Łotwa: dwa światy

Na Łotwie w minioną sobotę odbyło się referendum na temat przyznania językowi rosyjskiemu statusu równorzędnego państwowemu językowi łotewskiemu. Wydarzenie to wywołało wielką mobilizację w społeczeństwie zarówno po łotewskiej, jak i rosyjskiej stronie. Frekwencja była najwyższa od czasów niepodległości (wyniosła ponad 70 proc.), chociaż wynik tak naprawdę był do przewidzenia. Zdecydowana większość uczestników referendum powiedziała „nie” językowi rosyjskiemu. 75 proc. głosujących była przeciwna przyznaniu rosyjskiemu statusu języka państwowego, 25 proc. była za takim rozwiązaniem. Mimo tak oczywistych wyników obserwatorzy mówią o ofensywie rosyjskojęzycznej mniejszości na Łotwie. Zdaniem znawców sceny politycznej naszych północnych sąsiadów, referendum było swoistym odreagowaniem łotewskich Rosjan, którzy – jak twierdzą – doznają szykan ze strony władz. Dowodzi ono, że po 20 latach koegzystencji napięcie pomiędzy tubylczymi Łotyszami a napływową ludnością rosyjską nie spada, a wręcz rośnie.

Więcej>>>


Wrzawa wokół portalu

10 ambasadorów z tzw. nowych państw UE z Europy Środkowo-Wschodniej na początku ubiegłego tygodnia wystosowało protest przeciwko portalowi holenderskiej partii PVV (Partia Wolności) Geerta Wildersa. Na portalu, który ruszył przed dwoma tygodniami, można składać skargi na imigrantów, pochodzących z krajów tego regionu, w tej liczbie na Polaków i Litwinów.

Twórcy portalu twierdzą, że ma on służyć zbadaniu w Holandii negatywnych zjawisk, jakie nasiliły się wraz z imigracją, takich jak: przestępczość, alkoholizm, narkomania czy wyrzucanie śmieci. Mimo, że portal skrytykował przewodniczący Parlamentu Europejskiego Martin Schulz i komisarz UE ds. sprawiedliwości Viviane Reding, rząd holenderski umył ręce twierdząc, że portal – to wyłączna sprawa partii PVV...

Więcej>>>


<<<Wstecz