Europoseł zaapelował o zwrot bezprawnie zabranych pieniędzy

Skandaliczne, dyskryminujące posunięcie

Przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, europoseł Waldemar Tomaszewski skierował pisma do ministra łączności Eligijusa Masiulisa i ministra kultury Arunasa Gelunasa w sprawie ukarania 11 kolejarzy za używanie języka niepaństwowego. Zdaniem europosła, wymierzenie kar pieniężnych jest posunięciem dyskryminującym i skandalicznym.

Jak poinformowała pozarządowa organizacja „Europejska Fundacja Praw Człowieka” 11 pracowników państwowej spółki „Lietuvos geležinkeliai” zostało ukaranych za to, że w czasie pełnienia czynności służbowych porozumiewali się ze sobą po polsku i rosyjsku. Wobec pracowników spółki – a byli to Polacy, Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy i nawet Litwini – zastosowano kary pieniężne, obcinając im część wynagrodzenia.

Jak później nieudolnie tłumaczył Vidmantas Gudas, przedstawiciel spółki, kolejarze zostali ukarani, ponieważ porozumiewając się ze sobą po polsku i rosyjsku rzekomo stwarzali zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu kolejowego. Nic bardziej absurdalnego, gdyż wśród ukaranych znalazł się np. spawacz!

W swym zapytaniu do ministrów europoseł Waldemar Tomaszewski zwraca uwagę, że zachowanie administracji spółki jest skandaliczne i nosi wyraźnie dyskryminujący charakter. Jest też rażącym naruszeniem Art. 29 konstytucji RL który głosi, że „niedozwolone jest ograniczanie praw człowieka lub ustanawianie przywilejów ze względu na płeć, rasę, narodowość, język, pochodzenie, położenie społeczne, wiarę, przekonania albo poglądy”. Naruszone też zostały zobowiązania międzynarodowe naszego kraju i przede wszystkim Konwencja Ramowa Rady Europy o Ochronie Mniejszości Narodowych, którą Litwa ratyfikowała.

Tomaszewski zwraca uwagę ministrów, że kontrowersyjne przepisy przedsiębiorstwa „Lietuvos geležinkeliai”, zezwalające na cięcie lub skreślenie zmiennej części wynagrodzenia za używanie języka ojczystego, a nie państwowego, ważne są już od jesieni 2009 roku. Według niego, są one dyskryminacyjne, nielegalne i dyskredytują nasz kraj na arenie międzynarodowej. Europoseł w kategorycznym tonie zażądał ich odwołania, a pracownikom zwrócenia bezprawnie zabranych pieniędzy.

Niestety, przykład kolejarzy nie jest czymś odosobnionym, bo z takim samym problemem na co dzień borykają się taksówkarze, którym również w trybie nakazowym zabrania się rozmawiania między sobą za pośrednictwem łączności radiowej w innym niż litewskim języku. Aż dziw bierze, że dzieje się to na początku XXI wieku i to w kraju, który już od kilku dobrych lat jest członkiem Unii Europejskiej. Członkostwo w UE zobowiązuje przecież do przestrzegania standardów europejskich, których podstawowym założeniem jest szacunek do człowieka bez względu na jego narodowość, wyznanie i rasę.

Tymczasem na Litwie zakaz używania w urzędach języka innego niż litewski obowiązuje od roku 2010. Zgodnie z decyzją Litewskiego Najwyższego Sądu Administracyjnego z 20 października 2010 roku, osobom używającym w urzędach państwowych języka mniejszości narodowych grozi grzywna w wysokości 400 litów.

W tym konkretnym przypadku nadgorliwi kierownicy państwowej spółki wyraźnie zagalopowali się, bo czyż dróżników, dyżurnych i pomocnika maszynisty, a to oni zostali ukarani, można traktować jako urzędników?

Zygmunt Żdanowicz

<<<Wstecz