuchy), część uciekła do partyzantki sowieckiej, która, zgodnie z wytycznymi Ponomarienki – d-cy sowieckiej partyzantki, od 1943 miała likwidować oddziały AK.

Dobroć mierzona w złocie

Na terenie Polski obowiązywało, niespotykane gdzie indziej, niemieckie „prawo” – za ukrywanie Żyda, a nawet danie mu kawałka chleba, cała rodzina była natychmiast rozstrzeliwana. Mimo tak drastycznych represji bardzo wielu Żydom, dzięki polskiej pomocy, udało się zachować życie. Szacunkowo ocenia się, że w ten sposób holokaust przetrwało do 100 tys. potomków Izraela. Tysiące Polaków z narażeniem życia ratowało współobywateli polskich narodowości żydowskiej. Rozpowszechniony jest wizerunek dobrego Niemca, jakim był Schindler, który z „dobroci serca” uratował przeszło tysiąc Żydów. Tylko ta „dobroć serca” wynikała z prostej handlowej kalkulacji aprobowanej przez SS i gestapo, a może i z inspiracji tych faszystowskich organizacji. „Dobroć serca” mierzona była w tysiącach żydowskich dolarów, złocie, brylantach zasilających kasę hitlerowskich organów terroru.

Program zniewolenia Polaków

Nastał rok 1944. Na bagnetach Armii Czerwonej reżim stalinowski zaczął narzucać Polakom system komunistyczny. Wykonawcami byli agenci NKWD: Bolesław Bierut, Jakub Berman i Hilary Minc. W doktrynie marksistowskiej Berman zajął się tzw. nadbudową, a Minc tzw. bazą. Do zadań Bermana należało szerzenie ideologii reżimowej, niszczenie, za pomocą podległych mu służb UB, wszelkich odruchów wolnościowych Polaków, myśli niepodległościowej, łącznie z politycznymi mordami, których dokonano ok. 300 tys. Minc zajął się nacjonalizacją przemysłu, reformą rolną, niszczeniem własności prywatnej, w tym odbieraniem domów prawowitym właścicielom. Minc doprowadził do całkowitej pauperyzacji Polaków i stworzył nową klasę, tzw. nomenklaturę, której kolejne pokolenia korzystają z mienia zagarniętego „burżujom”. Dzisiaj jest niezmiernie trudno wycenić straty mienia Polaków, w tym i Żydów. Przez lata wojny ogromna część majątku narodowego legła w gruzach. Po 1944 r. nacjonalizacji, substancja materialna ulegała dalszej dewastacji.

Zarówno Berman, jak i Minc, byli ludźmi o żydowskim rodowodzie i przynależności do agenturalnych jaczejek komunistycznych, na długo przed rokiem 1939. W Polsce Ludowej program zniewolenia Polaków dokonywał się przy pomocy Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego, którego kadrę kierowniczą stanowili obywatele pochodzenia żydowskiego.

Antypolska nagonka

Od kilku lat Jan Tomasz Gross rozpętał wściekłą antypolską nagonkę. Nie on pierwszy zresztą i nie jedyny. W swoich pseudonaukowych publikacjach przekazuje kłamliwy obraz Polaków jako antysemitów. Publikacje Grossa nie mają nic wspólnego z pracami naukowymi, to czysta demagogia i propaganda, w stylu antynarodowej propagandy stalinowskiego reżimu. W sukurs idą inni pseudouczeni ze swoimi żałosnymi wypocinami, w których jednostkowe przypadki uogólniają na wszystkich Polaków. W antypolskiej nagonce pojawiły się takie tuzy „naukowe” jak Jan Grabowski i Barbara Engelking - Boni.

Godnym najwyższego potępienia jest Wydawnictwo „Znak”, wydawnictwo niby „katolickie”. To właśnie w „Znaku” ukazał się paszkwil, obrzydliwa propagandówka antypolska „Złote żniwa” Jana Grossa. W tej antypolskiej nagonce „Znak” jawi się jak V kolumna, a kierownictwo jako szabesgoje.

Żałosny widok

Komu służy szowinistyczna, ziejąca nienawiścią nacjonalistyczną wobec Polski i Polaków propagandowa publicystyka Grossa i jemu podobnych „autorytetów”? Z całą pewnością nie dialogowi polsko-żydowskiemu. Wręcz odwrotnie, podgrzewa atmosferę nieufności i konfliktuje obie te społeczności, które zapomniały o animozjach, o ile takowe były. Owi pseudouczeni próbują udowodnić tezy, które z góry założyli. Żałosny to widok.

Gdzie leży przyczyna tej antypolskiej nagonki? Plotka powiada, że chodzi tu o zwrot żydowskiego mienia, ocenianego przez Żydów, na 65 - 78 miliardów dolarów. Jak to można było wyliczyć?!

Wojnę wywołali Niemcy i Rosjanie i oni powinni odpowiadać za swoje barbarzyńskie czyny. Polska nie pragnęła wojny, ale została napadnięta przez dwóch agresorów. W Europie Polacy ponieśli największe straty ludzkie i materialne. Po 1944 r. niszczenie narodowej tkanki trwało dalej, system komunistyczny niszczył morale i dobra materialne wiekami gromadzone przez pokolenia. Może by tak roszczeniowi przedstawiciele społeczności żydowskiej zwrócili się o odszkodowania do swoich pobratymców Jakuba Bermana i Hilarego Minca, a może do ich mocodawców na Kremlu? Niech zwracają się do spadkobierców ZSRR, czyli do Federacji Rosyjskiej i do mieszkańców RFN, korzystających do dzisiaj z mienia zagrabionego w Polsce, w tym i żydowskiego.

Może zresztą owe mienie jest tylko pretekstem? Może chodzi o likwidację Państwa Polskiego poprzez jego bankructwo i wynarodowienie narodu polskiego?

Władysław Trzaska-Korowajczyk

<<<Wstecz