Kasztanowcy prowadzą w „Wojnie chórów”

W huculskich rytmach

Piąta odsłona show „Wojna chórów” zakończyła się zwycięstwem reprezentantów Wileńszczyzny. Chociaż ocena komisji nie była zbyt przychylna – kasztanowcy zostali ocenieni na 36 punktów – dzięki pokaźnej liczbie głosów telewidzów „Kasztanowy Chór Wileńszczyzny” zajął pierwsze miejsce.

Tym razem, prowadząca show Jurgita Jurkute, siedząc na koniu, zaprosiła pięć chórów do „światowej wojny”. Chóry bowiem wykonały światowe hity, prezentując różne kraje. Natomiast wszystkie chóry, stając do walki na głosy, zaśpiewały litewską pieśń „Siodłajmy, bracia konie”.

Od środka

Tuż przed godziną 19. do studia, gdzie odbywa się show, ciągnęły zorganizowane grupy fanów chórów. Plakaty, chorągiewki z numerem głosowania, rozdawanie koszulek oraz wykrzykiwane hasła – to wszystko wypełniało salę, w której pracowali operatorzy, reżyserzy, zaś chóry i ich generałowie stawali do ostatniej próby. W sali obok wizażystki pracowały „pełną parą”, by zdążyć wszystkich „dopudrować” i wystylizować.

Widzowie, wyszukując lepsze miejsca, łączyli się w grupy fanów, by w odpowiednim momencie podtrzymać swoich. Wśród publiczności też się rozgrywała walka (i też na głosy): najostrzejsza – między fanami „kasztanowców” i kowieńskiego „Bożole”. Wykrzykiwali na zmianę: „Bożole!” – „Vilnius!”. Wszystko to sprawiało, że atmosfera w sali była gorąca, zaś tak nielubiane w telewizorze reklamy – zbawienne: można było wyjść, porozmawiać z artystami, poobserwować rodzime gwiazdy, znane tylko z ekranu telewizora.

Wojowniczy Huculi

Kasztanowcy – z Katarzyną Niemyćko na czele – wykonali utwór „Wild Dances” ukraińskiej piosenkarki Rusłany, laureatki Eurowizji w 2004 roku. Wcielając się w role wojowniczych Hucułów, wykonali piosenkę w nowej aranżacji autorstwa Deivydasa Zvonkusa.

Zdobyli ogromną sympatię widzów, którzy pozytywnie ocenili werwę i zapał „kasztanowców”. Niestety, nie udało się im uzyskać przychylności komisji, która występ podsumowała, jako zbyt agresywny, bo „temperament znosił na boki”.

Jurorzy nieugięci

Członkowie komisji najwyżej ocenili występ „Lodowego Chóru Kiejdan”. Zdaniem jurorów, kiejdanianie zrobili tym razem największy postęp, a ich popis oceniono na 39 punktów. O punkt niżej oceniono kowieńczyków, którzy doczekali się krytyki za złe naśladownictwo czarnoskórych amerykańskich piosenkarek.

Chór „Ventukai” z Okmiany, oceniony na 37 punktów, wystąpił na „żydowską nutę”. Niestety, nie sprostał wymaganiom komisji, która określiła popis, jak „gimnastykę przy Ścianie Płaczu”. Najwięcej słów krytycznych padło pod adresem chóru Stano, którego członkinie na co dzień przebywają w poniewieskim zakładzie karnym dla kobiet.

Na koniec programu zaproponowano chórom wylosowanie 5 utworów. Chórzyści w ciągu minuty mieli zdecydować, w jaki sposób wykonają wylosowaną piosenkę. Śpiewali więc wszyscy na „gorąco”. I daleko nie wszystkim udało się sprostać zadaniu.

Zwycięstwo dzięki fanom

Zwycięstwo „kasztanowcom” zapewnili fani, którzy oddali na nich ponad 7 tys. głosów, dzięki czemu reprezentanci Wileńszczyzny w tyle pozostawili swoich rywali. „Jestem niezmiernie wdzięczna wszystkim, którzy nas podtrzymują, zarówno w studiu – naszym bliskim i rodzinom, jak i tym, którzy wiernie wysyłają sms’y” – mówiła Katarzyna Niemyćko, dodając, że liczy na podobne poparcie w najbliższą niedzielę. Szósta walka będzie dla jednego z zespołów decydująca – artyści, którzy uplasują się na ostatnim miejscu podzielą los „Słonecznego chóru” z Szawli i „Morskiego” z Kłajpedy, które już odpadły z projektu.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: fani „kasztanowców” docenili ich energiczny występ.
Fot.
autorka

<<<Wstecz