Kochany Św. Mikołaju,

To piszę do Ciebie ja, Andrius. Nie jestem już co prawda dzieckiem – mam już ponad 50 wiosen na karku – ale nadal święcie w Ciebie, Św. Mikołaju, wierzę.

Gdyby nie mus, wierz mi, nie zawracałbym Tobie głowy. Ale powiem Ci szczerze, nie ma już żadnej siły tak dalej żyć. Już trzy Sylwestry będą, od kiedy mnie na Litwie (to taki mały kraj nie tak daleko od twojej Laponii) na premiera postawiono. Myślał ja sobie, że będzie fajnie. Będę sobie rządził tak jak Ty w swojej Laponii. Bo wtedy, jak mnie premierem stawiono, gospodarka była u nas jeszcze niekiepska. Każdy, kto chciał i nie był darmozjadem, miał pracę. Było nawet tak, że nie starczało zdolnych pracowników, bo oni wszyscy wyjechali do Anglii (to jest taki kraj na wyspach o rzut beretem od Ciebie).

Ale jak mnie już premierem zrobiono, to u nas zaczął się bardzo wielki kryzys. Nu, Ty chyba o tym słyszał, bo to nie tylko na Litwie zaczęło źle być, ale i w innych stronach też. Ale u nas to i tak było najgorzej. Gdyby Ty, Św. Mikołaju, wtedy do nas przyjechał, to chyba dla Twoich reniferów to trzeba byłoby mech spod śniegu wygrzebywać.

A jakie to dla mnie zgryzoty byli. Ludzie niewdzięczni stali się źli i całkiem już niekulturni. Pobili nawet okna w naszym Sejmasie (to taka wielka jurta, gdzie my ludziom prawo wymyślamy). Mnie nieładnymi słowami obzywali. Mówili na nas, na władzę, że jesteśmy złodzieje. I za co? Może za to, że im pensji trochę odjęliśmy i czuć czuć daninę podnieśliśmy. Ależ durny naród nie wie, że inaczej to nijak nie było można. Jeszcze trochę i cała Litwa to z torbami by poszła. Ale my to po sprawiedliwości i sobie trochę wypłaty zdjeli i do budżetu (to tak u nas nazywa sie nasz skarbiec) oddali. I kawior jemy tylko raz w miesiącu, a do drugich krajów (które daleko od nas) tylko bardzo rzadko jeździmy, żeby na bilety pieniędzy nie marnować. A pieniędzy tak czy siak wszystko jedno nie wystarcza.

A tutaj jak na złość przed samymi świętami u nas jeden bank (to takie miejsce jak u Was komoda, gdzie ludzie przed złodziejami pieniądze chowają) zbankrutował. Właściciel tego banku, żeby jego ziemia nie nosiła, ludzkie pieniądze przefrymaczył. Sobie pałace – ładniejsze od moich - gad taki nabudował, drogich samochodów (to takie zaprzęgi tylko że bez reniferów) nakupował. I zwiał do Anglii, o której ja Ci, Św. Mikołaju, już pisał, że blisko od Ciebie.

Ale nie o tym chciałem gadać. Bo Ty i sam, Św. Mikołaju, chyba zaczynasz już rozumieć, że pieniędzy mi bardzo nie staje. Może by tak z łaski swojej choć kilka worków litów pod choinkę mi na Nowy Rok podrzucił. Bardzo Cię o to proszę. Życia żadnego nie ma...

Twój Andrius

Tadeusz Andrzejewski

PS. A czy Państwo, jak nasz premier, już listy do Św. Mikołaja wysłali?

<<<Wstecz