„Wilia” w rytmie poloneza i mazura

Świąteczny kalejdoskop z barwami narodowymi

I znów jak przed rokiem na scenie ożyły karty historii. Historii polskiej, zachowanej w powieściach Henryka Sienkiewicza, Władysława Reymonta, Marii Dąbrowskiej, Aleksandra Fredry czy w poezji Adama Mickiewicza.

Klasyka literatury polskiej przełożona na język filmu i muzyki – taki odkrywczy obraz tamtych dawnych dziejów na swoje 55-lecie przedstawiła przed rokiem „Wilia” i znowu powtórzyła go dla wileńskiego widza przed tygodniem w Domu Kultury Polskiej.

Dla najstarszego, zasłużonego dla kultury polskiej Polskiego Zespołu Artystycznego „Wilia”, był to koncert już tradycyjny. Od kilku dziesięcioleci artyści tego zespołu spotykają się ze swymi sympatykami w ostatnich dniach roku na wieczorku „W rytmie poloneza i mazura”. I tym razem sala była przepełniona po brzegi i tym razem atmosfera była rodzinno-patriotyczna.

Bo czy mogło być inaczej, gdy brzmią słowa Wieszcza?

„Poloneza czas zacząć podług praw pierwszeństwa.
Kochajmy się wszyscy – niech wokół rozbrzmiewa.
Może to ostatni polonez lub pierwszy,
Co nie przyszło łatwo – uszanować trzeba”.

Na scenę w rytmie poloneza z „Pana Tadeusza” jedne po drugim wchodziły wszystkie cztery grupy taneczne zespołu. A na zakończenie tanecznego korowodu – 12 par wspaniałych, zawsze wiernych zespołowi – weteranów. Dla tych, którzy poloneza i mazura tańczyli na pierwszym koncercie „Wilii” wiosną roku 1955, jak to jest w przypadku Zofii i Janka Kuncewiczów, oraz nieco młodszych uczniów niezapomnianej Zofii Gulewicz, każdy występ jest nadal wielkim przeżyciem.

Obrazy jak z filmu

Czyż można zostać obojętnym, gdy się widzi na scenie ponad 30 par tanecznych, ubranych w stroje narodowe i szlacheckie, salonowe, krążących w rytmie czarującej muzyki Wojciecha Kilara, napisanej do filmów, stanowiących dzisiaj klasykę sztuki filmowej. Tego widowiska nie da się oglądać bez wzruszenia.

W pieśni, tańcu oraz na ekranie ożywają fragmenty z filmów „Potop” oraz „Ogniem i mieczem”, „Pana Tadeusza” i „Nocy i dni”, „Zemsty”, „Ziemi obiecanej” i „Trędowatej”… Piękna walców z tych ostatnich trzech filmów nie da się przecenić. Trzy grupy taneczne po prostu zauroczyły widzów.

Mazurów na koncercie było cztery. Tyleż było polonezów. A każdy różny, w coraz to innym układzie. Każdy pełen uroku i wzniosłego polskiego ducha.

Przepiękne tańce, to zasługa choreografa Marzeny Suchockiej, prawdziwego tytana pracy. Pani Marzena, uczennica Zofii Gulewicz, odkąd podjęła się pracy choreografa zespołu, o nauce swojej nauczycielki zawsze pamięta.

Obrazek śpiewany z filmu „Potop” – to kolejna karta z dziejów naszego narodu. Soliści Krystyna i Andrzej Malinowscy w tej trudnej i ambitnej partii muzycznej pokazali kunszt swojej muzykalności.

„Dumka na dwa serca” w wykonaniu Justyny Wołejko i Mirosława Kasperowicza przy tanecznej kompozycji w wykonaniu Honoraty Markiewicz i Adama Stankiewicza to inny obrazek, który długo będzie się pamiętało. Podobnie jak nie zapomni się Małgorzaty Nausewicz-Andijauskiene, która wykonała szlagier Hanki Ordonówny z filmu „Manewry miłosne” „Miłość ci wszystko wybaczy” oraz Jerzego Łukaszewicza, który wykonał do dzisiaj lubiany szlagier „To ostatnia niedziela”.

Można tylko podziwiać jak wielu wspaniałych solistów ma obecnie „Wilia”. Są nimi m.in. Tomasz Bujnowski, Elżbieta Jurgielewicz i Justyna Sawlewicz.

Widzowie, którzy lubią, cenią zespół i starają się nie opuszczać jego koncertów byli świadkami wspaniałej zapowiedzi rozkwitu „Wilii”. Tego dnia na scenie zobaczyliśmy wiele nowych twarzy młodych chórzystów. Dla wielu chłopaków i dziewcząt ten występ był debiutem. W przedświątecznym koncercie swój debiut miała także śpiewająca grupa dziecięca, którą prowadzi niestrudzona kierowniczka zespołu Renata Brasel na bazie szkoły początkowej „Wilia” i progimnazjum im. Jana Pawła II.

Pamięć tamtych lat

Na drugą część koncertu złożyły się polskie pieśni i tańce. To tradycyjny repertuar rodzimego zespołu. Zanim jednak zabrzmiały polonezy i mazury, wspomniano pierwszego znakomitego kierownika kapeli „Wilia”, kompozytora Eduardasa Pilipaitisa. Niedawno bowiem minęła setna rocznica jego urodzin. Jak zaznaczono, był to bodaj jedyny Litwin, który tak znakomicie znał polski folklor.

Wspomniano też tych, którzy jeszcze na poprzednim koncercie byli wśród weteranów. A była to Halina Szulska-Kostecka – jedna z wiodących tancerek pierwszych lat życia zespołu oraz jej partner, honorowy prezes „Wilii”, współzałożyciel zespołu – Franciszek Kowalewski. Pamięć tych, których już nie ma z nami, uczczono chwilą ciszy.

Ta część koncertu była również swoistym oddaniem hołdu historii zespołu. Mazury i polonezy, wykonywane przez zespół, zachowano w takim układzie, jaki pozostawiła po sobie pani Zofia. I znowu na scenie zobaczyliśmy weteranów. Zadziwiająco, jak tancerki nawet po trzydziestu latach, ubrały się w te same stroje, co za młodu. Jak widać, trochę trudniej było ze strojami dla panów. Jednak czarne garnitury były w sam raz na tę okazję…

Noworoczny koncert „Wilii” to jak świąteczny kalejdoskop z barwami narodowymi. Występ ten zaszczycili posłowie na Sejm Litwy Michał Mackiewicz (prezes ZPL) oraz Jarosław Narkiewicz (weteran „Wilii”), wiceminister kultury Stanisław Widtmann, sygnatariusz Aktu Niepodległości Litwy Czesław Okińczyc, wicedyrektor administracji samorządu m. Wilna Edyta Tamošiunaite, radni samorządu Wanda Krawczonok, Edward Trusewicz, wicedyrektor Domu Kultury Polskiej Krystyna Zimińska.

Dyrektor Centrum Kultury Polskiej im. Stanisława Moniuszki Apolonia Skakowska dziękując za piękne przeżycia przeczytała swój wiersz poświęcony zespołowi „Wilia”. Renata Brasel i Marzena Suchocka były zasłużenie obdarowane słowami uznania i pięknymi kwiatami.

Kolęda „Lulajże, Jezuniu” była zaśpiewana z całą widownią.

Mimo tytanicznej pracy, jaką prowadzi kierownictwo „Wilii”, kwestia finansowego wsparcia zespołu do dzisiaj nie jest godziwie rozstrzygnięta. Ten zgrzyt goryczy nie przesłania jednak idei zespołu, któremu tak wiele zawdzięcza polskość na Litwie.

Krystyna Adamowicz

<<<Wstecz