20. jubileusz konkursu recytatorskiego „Kresy”

„Wielka Pani, której trzeba się poświęcić”

– w taki sposób Jan Paweł II wyraził się o poezji. Zbyt śmiałe byłoby stwierdzenie, że w ciągu dwóch dekad trwania konkursu recytatorskiego „Kresy” wychowało się pokolenie mistrzów słowa. Z pewnością jednak można twierdzić, że wychowało się pokolenie ludzi dobrych, odwołując się do powiedzenia wieszcza, który na jednej szali stawia poezję i dobroć. „Z rzeczy świata tego zostaną tylko dwie, / Dwie tylko: poezja i dobroć…”.

Konkurs Recytatorski im. A. Mickiewicza „Kresy” obchodzi w tym roku 20. edycję. W ciągu tego czasu rok rocznie na przełomie października i listopada odbywają się eliminacje – najpierw szkolne, potem strefowe, miejskie i rejonowe, kończąc na szczeblu krajowym, gromadzącym recytatorów z rejonów wileńskiego, solecznickiego, trockiego, święciańskiego oraz Wilna. Przez te lata na wszystkich etapach konkursu na Litwie przewinęło się ponad 12 tysięcy uczestników, którzy, zgodnie z regulaminem, recytowali po dwa wiersze.

Źródło i finał w Białymstoku

Idea konkursu recytatorskiego, któremu patronuje wieszcz, zrodziła się w Białymstoku. Zawdzięczamy ją Izabeli Półtorak, ówczesnej wiceprezes Podlaskiego Oddziału Stowarzyszenia „Wspólnota Polska” w Białymstoku oraz Piotrowi Damulewiczowi, aktorowi Białostockiego Teatru Lalek, profesorowi Akademii Teatralnej w Białymstoku. Cenne rady udzielane nauczycielom, przygotowującym uczniów do konkursu owocują – doskonalą warsztat recytatorski uczestników. Do dzisiaj nauczyciele, przygotowujący uczniów do recytacji, wspominają organizowane przed laty warsztaty w Wilnie i Białymstoku, które wykształciły pokolenie instruktorów do szkolnych teatrów.

Od początku, zarówno eliminacjom na Litwie, jak i finałowi konkursu w Białymstoku, patronuje Senat RP, udzielając wsparcia finansowego oraz Podlaski Oddział Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, zajmując się jego organizacją. Partnerem na Litwie i organizatorem eliminacji krajowych jest „Stowarzyszenia Nauczycieli Szkół Polskich na Litwie „Macierz Szkolna”.

Finaliści eliminacji krajowych – młodzież i dorośli z najstarszej grupy wiekowej – kończą recytacje w Białymstoku. Finał gromadził początkowo uczestników z Litwy, Ukrainy, Białorusi i Rosji (St. Petersburg). Z czasem geografia recytatorów poszerzyła się o Łotwę, Czechy, Rumunię, Bułgarię, Mołdawię, Słowenię, Estonię, Kazachstan, Uzbekistan, a także Syberię, Gruzję, Grecję. Słowem, rzec można - konkurs połączył Polaków rozsianych po świecie.

„Kresowa” Wileńszczyzna

Przeglądając zestawienia laureatów na eliminacjach w Białymstoku z dumą stwierdzam, że rokrocznie wśród zwycięzców i wyróżnionych są osoby z Litwy. Jest to zasługa nauczycieli, którzy nie tylko potrafią nauczyć recytacji, ale i „rozmiłować w tej sztuce”.

Bożena Bieleninik, polonistka Gimnazjum im. św. Rafała Kalinowskiego, już od 18 lat szykuje recytatorów na konkurs. Na eliminacjach rejonowych i republikańskich jej uczniowie znajdują się w czołówce i otrzymują wyróżnienia. W czym tkwi tajemnica sukcesu? Odpowiada, że w szkole początkowej i podkreśla, że wdzięczność należy się tym „bezimiennym” pierwszym paniom, które już od klasy pierwszej czy drugiej uczą recytacji, organizują w szkołach przedstawienia, dają uczniowi szansę na zaprezentowanie się na scenie podczas szkolnych imprez. „Uczniowie do mnie przychodzą w klasie 5, ich chęć lub niechęć do recytacji jest już w pewnym stopniu ukształtowana. Staram się zauważyć zdolnych uczniów i z nimi pracować” – tłumaczyła pani Bożena, twierdząc, że szansę należy dać każdemu, nawet mniej zdolnemu. „Wśród uczniów, szczególnie tych z grup młodszych, po ogłoszeniu wyników, zawsze jest wiele łez. Trzeba umiejętnie tłumaczyć, że nie od razu zdobywa się laury i nagrody, że dobra recytacja wymaga wiele pracy” – mówi, dodając, że ważne są też nagrody za udział, by każdy poczuł się doceniony, potrzebny.

Przygotowuje do życia

„To żmudna i trudna współpraca ucznia i nauczyciela. Wyuczony na pamięć tekst trzeba powtarzać dziesiątki razy, co może się znudzić – o swoich doświadczeniach mówi Alina Masztaler, wicedyrektor Gimnazjum im. Jana Pawła II. Nie jest polonistką z zawodu, ale po studiach reżyserskich, prowadzi lekcje teatru oraz teatr szkolny. Przyznaje, że uczestnictwo w konkursie jest uczniowi bardzo przydatne, nawet jeśli nie zwycięży. „Konkurs przygotowuje młodzież do życia, którego każda sfera wymaga wysłowienia się. Czy to na prywatce, czy przed audytorium, czy w życiu codziennym. Konkurs uczy sztuki wymowy i umiejętności przekonywania słuchaczy, uczy opanowania stresu” – opowiada nauczycielka, której uczeń – Edgar Dulka – w ubiegłym roku otrzymał w finale nagrodę Grand Prix.

Nierozerwalni z teatrem

Recytacja jest swoistym występem jednego aktora, który w przeciwieństwie do sceny z prawdziwego zdarzenia, posługiwać się może wyłącznie słowem. Czasem dziecko, które na co dzień jest zaangażowane w szkolnym teatrze, należy niejako „poskromić”.

„Kresy” stały się punktem wyjściowym dla stworzenia podwalin szkolnych teatrów. Bowiem po pierwszych edycjach konkursu, organizatorzy z Białegostoku zorganizowali studia teatralne dla pedagogów, którzy później założyli szkolne zespoły teatralne. Dzisiaj teatrzyki szkolne są rozsiane po szkołach wileńskich i podwileńskich, angażują dzieci i młodzież do gry na scenie, zaś ich instruktorzy przygotowują uczniów do recytacji.

Kiedy hobby staje się zawodem

Udział w konkursie dla miłośników poezji staje się kolejnym stopniem wspinaczki po, zawiłych nieraz, ścieżkach słowa. Tym niemniej jest grono osób, które „poszły na całość” – zdobywszy najwyższe nagrody konkursu, powiązały swoje życie ze sceną. Konkurs stał się dla nich oknem na świat aktorstwa.

Agata Meilute, Joanna Moro, Jan Drawnel – wychowankowie Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie. Dziś aktorzy, świetnie radzą sobie na deskach teatru i przed kamerami. Ludmiła Siekacka, polonistka z Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie, z wielkim sentymentem wspomina przygotowania do konkursu. „Agata – to rzeczywiście talent. Zaczęłam z nią pracować od drugiej klasy gimnazjalnej. Kiedy dowiedziałam się, jakie plany „chodzą” po jej głowie, uprzedzałam, że kariera aktora jest trudna, często niewdzięczna. Tym niemniej nie zniechęcałam jej” – wspominała nauczycielka, która ze swoją byłą uczennicą utrzymuje kontakt i niedawno była na jej występie w teatrze „Kamienica” w Warszawie, gdzie Agata gra Hankę Ordonówną w sztuce „Ordonka z Kamienicy”. Po przedstawieniu Agata przyznała, iż było jej miło widzieć wśród publiczności swoją nauczycielkę.

„Zachęcam uczniów do recytacji na lekcjach, do samodzielnego wybierania wiersza, który im się podoba, wtedy można dostrzec, kto „czuje” poezję, ma odpowiedni talent do recytacji” – tłumaczyła Ludmiła Siekacka, zdradzając, że z ubiegłoroczną laureatką finału „Kresów” Eweliną Czemierys szykują się do rekrutacji na studia w Akademii Teatralnej do Krakowa.

Zrozumieć, co mówią

„Wychowanką” „Kresów” jest też Agnieszka Rawdo, która przyznaje, że początki recytacji, to poczucie odpowiedzialności u ucznia. Absolwentka Bujwidzkiej Szkoły Średniej studiuje w Litewskiej Akademii Muzyki i Teatru. Pierwszą zaś jej nauczycielką była mama – Halina Rawdo, polonistka tejże szkoły. „Z czasem recytacja stała się zamiłowaniem, zaś praca nad wierszami była bardziej ciekawa, bo już dokładnie rozumiałam, co chcę przekazać – wspominała Agnieszka, dodając, że konkurs – to wspaniałe miejsce spotkań miłośników poezji i ogromna dawka dobrego nastroju.

Wagę doboru repertuaru podkreśla każdy nauczyciel. Czesława Osipowicz, polonistka z Gimnazjum im. Jana Pawła II, od samego początku przygotowuje młodzież do recytacji. Wcześniej, zanim nie było „Kresów” jej uczniowie brali udział w innych konkursach recytatorskich. Przyznaje, że do sukcesu ucznia przyczynia się pedagog, który powinien doradzić, pomóc w wyborze utworu, zachęcić do pracy nad sobą. „Jeśli któryś z nauczycieli twierdzi, że nie ma wśród uczniów zdolnych do recytacji, nie wierzę. Zawsze znajdą się zdolni, tylko pedagog musi się natrudzić, by w uczniach odkryć talent i go rozwijać” – tłumaczyła polonistka.

Chemia i poezja

Wśród pedagogów, którzy z powodzeniem szykują bądź szykowali uczniów do konkursu są: Hanna Gulbinowicz, emerytowana nauczycielka, ze Szkoły im. Sz. Konarskiego, Łucja Czetyrkowska, Wanda Andruszaniec, Regina Paszuta ze szkoły im. J.I. Kraszewskiego w Nowej Wilejce, Elwira Bielawska, Aneta Polakiewicz z Gimnazjum im. A. Mickiewicza w Wilnie, Danuta Korkus, ze szkoły im. Wł. Syrokomli, Helena Bakuło ze szkoły w Rukojniach, Inesa Mozyro, ze szkoły im. św. Jana Bosko w Jałówce. Niestety nie sposób wymienić wszystkich, tym bardziej, że jest też spore grono pedagogów, których uczniowie są laureatami w młodszej i średniej grupie wiekowej.

Ciekawostką jest fakt, że do konkursu przygotowują nie tylko poloniści. Nieocenione zasługi w kształceniu wymowy słowa i aktorskiego talentu oddała Krystyna Narkiewicz, nauczycielka – plastyk ze szkoły w Mickunach. Sama uczestniczyła w pierwszym konkursie, zdobywając na finałowym spotkaniu w Białymstoku wyróżnienie. Przez wiele lat prowadziła zespół teatralny w szkole, dzisiaj natomiast wśród laureatów rejonowego konkursu w najstarszej grupie wiekowej znaleźli się także jej uczniowie.

W pierwszej dekadzie konkursu uczniów z powodzeniem szykował Zbigniew Maciejewski, z zawodu nauczyciel chemii, dziś dyrektor gimnazjum w Niemieżu.

Coś widocznie jest w poezji z chemii, bowiem jeden z laureatów konkursu, od lat zdobywający wyróżnienia za recytację, maturzysta niemieskiego gimnazjum Artur Markiewicz, twierdzi, że studia chętnie powiązałby z chemią. „Konkurs ten wymaga ode mnie poszukiwania rzeczy niezwykłych. Chcę, aby słuchacz nie tylko mnie wysłuchał i zrozumiał, ale też zobaczył ten wiersz: miejsce, czas i klimat akcji – opowiadał Artur, dodając, że lubi bawić się, a okazję do tego stwarzają mu dwie rzeczy – teatr i chemia. – W teatrze bawię się kolorami, lalkami i słowem, a w chemii – substancjami, kwasami i zasadami”.

Uzależnienie od poezji

Już za niecały tydzień kilkudziesięciu uczestników konkursu spotka się w sali Domu Kultury Polskiej na krajowych eliminacjach konkursu.

Z roku na rok o tej samej porze gromadzi on tych, którzy poczytują sobie za zaszczyt uczestnictwo w „Kresach”, a dzięki temu mamy obok Olimpiady z Języka Polskiego i Literatury wspaniałe święto mowy ojczystej. Jak stwierdziła Iwona Parafianowicz, jedna z laureatek finału, uczestnicy są już uzależnieni od poezji, a w wierszach odnajdują siebie.

Bo czym byłby świat bez poezji... i znów przychodzi pokusa, by uczynić ukłon w stronę Norwida, który rzekł, że „złoto bez poezji jest nędzą”.

Teresa Worobiej

Na zdjęciu: Agata Meilute – jedna z pierwszych laureatek „Kresów”, której zawód jest na stałe związany ze słowem.
Fot.
archiwum

<<<Wstecz