Wigilia spokrewnionych przez tożsamość

By Chrystus narodził się w sercach każdego z nas

Jest w naszym życiu wiele świąt, miłych, sympatycznych, zachowujących tradycje ojców i dziadków. Jest też jedno, niepowtarzalne, powszechnie nazywane świętem rodzinnym – Boże Narodzenie.

Wigilia Bożego Narodzenia ma taką aurę, która wycisza człowieka, każe zamyślić się nad tym, co jest dobrem a co złem, skłania do przeproszenia i wybaczenia. Tak jest w rodzinach, wśród ludzi najbliższych, spokrewnionych przez ojca i matkę. I jest tak w naszej dużej, wręcz ogromnej rodzinie, spokrewnionej przez naszą tożsamość, naszą wiarę pielęgnowaną przez ojców i dziadków.

Od lat Związek Polaków na Litwie zbiera na taką wieczerzę ludzi, którzy w swych małych i większych miejscowościach Ziemi Wileńskiej niosą to, co się nazywa polskością. Są to prezesi oddziałów ZPL, prezesi kół, dyrektorzy i nauczyciele szkół polskich, dziennikarze mediów polskich. Na uczczenie Cichej Nocy przybywają nie tylko Polacy, zamieszkali na obrzeżach Wileńszczyzny, ale też z tych dalszych zakątków kraju – Wisagini, Kiejdan, Kowna, Jezioros, Malat, Druskienik. Goście z tych miejscowości są oczkiem w głowie kierownictwa ZPL, ponieważ pracują w nie zawsze przychylnych dla nich warunkach, a ich trud i niezłomność jest godna naśladowania.

Tegoroczna Wigilia Wileńska, która się odbyła w Domu Kultury Polskiej zadziwiła tę ponad 500-osobową rodzinę, swoim pięknym pomysłem reżyserskim. Za oknem dopiero zaszło słońce, gdzieniegdzie zielenią się nawet rabatki, a tu, na sali cicho padają białe „płatki śniegu”. Goście zamierają w ciszy. Melodie kolęd tak znane każdemu tu przybyłemu, brzmią jakby po nowemu.

Po nowemu też brzmiały kolędy w wykonaniu naszej wspaniałej śpiewaczki, uznanej daleko poza granicami Litwy Eweliny Saszenko. Ta dziewczyna w żadnej „światowej” i litewskiej sytuacji nie zapomniała, że jest Polką, wręcz odwrotnie, szczyci się tym. Jej piękny głos zdumiewa wielu.

Były też legendy klasyczne, a wykonawcami ich byli goście z Polski – Marek Jarosz i ks. Karol Jabłoński.

Nasz rodzimy poeta Aleksander Śnieżko także ma w swej twórczości kolędę –nazwaną „Kolędą domową”. Wykonanie tej pieśni wszystkich wprowadziło w podniosły nastrój.

Wspólne świętowanie to też okazja, aby podziękować ludziom za ich tak ważną pracę. Przybyły na Wigilię Wileńską prezes Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” Longin Komołowski wręczył odznaczenia Wspólnoty dla najbardziej zasłużonych działaczy społeczności polskiej. Tadeusz Adam Pilat, prezes Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych, który jest częstym gościem na naszych wileńskich spotkaniach, jest pełen podziwu dla naszego stoicyzmu. Uważa, że to na Wileńszczyźnie jest taka prawdziwa mickiewiczowsko-miłoszowska polskość i cieszy, że mimo trudności nadal jesteśmy prawdziwą rodziną.

Ambasador RP na Litwie Janusz Skolimowski, inni przedstawiciele polskiej placówki dyplomatycznej, prezes Fundacji „Pomoc Polakom na Wschodzie” Olga Iwaniak niejednokrotnie udowodnili, iż są prawdziwymi przyjaciółmi naszego polskiego grona. W chwilach trudnych i wesołych są zawsze z nami. Byli i tym razem z nami. Tak jak zawsze, przy ważnych spotkaniach rodaków ks. dziekan Józef Aszkiełowicz.

Łamanie się opłatkiem, składanie życzeń – bez tego żadna Wigilia nie może się obyć. Ogromna aula Domu Polskiego zafalowała od ludzkiego spacerku, zaszemrała od składanych życzeń. W Wigilii Wileńskiej wzięli udział przedstawiciele 12-tysięcznej braci członków Związku Polaków na Litwie. Uczucie Świętej Nocy przeniosą do swoich ziomków, z którymi się również spotkali.

Krystyna Adamowicz

Na zdjęciu: W chwilach trudnych i wesołych są zawsze z nami przyjaciele z Polski.
Fot.
Jerzy Karpowicz

<<<Wstecz